Dorota, będzie dobrze. Pozytywne myślenie to podstawa. Nie wchodź do internetu, tam nawet jak Cię pobolewa mały palec, to wyczytasz, że może to oznaczać raka :/ Wiem, że to trudne - nie czytać, sama mam z tym problem, ale warto zamknąć na siłę przeglądarkę i nie myśleć...
***
Ja byłam wczoraj na usg. Jest dziwnie, bo ciąża w zasadzie idealna - pęcherzyk w tydzień urósł prawie 6-krotnie, Maluszka jeszcze nie widać, coś się tam kluje, ale jeszcze za wcześnie. Pęcherzyk w dobrym miejscu, wszystko ładnie pozamykane itp.
Tylko ten krwiak... Pęcherzyk rośnie, więc krwiak się trochę rozlał na większej powierzchni. Jest dość duży, choć moja pani dr stwierdziła, że widziała większe, które nie robiły szkody Ona się tym krwiakiem w ogóle nie przejmuje. Jest pod pęcherzykiem, blisko wyjścia. Ponieważ dotąd nie miałam najmniejszych plamień, jest szansa, że się wchłonie, ale nastawiła mnie też, że może się ulotnić, więc mam się nie przestraszyć krwawienia. O ile nie będą mu towarzyszyły silne skurcze, mam spokojnie się położyć i przyjechać do niej sprawdzić, co z pęcherzykiem. Mam w domu zapas duphastonu na parę tygodni, plackiem leżeć nie muszę, mogę chodzić z Młodym na spacery, ale raczej trzeba się oszczędzać - zero dźwigania, zero współżycia, zero ciężkich prac.
Niby ok, ale nie ok... Wierzę, że Maluszek jest silny i sobie ze wszystkim poradzi...
Następna wizyta za 2 tygodnie - już z mierzeniem, serduszkiem itp. Mam zrobić tylko badania na tarczycę póki co.
***
Ja byłam wczoraj na usg. Jest dziwnie, bo ciąża w zasadzie idealna - pęcherzyk w tydzień urósł prawie 6-krotnie, Maluszka jeszcze nie widać, coś się tam kluje, ale jeszcze za wcześnie. Pęcherzyk w dobrym miejscu, wszystko ładnie pozamykane itp.
Tylko ten krwiak... Pęcherzyk rośnie, więc krwiak się trochę rozlał na większej powierzchni. Jest dość duży, choć moja pani dr stwierdziła, że widziała większe, które nie robiły szkody Ona się tym krwiakiem w ogóle nie przejmuje. Jest pod pęcherzykiem, blisko wyjścia. Ponieważ dotąd nie miałam najmniejszych plamień, jest szansa, że się wchłonie, ale nastawiła mnie też, że może się ulotnić, więc mam się nie przestraszyć krwawienia. O ile nie będą mu towarzyszyły silne skurcze, mam spokojnie się położyć i przyjechać do niej sprawdzić, co z pęcherzykiem. Mam w domu zapas duphastonu na parę tygodni, plackiem leżeć nie muszę, mogę chodzić z Młodym na spacery, ale raczej trzeba się oszczędzać - zero dźwigania, zero współżycia, zero ciężkich prac.
Niby ok, ale nie ok... Wierzę, że Maluszek jest silny i sobie ze wszystkim poradzi...
Następna wizyta za 2 tygodnie - już z mierzeniem, serduszkiem itp. Mam zrobić tylko badania na tarczycę póki co.