Z tą łyżeczką to też już próbujemy. Sama bierze łyżeczkę do buzi, ale wszystko z niej zdąży pospadać. A jak ja ją próbuję nakarmić to usteczek nie otwiera. Śpiewanie już nie pomaga, a pomagało na początku, nawet bajka ulubiona też już nie pomaga. Kiedyś gapiła się w Dorę jak leciała melodia z tej bajki i buźkę automatycznie do łyżeczki otwierała, nawet nie wiedziała, że jadła. A teraz to już nic.
Ja wykorzystuję jeszcze ostatnie dni urlopu bo macierzyński w połowie marca się skończył......
Zaglądam zaglądam, ale nie zawsze mam czas coś napisać niestety, a może i stety, bo najważniejsze że ta moja maruda zdrowa jest, a że matce nic w domu nie da zrobić, a o BB już mogę zapomnieć, to nic. Cóż, tak sama ją nauczyłam, że na każde zawołanie od małego i teraz tak mam, że jak tylko znikam z pola widzenia albo choć oddalam się na krok to jest marudzenie, ale nie zawsze na szczęście.