Dziękuję Kasiona :-)
Ja chodzę prywatnie,z bardzo prozaicznych względów....Prowadzę z mamą firmę rodzinną POZ i tam znam wszystkich lekarzy , nie mam jakoś odwagi chodzić do swoich znajomych i rozbierać się, jakkolwiek dziwnie to brzmi.
Chodzę prywatnie co dwa tygodnie do nieznanego mi osobiście doktora( nooo teraz to już się trochę znamy z różnych stron ;-), za każdym razem lekarz wykonuje mi USG-az sie już zamartwiam czy to nie za często, chociaż nie jest udowodnione że USG jest szkodliwe...Z drugiej strony, tak częsty monitoring daje mi większy spokój o zdrowie ciąży i maluszka.
Za badania płacę, także te laboratoryjne, jednak badania prenatalne nawet z gab. prywatnego są refundowane przez NFZ dla kobiet powyżej 35 roku życia i dla kobiet z obciążonym wywiadem. A ja mam 38 lat .
Staram się nie zamartwiac na wyrost, słucham lekarza, nie doczytuję się o wszystkich nieszczęściach świata, bo to żle wpływa na samopoczucie i zdrowie przyszłego dziecka. Stres bywa przyczyną poronień i porodów przedwczesnych. Więc po co? To nie tak, żebym wcale się nie bała, myślę zawsze jakies czarne scenariusze się plączą. Ale i tak ostatecznie okaże się za pół roku, tak...bo tyle nam dziewczyny zostało ;-)Obecnie jestem na L4 i tak już do konca ciąży, zalecenie lekarza i OK
Ja również straciłam jedną ciążę, gdy miałam 26 lat. Było minęło. Nie każda ciąża rozwija się prawidłowo, często natura lepiej wie, co robi. Pogodziłam się z tym i teraz po latach taka niespodzianka i...szczęście. Bo czy to nie dar od Boga
Dzisiaj jestem padnięta jakaś, może czas podrzemać do wieczorka. Jakoś rzadko sypiam za dnia, ale cieszę się z tego wigoru i z tego , że tym razem mdłości są ledwie zauważalne, i apetyt mam, dobre wyniki. Poprzednio miałam trudną anemię w ciąży, i chuda jak wiór byłam. Ale miałam nieco ponad 19 lat gdy zaszłam w ciążę.
Trzymam kciuki i przytulam dziewczyny, które mają zmartwienia i dolegliwości ciążowe, za kilka tygodni powinno nam wszystkim być lepiej, wróci energia, zagrożenia ciążowe się zmniejszą. Byle do wiosny ! :-)