No to kciuki za zdrowko malego
Gizelki.
A ja dziewczyny mialam wczoraj niemala przeprawe.. caly dzien lekkie skurcze, pod wieczor na maxa sie nasilily. Najpierw co 20,15,10 minut.. mocne, jak na okres po bokach i na dole brzucha. O polnocy pojechalismy na izbe przyjec, bol byl naprawde meczacy, noi te plamienia...
Najpierw polozna zbadala mnie wielka lapą w rekawicy - myslalam, ze skonammmmmm!!!! Dzizasss, jak bol!!! Krzyczalam normalnie.. Noi okazalo sie, ze rozwarcia brak

Nastepnie podlaczyla mnie na prawie godzine do ktg, ktore kuzwa nic nie pokazalo

Pytam, skad zatem te bole, przeciez ledwo wytrzymywalam? Powiedziala, ze taka moja uroda, ze jestem drobna, ze maly brzuch i ze sa to bole przepowiadajace... Ludzie? To jak mnie zacznie mocniej bolec to na pewno umre

Obie doszlysmy do wniosku, ze skurcze sa zdecydowanie za krotkie... musza trwac dluzej.. Na koniec przyszedl pan doktor, jeszcze raz mnie zbadal - o wiele delikatniej, zrobil usg i stwierdzil ze jest ok, ale jak chce to moge zostac w szpitalu. Powiedzialam: no way! jade do chaty, rozwarcia brak to nie bede tu podupadac psychicznie :-)
Po powrocie do chaty wzielam nospe, ale jeszcze dlugo mialam bole..
Narazie jest ok.. ale wiecie co? tak lezac na tym ktg slyszalam, jak "kwili" jeden niemowlaczek gdzies obok i tak mi sie zrobilo błogo ze nie umiem tego opisac..