Oj tak. Badajcie. Ja miałam przed ciąża drobne może kilku milimetrowe zagubienie w prawej piersi niczym pestka czereśni lub mniejsze 28 l. Zbagatelizowalam bo wśród najbliższej rodziny żadnych zmian złośliwych w piersiach i nie tylko nie było i od strony matki i ojca. Ale gdzieś w 12 tygodniu zaczęło rosnąć. I to w zatrwarzajacym tempie. Blady strach na mnie padł. Pierwsze usg prywatnie i zalecenie na biopsje gruboiglowa. W międzyczasie korona wirus. Ale udało się w końcu na NFZ zrobić bo już byłam też i zapisana prywatnie koszt 450zl
. Na szczęście zmiana łagodna gruczolakowlokniak. Zostawiliśmy do obserwacji ale rosło dalej cholerstwo. Więc podjęliśmy decyzję z onkologiem by wyciąć jak najszybciej w znieczuleniu miejscowym, bo wlasnie nigdy nie ma gwarancji czy nie zezlosliwiwje. 3 dni hospitalizacji w związku z ciąża bodajże 28 tydzien, na szczęście badanie histopatologiczne potwierdziło że to zmiana lita niezlosliwa ale 5×7 cm! Ogromna. Pierś się ładnie wygoila, ale blizna pozostanie do końca życia. Strachu było co nie miara zanim przyszedł wynik biopsji że to nie raczysko. Podobno nie przeszkodzi to w karmieniu, ale to i tak wyjdzie w praniu tak naprawdę. Póki co się tym nie martwię. Dziś 36 tydzien.