Ja mam tak jak Ty, że jak mąż jest w domu (wieczorami i w weekendy), to mi jakoś raźniej i jak coś mnie zaczyna boleć, to jestem spokojniejsza. A jakby faktycznie coś zaczęło się rozkręcać, to on potrzebuje ok 40 min, żeby dotrzeć do domu. Teraz już też nie jeździ na spotkania z klientami itp, tylko siedzi w biurze, żeby mieć jak najbliżej do domu.
Szkoda, że nie ma u Was odwiedzin w szpitalu
u nas porody rodzinne są możliwe, a później godzina dziennie na odwiedziny.
Ile lat ma starszy synek? Co on na to, że mama zniknie na troszkę, żeby urodzić mu braciszka?