No to tylko ja siedzę wieczorem, bo teraz tylko teraz mam czas
Zła jestem na to, nie mam na nic czasu.
Do pracy to już ledwo wstaję, dziś myślałam że wolne wezmę bo tak słabo mi było że ledwo doszłam do tej roboty. Zresztą cały dzień źle się czuję, jakaś taka też wzdęta, non stop po flakach mi jeździ :/
No i młodą przyuczam ale opornie to idzie, już nawet mi się nie chce bo za dużo tego do ogarnięcia :/ Nie wiem co mam wpajać jej najpierw, faktury w miarę jej idą, oferty też ale tu najgorsze są pierdółki bo szefowie do tego się potrafią doczepić. Czyli inny szyk w zdaniu, kropka, a zdanie inaczej ułożyć bo to się nie podoba, mimo iż oferta cenowo , terminowo itp jest ok ale to najgorzej wpoić. I cały czas muszę sprawdzać bo w razie gdyby coś źle zrobiła to ja opiernicz dostanę. Dlatego wracam wypompowana z roboty. A i tak nie wiem czy ona zostanie na dłużej, ale już nie moja głowa w tym bo w razie co oni muszą sobie radzić. I tak ukłon mój w ich stronę że się w ogóle wysilam.
Mój mąż też juz by chciał żebym w domku była, mówi że tęskni za mną ciągle, że teraz nawet czasu smsa nie mam mu napisać. Oj też bym chciała juz odpoczywać - zwłaszcza że po takim 8 godzinnym siedzeniu przy kompie już kręgosłup mnie boli i pośladki jakby mi kto kopa zasadził i doszły skurcze pośladków (nie wiem od tego nieustannego siedzenia?)