Dziewczyny, kolejny dzień, a ja jestem nie do życia, czuję się jak po mocno zakrapianej imprezie, ciężka, senna, nic mi się nie chce. Usnęłam dziś na dwie godziny, obudziłam się, zjadłam i dalej do spania. Te dni są identyczne, nie mam na nic siły, w kuchni taki bajzel, czekam na męża. Uczę się intensywnie angielskiego od 7 miesięcy, aby zdać egzamin, zawsze lektorka przychodziła w tygodniu i 2h w soboty, a teraz ciagle jej odmawiam. Z jednej strony rozumiem swoj stan, a z drugiej meczy mnie brak normalności... werwy, energii... jestem takim leniwym mopsem
(((((