Co do tego noszenia, to ja mam akurat troche inne zdanie niż wiekszość tutaj. Uwazam, ze tak małe dziecko zwyczajnie nie potrafi wymuszać noszenia czy czegokolwiek innego, bo nie rozumie, ze tak mozna robić (nie potrafi byc takie podstepne). Sytuacja o ktorej pisała chyba patrysia z 2 letnim dzieckiem rzucajacym się na podloge w sklepie to jest zupelnie co innego, bo takie dziecko juz sporo rozumie i dziala celowo. Natomiast nasze maluchy, uwazam, ze potzrebuja po prostu bliskości mamy czy taty, a noszenie ich jest tylko zaspokajaniem ich potrzeb. ja myslę, ze tak malutkie dziecko jest po prostu szczere, komunikuje nam swoje potrzeby tylko tak jak potrafi czyli płaczem, nie ma tu miejsca na jakies udawanie żeby cos wymusić, bo ono nie zna czegos takiego. Po prostu pragnie przytulenia, ciepła rodzica. Taki maluch nie rozumie np., że mama wyszla tylko na chwile i zaraz sie pojawi, bo nie rozumie stałości rzeczy i osob. Mysli, że mama zniknęła, przestaje czuc się bezpiecznie. Poza tym każde dziecko jest inne, jedno wymaga noszenia, inne sobie lezy spokojnie i jest mu dobrze, jednak ja myslę, że to zależy od temperamentu dziecka a nie od tego czy rodzic go do noszenia przyzwyczai. Nasz mały był noszony od poczatku tyle ile zapragnął, mąż go usypiał u siebie na brzuchu, bądź noszac i tuląc i wcale nie jest tak, że teraz ciągle chce byc noszony. Teraz umie się już sobą zająć na dośc długo nawet, karuzelą, matą czy lezaczkiem albo rozmowa ze mną, grzechotką, itd. a ostatnio zauwazylismy, ze noszenie w celu usypiania mu przeszkadza, bo zamiast spac to sie ciekawsko rozgląda wokól i teraz zasypia leząc przy mnie albo mężu żeby czuł kogoś blisko (potem go odkladamy do łożeczka), a w nocy po karmieniu zasypia sam w łózeczku jesli nie zdąży przy piersi. Uwazam, że zaspokajanie potrzeb dziecka, m.in. noszenie go, procentuje później, ponieważ dziecko wie, że może liczyć na rodzicow, że jego potrzeby sa brane pod uwage i czuje się bezpieczniej, co zazwyczaj paradoksalnie oznacza, że już tyle tego noszenia nie wymaga
U nas się to sprawdziło. I caly czas chetnie bierzemy małego na recę i pokazujemy różne rzeczy, robimy obchód mieszkania, patrzymy przez okno, itd. a on to uwielbia
Jestem zdecydowana przeciwniczką zostawiania dziecka do wyplakania i tym podobnych metod. Dziecko czuje sie wtedy samotne i pozostawione samo sobie, zagrożone. Już nie wspomne o tym, ze nie mogłabym sluchac płaczu malucha. Poza tym według mnie, z tego co sie czyta, wiele rodziców (nie mam tu nikogo konkretnego na mysli, żeby nie było) za bardzo chce sobie dziecko podporządkowac, sprawic żeby było im wygodnie z maluchem, ustawic go wg swojego porzadku dnia, zmuszac do czegoś, itd, zamiast zaufac dziecku i zaspokajac po prostu jego potrzeby. np. nie rozumiem po co uczyć dziecko zasypiania samemu na siłę, kiedy dziecko potrzebuje do zasnięcia bliskości czy choćby obecnosci rodzica, żeby czuc sie bezpiecznie.
Dodam na koniec, żeby uniknąć jakichs nieprzyjemnych odpowiedzi, że to tylko moje zdanie i rozumiem, że mozna się z nim nie zgadzac, ale po to jest forum żeby je wyrazić.