Dziewczynki chciałam się poradzić...
Od wczoraj trochę mnie pobolewa brzuch (nie jest to taki ból "rozciągający" jak normalnie), kłuje mnie trochę i tak dziwnie coś jakby faluje. Strasznie się wczoraj w pracy zdenerwowałam i potem pół dnia przepłakałam. Chyba jestem na skraju cierpliwości, bo od wczoraj co pomyślę o pracy i o szefowej to zbiera mi się na płacz. I tak zauważyłam, że te bóle brzucha pojawiają się właśnie wtedy kiedy o tym pomyślę, kiedy się zestresuję. Chyba to po prostu wynika z nerwów?
Boję się, że to zaszkodzi dziecku, bo do tej pory jakoś to znosiłam, ale teraz te bóle mnie trochę wystraszyły. Zrobiłam sobie wolne na jutro, chcę zobaczyć, jak się będę czuła kiedy będę "na luzie".
I teraz nie wiem, czy nie powinnam mimo wszystko pójść do gina? Mam umówioną wizytę z usg na 18 lutego, dzwoniłam teraz żeby się zapisać na jutro, ale i tak najwcześniejszy termin byłby na 16 lutego. Jak myślicie, lepiej się pokazać teraz, czy może wystarczy wziąć urlop i odczekać w spokoju do tej wizyty za tydzień... Pewnie udałoby mi się pójść jutro gdzieś prywatnie.
Nie wiem, co zrobić, bo nie chcę histeryzować, ale z drugiej strony bardzo nie chciałabym czegoś zaniedbać. A jeśli moja fasolka za bardzo się zdenerwowała tymi moimi emocjami?
No nie wiem co mam robić
W ogóle to mam doła potwornego i w żaden sposób nie mogę wykrzesać z siebie więcej optymizmu, najbardziej to mnie chyba już zmartwiły te bóle i spadek temperatury... dziś jest jeszcze niżej...
Niby nie boli mnie ani mocno, ani często, ale jednak się niepokoję :-(