gizela79
Fanka BB :)
Witajcie kochane...wiem,ze póżno...ale spać już nie mogę...
Trzymam kciuki za Gabi....
No i po świętach...ja miałam smutne święta....:-( jeszcze bardziej nienawidzę mojej teściowej...mojego to myślałam,ze pobiję...ach mówię wam...na wigilii byliśmy u teściów i tak cholernie jest mi smutno...fakt był karp smażony i w galarecie oraz kapusta z grzybami i to wszystko a i chlebek....a ile było gadania jak ona się narobiła-chciałam jej pomóc i co usłyszałam "nie"....zaprosiłam ich na obiad ale odmówili bo jak to ona stwierdziła dosłownie:ja mam na obiad kaczuszkę!...chwaliła sie,ze zrobiła pyszny pasztet,schabik faszerowany białą kiełbasą i karkówkę z czosnkiem...i nawet nie wystawiła na kolację i nie poczęstowała choć kawalątkiem....i miałam oczy pełne łez...bo ja zrobiłam śliwkowca i zaniosłam jej pół blachy....przykre to ale prawdziwe....powiem wam ,ze już nie daję rady,ja gasnę nie potrafię się cieszyć bo czuję sie sama w tym wszystkim...nawet w wigilię przekonałam sie ,że mój mąż stoi po stronie mamusi swojej....poszło o ciuszek dla małego....kupiła teściowa komplet małemu troszkę wcześniej no i założyłam go jak jechaliśmy na szczepienie i co wszystko oblazło....bluzeczka się rozciągła przy ubieraniu....no i ona się pyta przy stole a ja szczerze powiedziałam,że dziś robią byle jak to nie jest taki materiał jak kiedyś był...mówię jej,ze ten komplet jest śliczny ale ma te ale....no i się zaczęło...jak już przyszłam do domu mój obrażony bo ja obraziłam jego mamę,że jak śmiałam jej to powiedzieć,ja sie pytam co....a on to,że ten ciuch to jakościowo zły ,ze on się poczuł dotknięty bo jego mama cierpiała z tego powodu...a ja już nie wytrzymałam,powiedziałam,ze nie miałam tego na myśli ani intencji by ja ranić i powiedziałam mojemu ,ze jak tak ma być to lepiej żebyśmy się rozeszli,bo ja dla niego jestem nikim....powiedziałam mu,ze jak jego mama mi dowala to nie czuje sie urażony i jest w porządku....dziewczyny ja już mam dosyć,czuje,ze burza wisi nad nami...a ja mam tyle żalu w sercu...święta nie wypał...nawet nie kupił zdechłej różyale za to dla swojego taty kupił z talonu wihsky za 50zł-myślałam,że sie wyprowadzę na dobre....mnie się wydaje,że ja do nich nie pasuję-ciągle krytyka....,żeby na obiad nie zaprosić....po prostu nie umiem tego usprawiedliwić....wie,ze jest nam cieżko nic nie robiłam oprócz tego śliwkowca i sernika,może miałam skromny obiad ale mogła nie odmawiać....
a ja w poniedziałek wyjeżdżam i mam dosyć....:-(
Trzymam kciuki za Gabi....
No i po świętach...ja miałam smutne święta....:-( jeszcze bardziej nienawidzę mojej teściowej...mojego to myślałam,ze pobiję...ach mówię wam...na wigilii byliśmy u teściów i tak cholernie jest mi smutno...fakt był karp smażony i w galarecie oraz kapusta z grzybami i to wszystko a i chlebek....a ile było gadania jak ona się narobiła-chciałam jej pomóc i co usłyszałam "nie"....zaprosiłam ich na obiad ale odmówili bo jak to ona stwierdziła dosłownie:ja mam na obiad kaczuszkę!...chwaliła sie,ze zrobiła pyszny pasztet,schabik faszerowany białą kiełbasą i karkówkę z czosnkiem...i nawet nie wystawiła na kolację i nie poczęstowała choć kawalątkiem....i miałam oczy pełne łez...bo ja zrobiłam śliwkowca i zaniosłam jej pół blachy....przykre to ale prawdziwe....powiem wam ,ze już nie daję rady,ja gasnę nie potrafię się cieszyć bo czuję sie sama w tym wszystkim...nawet w wigilię przekonałam sie ,że mój mąż stoi po stronie mamusi swojej....poszło o ciuszek dla małego....kupiła teściowa komplet małemu troszkę wcześniej no i założyłam go jak jechaliśmy na szczepienie i co wszystko oblazło....bluzeczka się rozciągła przy ubieraniu....no i ona się pyta przy stole a ja szczerze powiedziałam,że dziś robią byle jak to nie jest taki materiał jak kiedyś był...mówię jej,ze ten komplet jest śliczny ale ma te ale....no i się zaczęło...jak już przyszłam do domu mój obrażony bo ja obraziłam jego mamę,że jak śmiałam jej to powiedzieć,ja sie pytam co....a on to,że ten ciuch to jakościowo zły ,ze on się poczuł dotknięty bo jego mama cierpiała z tego powodu...a ja już nie wytrzymałam,powiedziałam,ze nie miałam tego na myśli ani intencji by ja ranić i powiedziałam mojemu ,ze jak tak ma być to lepiej żebyśmy się rozeszli,bo ja dla niego jestem nikim....powiedziałam mu,ze jak jego mama mi dowala to nie czuje sie urażony i jest w porządku....dziewczyny ja już mam dosyć,czuje,ze burza wisi nad nami...a ja mam tyle żalu w sercu...święta nie wypał...nawet nie kupił zdechłej różyale za to dla swojego taty kupił z talonu wihsky za 50zł-myślałam,że sie wyprowadzę na dobre....mnie się wydaje,że ja do nich nie pasuję-ciągle krytyka....,żeby na obiad nie zaprosić....po prostu nie umiem tego usprawiedliwić....wie,ze jest nam cieżko nic nie robiłam oprócz tego śliwkowca i sernika,może miałam skromny obiad ale mogła nie odmawiać....
a ja w poniedziałek wyjeżdżam i mam dosyć....:-(