reklama
Selerowa
Fanka BB :)
Jestem:-)
Wizyta nr 1 - gin - szyjka długa, zamknięta, porodu w najbliższym czasie w normalnych warunkach byśmy się nie spodziewali. Za 2 tygodnie usg plus jeszcze jakieś badania, wymazy i takie tam. Zwolnienie do 26 stycznia. Waga bez zmian, a Młody rośnie. Płeć bez zmian:-)
Wizyta nr 2 - diabetolożka załatwiła mnie w tempie ekspresowym, nie wiem zy wizyta trwała 5 minut. Zwiększona insulina i na noc i na dzień. Kolejna wizyta 20 stycznia i już ostateczna decyzja, czy rodzę już natychmiast, czy może jeszcze poczekam. Za 2 tygodnie zaczynam jazdy na ktg.
Wróciłam zmęczona, bo u diabetologa godzinne opóznienie, więc trzeba było czekać. Ogólnie rzecz biorąc trochę jestem zła, bo miałam nadzieję, że już dziś poda mi ermin przyjęcia do szpitala. A tu dupa blada. Jeszcze 3 tygodnie.
Wizyta nr 1 - gin - szyjka długa, zamknięta, porodu w najbliższym czasie w normalnych warunkach byśmy się nie spodziewali. Za 2 tygodnie usg plus jeszcze jakieś badania, wymazy i takie tam. Zwolnienie do 26 stycznia. Waga bez zmian, a Młody rośnie. Płeć bez zmian:-)
Wizyta nr 2 - diabetolożka załatwiła mnie w tempie ekspresowym, nie wiem zy wizyta trwała 5 minut. Zwiększona insulina i na noc i na dzień. Kolejna wizyta 20 stycznia i już ostateczna decyzja, czy rodzę już natychmiast, czy może jeszcze poczekam. Za 2 tygodnie zaczynam jazdy na ktg.
Wróciłam zmęczona, bo u diabetologa godzinne opóznienie, więc trzeba było czekać. Ogólnie rzecz biorąc trochę jestem zła, bo miałam nadzieję, że już dziś poda mi ermin przyjęcia do szpitala. A tu dupa blada. Jeszcze 3 tygodnie.
paola890411
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Wrzesień 2012
- Postów
- 225
Gratulacje udanych wizyt!
Ja też dzisiaj po wizycie- Mała ma już 2680 g, pani doktor powiedziała , że już jest donoszona więc w każdym momencie już jest bezpiecznie urodzić. Nawet zdziwiło ją , że młoda już zaczęła ćwiczyć oddechy-czyli jest gotowa
Najlepsze co powiedziała- no LALA BĘDZIE MIAŁA RACZEJ DŁUGIE WŁOSY-jak ona to widzi.....???)
Ja też dzisiaj po wizycie- Mała ma już 2680 g, pani doktor powiedziała , że już jest donoszona więc w każdym momencie już jest bezpiecznie urodzić. Nawet zdziwiło ją , że młoda już zaczęła ćwiczyć oddechy-czyli jest gotowa
Najlepsze co powiedziała- no LALA BĘDZIE MIAŁA RACZEJ DŁUGIE WŁOSY-jak ona to widzi.....???)
paola890411
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Wrzesień 2012
- Postów
- 225
No mnie też to zdziwiło, że taka duża, zwłaszcza, że ja nadal jestem na -1 kg, co wcale mnie nie martwi:-):-)
Paola no piekna waga córci moj penwie bedzie podobnie wazył bo ostatnio tez mieli przyblizona wage choc..... kto wie .kto wie lepiej niech małą sobie jeszcze posiedzi w brzuszku
super z tymi włoskami
ja sie urodziłam łysa jak kolano ale za to z ząbkiem haha pierwszy syneczek miał lekki meszek na głowce a ciekawe jak bedzie teraz :-)
super z tymi włoskami
ja sie urodziłam łysa jak kolano ale za to z ząbkiem haha pierwszy syneczek miał lekki meszek na głowce a ciekawe jak bedzie teraz :-)
Ostatnia edycja:
paola890411
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Wrzesień 2012
- Postów
- 225
ruszyłam z duuuużym plusem:-) no ja byłam czarnulka,jak murzyniątko z włosami, Mati nie wie bo jego mama nie pamięta:-)
reklama
[FONT="]Poniedziałek- wizyta u mojego Gina. Prywatnie. Umówiłam się do niego jeszcze w szpitalu. Mieliśmy tą wizytę całkowicie zignorować, ale jednak Krzyś chciał poznać procedurę, jaka panuje w tym "naszym" szpitalu przy dodatnim GBS. Stresowała mnie ta wizyta, bo nie ufam już żadnemu lekarzowi. Nigdzie nie czuję się bezpiecznie. Brzuch przed wizytą stawiał się tak, że już martwiłam się, że znowu wyśle mnie z tego powodu do szpitala… Chciałam, żeby Krzysiu wszedł do gabinetu ze mną. W końcu jakby nie było- to wizyta prywatna, więc lekarz może się cmoknąć w pompkę. Zupełnie inaczej niż w poradni. Nie wiem, czy to dlatego, że prywatnie, czy dlatego, że mój mąż patrzył mu na ręce. Pierwszy raz widziałam, żeby ginekolog dezynfekował fotel. Zaskoczyło mnie to, bo przecież te fotele są takie same. Papier wymieniają zawsze, ale dezynfekował przy mnie pierwszy raz. Badanie szyjki i tekst : „długa, zamknięta” zupełnie zwalił mnie z nóg. Oczywiście spięty brzuch ze stresu. A procedura jest jednak taka jak wszędzie- czyli antybiotyk dożylnie dla mnie w szpitalu podczas porodu. Rozdwojenie jaźni??? To czemu wysyłał mnie z tym do lekarza POZ??? Załamałam się. Jak mam mu teraz zaufać? Poczułam się jak jałówka, jakbym była kompletnie ciemną masą do przerobienia… Dobrze, że mieliśmy na tyle oleju w głowie, żeby nie wziąć tego antybiotyku od lekarza POZ. Ale tylko dlatego, że konsultowałam to z innymi ginekologami i Internetem… Przepisał mi jednak robione globulki dopochwowe z antybiotykiem ze względu na tą szyjkę, żeby ten paciorkowiec całkowicie jej nie opuścił do dołu i nie spowodował wcześniejszego porodu. No i luteina i spasmolina nadal do 36 tygodnia. Zrobił usg, wszystko dobrze, serduszko ok. Mały ma już bardzo mało miejsca, co oznacza, że przez te dwa tygodnie urósł, ale lekarz wykręcił się ze sprawdzeniem wymiarów i wagi, czym mnie uświadomił, że traktuje mnie jak głąba. Tym bardziej, że zasugerowałam, że po pierwszym porodzie obawiam się porodu naturalnego, jeśli dziecko będzie duże. Gwarancji mi nie da, że wszystko będzie ok., ale nie wskazuje do cięcia z takiego powodu. Czyli mam liczyć na cud w razie czego? Pytam więc, jakie dziecko jestem w stanie urodzić naturalnie, żeby to jakoś oszacować ile kg, czy coś. Kiedy jest wskazanie do cięcia, jeśli moja poprzednia ciąża zakończyła się niemalże tragicznie, a dziecko ledwo odratowano i dostało 1 pkt Apgar… Nie potrafił mi odpowiedzieć na to pytanie. "Nigdy nie jest bezpiecznie. Cięcie cesarskie też nie zawsze jest bezpieczne." Załamałam się słysząc taką odpowiedź. Kobiety rodzą dzieci naturalnie i przez taki brak decyzyjności potem mamy takie przypadki, jak mój, że jest niedotlenienie albo zaklinowanie. U nas mieliśmy na tyle szczęścia, że Beatka rozwija się mimo wszystko prawidłowo. Nie wszyscy mają tyle samo szczęścia… wiem, że po porodzie naturalnym jest o tyle fajnie, że wszystko odbywa się jak sama nazwa wskazuje „naturalnie”, może lepiej też dochodzi się do siebie, ale jednak mnie w tym momencie chodzi tylko o dziecko. Ja się „wyliżę” nawet po cesarce, a jeśli dziecku by się również tym razem coś stało, to nie wybaczyłabym tego sobie nigdy. Nie wiem, co mam teraz robić. Czy ufać takiemu lekarzowi, który myli się w zeznaniach, nie potrafi wyciągać wniosków, próbując jakoś rozwiązać problem, uspokoić mnie. Nie wiem, o co chodzi: o kasę, czy o dobro dziecka i matki. Jestem w stanie zapłacić za to, żeby tym razem ktoś podjął dobrą decyzję, żeby moje drugie dziecko nie przeszło przez to, co musiała przejść Beatka. O siebie się nie martwię. Nie boję się bólu porodu naturalnego. Boję się jedynie o dziecko. Ja jestem tylko tłem i jestem mniej ważna. [/FONT]
[FONT="]Dzisiaj zrozumiałam, że gin do którego chodzę mimo, iż jest ordynatorem w szpitalu w którym chciałam rodzić- traktuje pacjentów jak masę do przerobienia. Odbiera się porody, czasem coś pójdzie nie tak- oj tam, oj tam- taka praca… Masakra. Jesteśmy ludźmi, dbamy o siebie przez całą ciążę. Chcemy mieć piękne, zdrowe dzieci… A potem, kiedy jesteśmy u finiszu- jakiś lekarz czeka do ostatniej chwili, bo może sobie poradzi naturalnie. A przecież jest XXI wiek, mamy usg, możemy oszacować, czy dana kobieta jest w stanie urodzić naturalnie, czy nie. Tak samo z tym leczeniem. Na odwal się to wszystko. Wysłał mnie do lekarza POZ, żeby mi przepisał jakiś antybiotyk doustny, a dzisiaj mi mówi, że doustny i tak nie ma sensu. Że nawet ten dopochwowy raczej nie wyleczy paciorkowca, ale go zaleczy… i tak dostanę zastrzyk w szpitalu… masakra. Jak mam ufać takiemu lekarzowi?? Jak?
mam totalnego doła. Nie wiem już, czy ta szyjka zawsze była taka, czy faktycznie jest krótka. Bo dzisiaj była "dobra". w palcu ma miarkę i mierzy tym palcem te milimetry...
[/FONT]
[FONT="]Dzisiaj zrozumiałam, że gin do którego chodzę mimo, iż jest ordynatorem w szpitalu w którym chciałam rodzić- traktuje pacjentów jak masę do przerobienia. Odbiera się porody, czasem coś pójdzie nie tak- oj tam, oj tam- taka praca… Masakra. Jesteśmy ludźmi, dbamy o siebie przez całą ciążę. Chcemy mieć piękne, zdrowe dzieci… A potem, kiedy jesteśmy u finiszu- jakiś lekarz czeka do ostatniej chwili, bo może sobie poradzi naturalnie. A przecież jest XXI wiek, mamy usg, możemy oszacować, czy dana kobieta jest w stanie urodzić naturalnie, czy nie. Tak samo z tym leczeniem. Na odwal się to wszystko. Wysłał mnie do lekarza POZ, żeby mi przepisał jakiś antybiotyk doustny, a dzisiaj mi mówi, że doustny i tak nie ma sensu. Że nawet ten dopochwowy raczej nie wyleczy paciorkowca, ale go zaleczy… i tak dostanę zastrzyk w szpitalu… masakra. Jak mam ufać takiemu lekarzowi?? Jak?
mam totalnego doła. Nie wiem już, czy ta szyjka zawsze była taka, czy faktycznie jest krótka. Bo dzisiaj była "dobra". w palcu ma miarkę i mierzy tym palcem te milimetry...
[/FONT]
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 19
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 606
- Odpowiedzi
- 26
- Wyświetleń
- 3 tys
G
- Odpowiedzi
- 7
- Wyświetleń
- 3 tys
Podziel się: