To było w poniedziałek w tygodniu jak jechaliśmy w sobotę do gastrologa, wszystko nam się rozregulowało wtedy, godziny jedzenia i ilości, miała takie akcje płacz przez sen. Ale minęło, przeżyliśmy.
Teraz tfu tfu żeby nie zapeszyć jest lepiej, znowu je co 3 godziny a zdaża się co 3,5, a w nocy raz co 4. Wygląda że idziemy w lepszym kierunku.
Przestałam dawać Gastrotuss kompletnie, zagęszczamy mleko Bebilonem Nutrition i bardzo rzadko zdarza się jej ulać (a zazwyczaj chlapało aż na podłogę) a czasem jak zje spokojnie to nawet się jej nie beka. No i unikamy płaczu i nieprzyjemności przy podawaniu syropu.
Generalnie teraz niewiele płacze. Jeść jej daję jak już widzę że za chwilę będzie ryk o jedzenie i mi się to sprawdza. Nawet w nocy się tak budzę na czas, robię mleko, kładę sobie za poduszką i jeszcze chwilę się kładę aż do momentu gdy widzę że się kręci i słyszę że stęka, zazwyczaj parę minut (choć dziś 30min
).
Fakt, jak się ze starym (choć jest ode mnie młodszy
) pokłóciłam w sobotę że sapie pod nosem jak ma mi coś podać a ja mam małą na rękach to potem musiałam odebrać jej odreagowanie, nosić i nosić i nosić.. ale przeszło jak poczuła się bezpiecznie. Tylko plecy mam do renowacji