Hej byłam w piątek na wizycie u lekarza. Lekarz nawet ok, poważny, stonowany, konkretny. Najpierw zrobił wywiad, pokazałam mu wyniki badań, usg. Był zdziwiony, że nie miałam cytologii i że mało badań. Zrobił oczy jak mu powiedziałam, że mam ok.10 skurczów dziennie...Powiedział, że to bardzo źle, że nie powinno być skurczy i że to zagrożenie ciąży, zwłaszcza mnogiej...
Potem zrobił mi badanie na fotelu, potem usg dopochwowe i na końcu brzuszne. Z dziećmi wszystko ok, pooglądał łożyska, nic się nie odkleja, nie był w stanie powiedzieć po tylu dniach co krwawiło.
Stwierdził, że macica jest nadwrażliwa i że nie powinno być w ogóle skurczy. Kazał mi odstawić spasmolinę, bo to staroć. Zmienił mi duphaston na luteinę dopochwowo, bo nie na każdego działa duphaston. Zmartwił się, że musi mnie zostawić teraz, bo od środy jest na urlopie. Mam do niego dzwonić jutro i powiedzieć jak często mam skurcze. Więc cały weekend liczę ile skurczy jest. Powiedział, że najchętniej to wziąłby mnie do siebie na oddział dokładnie przebadać, no tylko że teraz go nie będzie i dopiero 16 marca wraca. Ale jakby coś, to mam się na niego powołać i mają się mną zająć. Zobaczymy. Wczoraj miała 10 skurczy, ale dziś już 5..póki co...
Kazał mi też zwiększyć dawkę magnezu i b6. Bardzo się denerwowałam, pierwsze co powiedziałam podczas USG to "proszę mi powiedzieć że żyją" heh..nogi mi się trzęsły strasznie
Myślę, że zostanę już u niego. Zadzwonię jutro, powiem że na razie jest ok jak coś to jadę do szpitala i czekam na niego po urlopie, wtedy jak jeszcze bedę miała skurcze to niech mnie magluje w szpitalu. Bo teraz to musiałabym pójść we wtorek do środy, ale mój mąż wyjeżdża w delegację i nie bardzo mi pasuje...
Zobaczymy, na razie jestem dobrej myśli.
ooo..to mój 100 post
Potem zrobił mi badanie na fotelu, potem usg dopochwowe i na końcu brzuszne. Z dziećmi wszystko ok, pooglądał łożyska, nic się nie odkleja, nie był w stanie powiedzieć po tylu dniach co krwawiło.
Stwierdził, że macica jest nadwrażliwa i że nie powinno być w ogóle skurczy. Kazał mi odstawić spasmolinę, bo to staroć. Zmienił mi duphaston na luteinę dopochwowo, bo nie na każdego działa duphaston. Zmartwił się, że musi mnie zostawić teraz, bo od środy jest na urlopie. Mam do niego dzwonić jutro i powiedzieć jak często mam skurcze. Więc cały weekend liczę ile skurczy jest. Powiedział, że najchętniej to wziąłby mnie do siebie na oddział dokładnie przebadać, no tylko że teraz go nie będzie i dopiero 16 marca wraca. Ale jakby coś, to mam się na niego powołać i mają się mną zająć. Zobaczymy. Wczoraj miała 10 skurczy, ale dziś już 5..póki co...
Kazał mi też zwiększyć dawkę magnezu i b6. Bardzo się denerwowałam, pierwsze co powiedziałam podczas USG to "proszę mi powiedzieć że żyją" heh..nogi mi się trzęsły strasznie
Myślę, że zostanę już u niego. Zadzwonię jutro, powiem że na razie jest ok jak coś to jadę do szpitala i czekam na niego po urlopie, wtedy jak jeszcze bedę miała skurcze to niech mnie magluje w szpitalu. Bo teraz to musiałabym pójść we wtorek do środy, ale mój mąż wyjeżdża w delegację i nie bardzo mi pasuje...
Zobaczymy, na razie jestem dobrej myśli.
ooo..to mój 100 post