Ostatnio mało się tu udzielam, ale to dlatego, że czuję się fatalnie. Mam całą dobę mdłości, do tego doszły wymioty, a jak są chwile, że nie mdli to albo bolą piersi albo chce mi się spać. Odrzuciło mnie od jedzenia, choć byłam osoba, która nigdy nie wybrzydzała. Jeszcze jakoś wchodzą mandarynki i jabłka oraz suchary. Problemem robi się nawet gotowanie obiadu, bo każde otwarcie lodówki to sprint do toalety.
Ale jestem po pierwszej wizycie i USG.
Na wizytę poszłam prywatnie we wtorek. Pani doktor ciążę potwierdziła. Ku mojemu zdziwieniu spytała, czy mnie krzyż nie boli bo mam tyłozgięcie macicy, gdy potwierdziłam, pani doktor wyjaśniła, że to macica się szybko powiększa, a że jest odgięta do tyłu uciska na kręgosłup i nerwy ( piszę o tym jakby któraś tez miała i się martwiła , pani doktor pochwaliła, że biorę witaminki, zachwyciła się przyrostem bety i wypisała skierowanie na USG na NFZ.
USG było wczoraj. Chyba nie muszę wam mówić, że myślałam, że zejdę tam na zawał. Na szczęście ciąża prawidłowa i wygląda na zdrową, wiek USg zgadza się z wiekiem OM czyli 6 + 3. Serduszko już pikało
Jakoś łatwiej mi teraz znosić te niedogodności jak już wiem, że ktoś tam mieszka.
Dostałam skierowanie na badania i kolejna wizyta 22 stycznia, na NFZ do tej samej pani doktor.
Bardzo się cieszę że u Was wszystko w porządku
Mnie te bóle brzucha i kręgosłupa właśnie martwiły, a też mam tyłozgięcie.
Już wczoraj chciałam iść prywatnie gdzieś do lekarza (mój nie przyjmuje prywatnie tylko na NFZ i w szpitalu pracuje), ale potem mi się poprawiło. Teraz mam 6+2.
Fajnie że udało Ci się trafić na fajną lekarkę