joan nie przejmuj się takimi komentarzami... Mnie już od dłuższego czasu niesamowicie działają na nerwy "złote rady" innych ludzi na temat ciąży; jakiś czas temu wpadłam do baru,w którym pracowałam, na pierogi (Boże,najlepsze na świecie!!),a lubię sobie posolić i popieprzyć, to zaraz usłyszałam,że mi ostrego nie wolno...Zamówiłam sok grejpfrutowy,to też nie powinnam...A jak się skusiłam ostatnio na McDonalda,to dwie starsze panie pokręciły głowami,patrząc na mnie z oburzeniem i zaczęły cmokać i mruczeć,że to taaakie niezdrowe dla dziecka i że powinnam raczej iść do sklepu po warzywa jakieś...
A teraz jeszcze,że malin nie wolno...Niedługo skonstruują specjalną dietę dla ciężarnych składającą się z mleka,chleba,twarożka i jabłek...Bo tego nie wolno,tamto szkodzi,to jest fuj,a tamto be...Najlepsze jest to,że często te wszystkie rady się nawzajem wykluczają,dlatego po prostu przestałam tego słuchać,bo w przeciwnym wypadku już dawno siedziałabym w więzieniu za zabójstwo... Nie da się stosować przez 9 miesięcy do kretyńskich wymysłów innych ludzi...Ja,przyznaję, uwaga,to straszny grzech: OWSZEM,PIJĘ NAPOJE GAZOWANE (choć ostatnio rzadziej), JAK MNIE NAJDZIE,TO IDĘ ZJEŚĆ FAST FOODA (ależ ze mnie wyrodna matka...) i CODZIENNIE SIĘ DENERWUJĘ (no nie,za to mnie powinni ukamieniować...).
Rozumiecie,w czym rzecz? Ciąża to nie choroba, ja rozumiem,że są różne przypadki,czasami dieta jest konieczna ,ale to są indywidualne przypadki,każdy jest inny. O diecie będę myślała po porodzie...
Wybaczcie,ale po prostu szlag mnie trafia jak obcy ludzie wpieprzają się w coś,co ich ZUPEŁNIE nie dotyczy albo dotyczyło w 1415 roku i uważają,że nadal należy zajmować dane stanowisko. Grrrr....
Ze złości popełniam kolejny niewybaczalny grzech: idę po owoce (w tym maliny!!) i Karmi.:-)