Witam wieczornie!
Ciężko nadrobić, tyle piszecie.
Kerna, trzymam kciuki,żeby wyniki jutro były lepsze.
Beniaminko, jesteś nieoceniona!!!
Pysiaczku, dbaj teraz o siebie, jedz mięsko, pij soczek z buraków, a wyniki na pewno się poprawią.
Akderk, wspólczuję takiego ktg. Można się załamać!!!
A ja powiem szczerze pochwaliłam się ostatnio dobrym samopoczuciem i od razu tego pożałowałam
. Czuję się ostatnio fatalnie- spać nie mogę, bo przy każdej zmianie pozycji ciągnie mnie tak dziwnie w dole brzucha, a nie mogę sobie wygodnej pozycji znaleźć, więc się wiercę straszliwie
. Poza tym mam od trzech dni takie kłujące bóle w podbrzuszu- nie jest to chyba związane z zap. dróg moczowych, choć ciśnie mnie przy tym na pęcherz strasznie i momentami nie mogę się ruszyć. Jutro idę zrobić bad. moczu, bo i tak mam wizytę 11-go i mam je zrobić. (Przydadzą mi się wskazówki dla Kerny:-)). Zaniepokoiło mnie coś wczoraj i dzisiaj- otóż miałam taki moment,że schyliłam się podnosząc coś z podłogi i miałam nagle uczucie, jakby mi się dość mokro na wkładce zrobiło. Myślałam,że to śluz i poszłam zaraz do toalety sprawdzić,ale na wkładce czysto, choć faktycznie mokra i nie był to mocz. Dziś miałam podobnie, kiedy poszłam z mamą na cmentarz i też tak samo. Obawiam się czy to nie wody płodowe, ale nie mam póki co kasy na test z apteki, bo kosztuje 50zł, a do lekarza chodzę na NFZ i nie wiem czy mi coś pomoże jak zadzwonię.
Tak poza tym - dzisiaj mój P. wykazał się jakąś nadludzką wyrozumiałością jak na niego. Otóż pojechałam zamówić te płyty do Obi, ale akurat nie mieli koloru-czekają na dostawę, kupiłam natomiast uchwyty do wieszania pólek we wnęce, która czeka na skończenie od lutego i nie miał kto się za to wziąć. Mówiłam ostatnio P.,że najwyższy czas to zrobić, bo książki leżą w siatce, a powinny stać na pólkach. Przywiozłam uchwyty i wysłałam mojego P. po wiertarkę do rodziców. Przywiózł i to by było na tyle, kiedy wspomniałam,że ma dziś ostatni dzień wolnego i dobrze byłoby to wykorzystać, stwierdził,że woli jutro po pracy i poszedł do sypialki. Minę miałam nietęgą,ale słowem się już nie odezwałam. Jakież było moje zdziwienie, kiedy nie minęło 10 minut, a mój P. wchodzi i mówi, żebyśmy to jednak zrobili, choć strasznie mu się nie chce. Myślałam,że go w tyłek pocałuję
. I zrobiliśmy, a trzeba było pociąć płytę na odpowiednie półki, wywiercić otwory na uchwyty, wszystko pomierzyc i przykręcić. P.zrobił wszystko ze świętą cierpliwością, nawet pośmialiśmy się z wpadek przy pracy , a na koniec nawet poodkurzał i wytarł podłogę
. Byłam w totalnym szoku, bo to do niego absolutnie niepodobne!!!! Nie wiem co się stało,ale był wczoraj u swoich rodziców i może tam coś mu uświadomili
.