kerna
http://www.lauraziobro.pl
Ritka...pewnie ze mozesz! Ja niw werandowałam żadnego i nic im nie było. Z małą wyszlismy w 5tej dobie bo padał deszcz...;-)A w 10tej poszliśmy na grzybki
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Cześć dziewczynki...
Dawno mnie tu nie było, a to wszystko było spowodowane pobytem w szpitalu Adasia... niestety :-(
To co przeżyłam przez ostatnie 2 tyg. było straszne i nikomu nie życzę takiej historii...
Zacznę od początku. W sobotę, 2 tyg. temu malutki wieczorem nic nie chciał zjeść, zrezygnowani sięgnęliśmy po butlę modyfikowanego i wsunął całą, po czym spał do 5 rano. Obudził się, pojadł chwilkę cyca i zwymiotował, to samo powtórzyło się ok. 10. Niewiele myśląc wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do szpitala. Tam na IP jak tylko go zobaczyli to zadecydowali o przyjęciu ze względu na przedłużającą się żółtaczkę. Oczywiście nie było miejsca dla mnie, żebym została z małym. Warunki w Korczaku są straszne. 2 noce spędzone u dziadków bo mieszkają 5 min. od szpitala - siedziałam w szpitalu do późnej nocy, nad ranem byłam z powrotem u synka i zostawiałam swój pokarm, żeby pielęgniarki karmiły go moim mleczkiem. Po tych 2 dobach byłam wykończona i psychicznie i fizycznie, na szczęście zwolniło się łóżko i mogłam być z Adasiem cały czas! Oczywiście za ten luksus musiałam zapłacić. W czasie pierwszych dni naszego pobytu w posiewie moczu wyhodowano bakterie i Adaś musiał dostać antybiotyk - wiedziałam, że łączy się to jeszcze z 7 dniowym naszym pobytem w tym okropnym miejscu. Ale powtarzałam sobie, że dla synka muszę być twarda - a było mi tak ciężko. Niestety 3 dni przed wyjściem dali nam do pokoju chorą matkę z jeszcze bardziej chorym dzieckiem! Zasmarkane, zakichane. Dziecko miało nieżyt nosa, gardła i zapalenie uszu... Nie muszę dodawać, że na efekty spotkania z obydwiema paniami nie musieliśmy długo czekać. Mieliśmy wychodzić we wtorek, ale Adaś dostał takiego kataru, że zaraz poszły mu i uszy i gardło - ja też się rozchorowałam :-( Doktor powiedziała, że mam dwa wyjścia - iść do domu i kontynuować podawanie wszystkich leków do ustnie, ale nie mam gwarancji jak Adaś je będzie przyswajał, albo zostanę do piątku, wtedy Adaś dostanie ostatnią dawkę antybiotyku, a kropelki do uszu i noska będę dawać mu sama w domu. Załamałam się, ale decyzję podjęłam odrazu - nie chciałam ryzykować zdrowia swojego maluszka. Stwierdziłam, że tu będzie codziennie pod opieką, a do piątku zostało już niewiele czasu. W czwartek laryngolog obejrzała małego i była od wtorku już poprawa. Nie muszę dodawać, że ta chora mama z chorym dzieckiem wyszli na 4 dzień - dalej zasmarkane i zakichane, a my gniliśmy w szpitalu 12 dni. Teraz wracam do rzeczywistości. Ciężko mi na samą myśl tego co przeszliśmy w tym szpitalu. Wszystkie ukłucia, badania, wenflony - nie chcę nawet liczyć ile tego było. Synek był co chwilę budzony, bo jak nie leki to badania, wizyty lekarzy, itp. Koszmar!
Wybaczcie, że tylko o sobie ale nie jestem w stanie Was nadrobić - tak zaszalałyście :-)
Witam was kochane....dawno mnie nie było....przepraszam...W naszym związku poprostu trudny okres i to bardzo,bo był moment,że chciałam odejść...do tego mam chyba depresje....szukam pracy już złożyłam CV i mnie dopbija te czekanie,bo wiem ,że i tak nici z tego....Kłócę się z teściową...chciałam otworzyć taki lumpex z ciuszkami tylko dla dzieci i chciałam brać sort z Anglii ten droższy-zrobiłam biznes plan-super nie duża inwestycja a u nas takiego nie ma...nawet znalazłam tani lokal....mój też mówił,że to nawet nie głupi pomysł-bo z pracą krucho....ale to było tylko do momentu kiedy teściowa nie powiedziała swoje 3grosze i urobiła mojego...a ja...gdybym nie była zależna od jego pomocy(kredyt)to bym zrobiła to,że otworzyłbym ten sklep....:-(.To długa historia dziewczyny ale psychicznie mam dosyć....jednego tylko nie rozumiem:teściowa powiedziała,że skoro chcę otworzyć sklep z tym działem to z kim dziecko?(przyszłam ją o to prosić)-usłyszałam ewidentne nie,bo jest za stara ,schorowana i ma swoje życie i,że moje miejsce jest przy dziecku....pokłóciłam się z nią i usłyszałam,że jestem perfidna.....mój mi powiedział,że jak pójdę teraz do pracy to jego mamusia będzie pilnować...więc już już nie wiem o co tej babie chodzi. I do tego mój zasegurował,że może jednk bym pojechała do tej pracy do niemiec-bez dziecka min.2msc:-(....ech normalnie mam dosyć psychicznie czuje się wrakiem....zmienił sie mój m-bo jest pod wpływem teściowej-tak zaczynam ją nienawidzić.....bo wszystko jest na nie.....tylko chodzę i ryczę....nawet nie mam siły wejść na forum bo nic już mnie nie cieszy......:-(
rozumiem cie kochana doskonale, też to przerabiałam, ale nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło, wiele nauczyłam się w szpitalu, przepytałam o wszystko pediatrów,a Lenka przebadana przez specjalistów wzdłuż i wszeż- kardiolog, usg główki, jamy brzusznej, ekg,laryngolog.Ale wam dzis zazdroszcze tych spacerkow. U nas od 2 dni leje bez przerwy, takze siedzimy w domu. A mialam isc zobaczyc jakies kombinezony na zime. A wlasnie w jakim rozmiarze kupujecie kurtki na zime dla malenstw? Ja sie zastanawiam nad 68, pomimo, ze Laura teraz ma 56.
KasikN ja sie czasem spotykam z kolezankami, ktore nie maja dzieci, a maja ochote na spacer, a ich faceci nie lubia spacerowac
Tosia ja juz sie czuje jak staruszka z tym bolem plecow. Troche sie rozciagam, troche rozgrzewam termoforem, maz tez masuje. Ostatnio przejal nawet prasowanie, bo ja nie moglam stac przy desce.
Widze, ze wiekszosc z was nauczyla maluchy spania w lozeczku. A u nas mala spi z nami. Mala ma czesto odruch Mora, jak wyrzuci te raczki i nozki, to od razu sie budzi i mam wrazenie, ze nas szuka. Chce ja teraz przestawic na spanie w lozeczku, ale mam jakis taki strach w sobie, czy ja uslysze w nocy, czy jej sie nic nie stanie w tym lozeczku Jak jest u was?
No faktycznie sytuacja skomplikowana,ale dzidziuś będzie miała do kogo na wakacje wyjechać no i pewnie będzie dwujęzyczne.drugi raz biore sie za pisanie...niestety moje szczescie dzisiaj w zlym humorze...ja juz sama nie wiem, wzdecia, kolki, refluks...choc to ostatnie coraz bardziej mi pasuje...
co do diety, znacie moje zdanie..choc nie ukrywam presja jest i tez staram sie pilnowac, ale eksperyment ostatnich dwoch dni wskazuje, ze chyba irolki maja racje...2 dni jadlam dokladnie to samo, bo jestem sama w domu, i wczoraj dziecko szczesliwe i usmiechniete, a dzisiaj od rana walka z brzuszkiem...
Kerna - jak z tym noszeniem na brzuszku?bo nam pozycja do odbijania tez sprawia problemy?
Gizelko - dobrze, ze tu zajrzalas....ustaw tego swojego chlopa!!!!!!!!!!!teraz Wy jestescie jego rodzina...
Malgos - na mnie moje dziecko juz nie raz kupke zrobiloi gdzie tu szacunek do Matki?
Akderku - widze, ze humor dopisuje i dziekujemyi my sie usmiechamy troszke do komputerow...i ja mam te same przemyslenia, "rob co chcesz, wyj ile wlezie, a i tak zycie bym oddala"w zyciu nie sadzilam, ze mozna tak kochac...
Beniaminko - wszystkie Cie uwielbiamy...
Asiek - i widzisz?jest coraz lepiejwszystko sie pouklada...
Mb_1 - moje dziecko w nocy spi w kolysce, ale kolo mojego lozka..tak, ze jak tylko otworze oczy to go widze..a wdzien z reguly w wozku, bo ciagam go po domu w zaleznosci od tego gdzie jestem..ale jak bedzie wiekszy mam zamiar w dzien zaczac go przyzwyczajac do spania w jego lozeczku, juz mi Kochanie kamerke u niego w pokoiku zamontowal...ale nie ukrywam, zdarzaja sie noce, ze biore go do siebie do lozka, ale to bardziej z mojego lenistwa..zeby nie wisiec nad kolyska!
u nas tez wieje, ale pol godziny pochodzilam, gorzej dla mnie niz dla niego, on jest dobrze w wozku zabunkrowanya mnie gardlo zaczyna bolec pzry przelykaniu...co do cycykowania, ja mam zamiar do bozego narodzenia, czyli pewnie ona poczatku grudnia zaczne podawac butle, oczywiscie jak tak dlugo wytrzymama jeszcze 3 tyg. i zaczne odciagac moj pokarmdoczekac sie nie moge, bo wowczas moge spedzic 3h u fryzjera)))a odrosty ma kilometrowe;((((
co do chrzcin, u mnie jest najlepiej!!!!!!!!w przyszlym roku w sierpniu!i uwierzcie, taka decyzja zapadla po wielkich przemysleniach!on z Portugalii, ja z Polski, mieszkamy w Irlandii...chrzestna bedzie moja siostra - Polska, chrzestnym jego brat - na codzien Afryka, Angola bo tam pracuje!!!w Portugalii jest 3 razy do roku na urlopie...Masakra!w sumie bedzie w Polsce, brat z z Afryki przyleci do POrtugalii na urlop, mzabierze zone z dziecmi i przyleca do nas do Irlandii, a potem razem lecimy do Polski!!!!teraz moze zrozumiecie dlaczego nie mamy jeszcze slubu?bo jak i gdzie zorganizowac wesele, nie mowiac o kosztach?ale powiem Wam w tajemnicy, ze zarejestrowalismy sie tutaj i prawdopodobnie w lutym wezmiemy slub tutaj ( cywilny) bez nikogo!!!!!tylko moja Mame uprzedzilam, zeby sie oswoila z ta mysla i nie obrazala na mnie!wiem, ze jejs mutno, bo chcialaby zebym miala normalny slub i wesele, ale to madra Kobieta i juz powiedziala, ze mamy robic jak jest najlepiej dla nas..a dla mnie to naprawde tylko formalnosc!nie mozemy dogodzic wszystkim, nie dogodzimy nikomu!ja generalnie nie jestem fanka instytucji malzenstwa, ale zawsze mowilam, ze jak bedzie dziecko, bedzie slub...zeby mu formalnie zycia nie komplikowac!ale Wam sie nagadalam))az mnie gardlo boli
Witam!
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi odnośnie podania o urlop macierzyński!
Niestety u mnie w pracy jest wymagany, ale już napisałam i małżonek dostarczył!
Dziewczyny! już od tygodnia weranduję Franusia, czy już mogę wybrać się na spacerek? Bo to siedzenie w domu mnie przytłacza!
Mały słabo śpi i w dzień i w nocy! Koszmar! Mam nadzieję, że kiedyś się to unormuje!
Kończę, bo właśnie się budzi!
Pozdrawionka!