Uff ale musiałam Was nadrobić
w weekendy u mnie życie szybko się toczy, nie na kiedy czytać a juz tym bardziej pisać..
Ja byłam 6+2 na usg teraz w środę i po dość długim szukaniu lekarka w końcu znalazła ten pulsujący punkcik ale faktycznie już miałam mega stresa. Też był przyklejony tak do ścianki, a sprzęt słaby, baba się naprzeklinała przy tym szukaniu. No i kazała przyjść za dwa tygodnie żeby już ostatecznie potwierdzić. Nie powiem że mnie to nie stresuje wszystko więc wiem co czujesz.
U nas współżycie w miarę normalnie. O dziwo moje libido nie spadło poniżej zera. Czyli że na razie muszę się czuć całkiem spoko
My chyba rodzicom powiemy po tym następnym usg. A reszcie pewnie po prenatalnych (3.03 mam już umówione).
Nie wiem jeszcze kiedy powiem dzieciom. Syn ma 6 lat, córka 3, nie chcę ich za długo okłamywać czemu mama się źle czuje albo musi sie położyć na chwilę, bo uważam że to trochę nie fair i się źle z tym czuje sama. Ale syn ma ten planowany zabieg w piątek, i do tego czasu chcę mu już oszczędzić rewelacji, bo i tak to jest stresujące.
Więc może tez im powiem po tej wizycie następnej.
A powiedzcie mi, uważacie że to mega zły pomysł żebym poszła z nim do tego szpitala? Bo on bardzo chciał żeby mama z nim była i no już mu to obiecałam dawno a tersz wyszło jak wyszlo i się zastanawiamy co zrobić.
Teoretycznie to powinien być tylko jeden dzień, bez nocowania nawet ale wiecie jak to jest w szpitalu - nigdy nic nie wiadomo