witam,
My już po szczepieniu. Mały płakał niesamowicie, aż purpurowy się zrobił, ale po ubraniu i włożeniu w fotelik zasnął i obudził się w domu, bo głodny był. A potem pomimo zmęczenia i klejących oczek i tak musiałam z nim walczyć by zasnął w swoim łóżeczku. Już nie mam pomysłów na to, co mu w nim przeszkadza. Gondola nie pomogła raczej, ochraniacze też nie, zmiana pokoju również. Pozostaje mi jeszcze spróbować zmienić ustawienie łóżeczka.
W nocy zasnął o 21 i obudził się o 2ej, a potem o 5tej i koniec spania w łóżeczku. Wzięłam go do siebie a on w ryk, nic mu się nie podobało, noszenie, leżenie, ba nawet pieluszki nie dał zmienić bo był ryk. No ale w końcu usnął mi na nogach i odłożyłam go obok mnie i przespaliśmy prawie do 9tej.
Co do zmiany mleczka z AR na zwykłe to nie wypał, jeden dzien było dobrze, ale wczoraj już ulewał na potęgę. Pediatra dziś zaradziła by poczekac do zmiany jeszcze jakieś 2 miesiące i wtedy powinno być ok.
Poza tym Karimek rozwija się prawidłowo, ładnie trzyma już główkę i dr była zadowolona. Ja się bałam,że mały ma niedobór witaminy D i objawy krzywicy, bo główka mu się strasznie poci, ale wszystko jest ok. Po prostu niektóre dzieci tak mają. Wystający pępek to tez nie przepuklina tylko słabe mięśnie, ale do roku się z tym nic nie robi, więc też ok.
Mały waży już 4980, więc przez od 28.10 przybrał jakieś 810gram, główka też już w wyższym centylu, więc już niedługo nie będzie problemów z zakupem czapki. Następne szczepienie 9.01.
wrześniowa,gratuluję super wyników z zaliczeń, no i nie zazdroszczę walk z Wojtusiem, choc i my łatwo nie mamy, ale nasz jak nie w łóżeczku to zaśnie w leżaczku lub na rękach i śpi całkiem dobrze.
A co do męża, to ja od kilku dni tez się wściekam na swojego. Ja rozumiem,że pracuje po 13 godzin dziennie, ale jak ma wolne to mógłby się rano do małego pofatygować, a nie spać do 11tej. A ja to niby robot, też bym chciał tak sobie bezstresowo pospać. Tak więc drzemy koty jak nigdy.
Ola, na pewno w szpitalu wszystko pójdzie dobrze. A my też z usypianiem nadal walczymy, ale ja już czasami wymiękam, bo nie mogę patrzeć jak on płacze. Eh, zawsze coś.