chociaż ja rodziłam prawie 11 lat temu też pamiętam to jak dziś.Zdecydowałam się na poród naturalny chociaż miałam wybór, bo od lat choruję na epilepsję i chyba ta moja odwaga zostala wynagrodzona. O 8 rano dostałam kroplówkę, dzień po terminie, rozwarcie było na 2 cm podobno przez noc miałam skurcze, ale nic o tym nie wiedziałam.I tak sobie leżałam z tą kroplówką i roszkę bolało ale to było nic w porównaniu z comiesięcznymi bólami w czasie @.Wieczorem przyszedł m jeszcze raz zobaczyć jak się czuję i poszedł do lekarzapoprosićo badanie , bo na wizycie się nie przyznałam do jakichkolwiek bóli, myślałam, że to nie to...Okazało się że rozwarcie jest na 9 cm i szybko na porodówkę a tam po 15 minutach miałam na brzyszku moją Julicię. Koszmar zaczął się potem jak trafiłam na dyżur pewnej pani pediatry, która stwierdziła że mała ma porażenie mózgowe tylko na podstawie tego że spała dłudo po porodzie i nie chciła ssać- nie zapomnę tej baby do końca życia i mam nadzieję, że już tam nie pracuje, bo nie życzę sobie żeby opiekowała się moim dzieckiem. Także dziewczynki nie każdy poród jest straszny i nie zamartwiajcie sie na zapas tylko cieszcie się ciążą, rozkoszujcie się ruchami dziecka, bo dla niektórych z nas to już ostatnie takie chwile w życiu i tylko tego żałuję