Byłam u ordynatora oddziału ginakologiczno-połozniczego w szpitalu na Ujastek. Tam tez mam miec wykonany zabieg histeroskopii 15 lipca, ale pan doktor uważa że zabieg jest zbędny i trzeb leczyć farmakologicznie, tyle ze ja już przerabiałam terapię hormonalną i co mam leczyć lekami jak wszystkie hormony mam w normie. Więc gdzie nyby ta blokada hormonalna, jak wyniki są ok.
W ogóle to wygląda tak, że moja lakrka z Tarnowa, która prowadziła moje obie ciąże i robiła mi dwa zabiegi łyżeczkowania po drugim porodzie, powiedziała że skoro hormony są ok, a na usg widać że w ogóle tkanka nie przyrasta, nie odbudowywuje się i nie ma w ogóle jajeczkowania to zapewną są zrosty na macicy które blokują cały cykl. Lekarz w Karkowie zrobił mi usg i powiedział że to nie są żadne zrosty bo ona na usg widzi pełną jame macicy bez zniekształceń typowych dla zespołu Ashermanna. No to ja mu mówię, że przerabiałam już teriapie hormonami, zbijałam prolaktynę i wszystkie wyniki mam ok. Mówie że moja pani doktor próbowała załozyć wkładkę domaciczną w celach leczniczych ale nie była w stanie wsadzić nawet sondy do macicy bo całe wejście jest chyba zarosnięte. To dopiero wtedy stwierdził że w takim razie zrobi mi tą histeroskopię, ale uważa że to nie są zrosty a zabieg wykona dla porzeszenia kanały szyjki macicy.
Jutro idę do innej lekarki w mojego miasta, może ona coś pomoże. Jest jeszcze taka obawa, że mam zrost na wejściu do macicy i jesli jakies leki wywołają odbudowanie się tkanki i jajeczkowanie to nagromadzona krew nie będzie miała ujścia i wypełni całą macicę, co nie jest bezpieczne. No i jestem w kropce jako ten nieokreslony przypadek.