reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wizyty u lekarza, USG

witam. cieszę się, że u Was wszystko ok. życzę szczęścia i trzymam kciuki, żebyście wszystkie urodziły w wrześniu śliczne, zdrowe bobaski.
ja niestety....nie urodzę :-:)-:)-( wczoraj byłam prywatnie na wizycie bo niepokoiło mnie lekkie plamienie i odrobina czerwonej krwi. lekarz miał dla mnie bardzo złe wieści- serduszko mojego dzieciątka przestało bić kilka dni temu, rozwój ciązy zatrzymał się w 8 tygodniu, kilka dni po poprzedniej wizycie ( opisywałam Wam, że lekarz wtedy nie był rozmowny, nie dał posłuchać serduszka bo " nie miał na to czasu" a podobno biło 175 na min. ) dostałam skierowanie do szpitala na zabieg. lekarz mówił, że mogę się wstrzymać do pn. i tak też zrobiłam. wolałabym chyba poronić naturalnie, mam opory psychiczne przed łyżeczkowaniem. wczoraj na zmianę płakałam i przeszukiwałam neta z nadzieją, że ktoś opisał historię o pomyłce lekarskiej, o tym, że serduszko jednak biło, ale było niewidoczne . dziś powoli przestaję się łudzić :-( zaopatrzona w wielgaśne podpaski czekam :-(niestety już nie na cud :-(
PRZEPRASZAM za te smuty, ale musiałam gdzieś to napisać. byłam z Wami jakiś czas, choć mało się udzielałam.
Jeszcze raz życzę wszystkiego dobrego .pozdrawiam .Pa
 
reklama
bydgosia - to bardzo, bardzo smutna informacja... :( Przytulam mocno kochana bo wiem niestety przez co teraz przechodzisz...
 
Bydgosia bardzo mi przykro, wiem co przechodzisz, bo niedawno miałam taką samą sytuację. Jeśli mogę coś doradzić: czekać na poronienie naturalne można nawet do 3 tygodni od obumarcia (na tym etapie ciąży) i co tu ukrywać, jest to najlepsze rozwiązanie. Zaś jeśli natura sama nie rozwiąże sprawy, to ja bym nie godziła się na zabieg. Inaczej, ja nie zgodziłam się na zabieg. Dostałam prostaglandyny w globulkach dopochwowych, które wywołały poronienie (zresztą jak pójdziesz do szpitala to tam aplikują to samo, a dopiero potem łyżeczkują) i potem jeszcze kolejne dwa dni też miałam zakładane te globulki aż macica całkiem się oczyściła. Potem czekanie na @ i tyle- znów jestem w ciąży.

To straszne przeżycie dla każdej mamusi, która pragnie swojego maleństwa. Zapalam światełko dla Twojego Aniołka [']. Musisz przeżyć swoją żałobę i pogodzić się ze stratą, ale głowa do góry. Twoja dzidzia nie odeszła, tylko zmieniła datę swoich urodzin. Przytulam mocno!
 
reklama
Bydgosia strasznei mi przykro, mnei dzisiaj pobolewa brzuch i też ma czarne myśli, zaczął po drugim apapie :-(
Ja znów mam złe doświadczenie z naturalnym poronieniem, bardoz żałuję, że gin na kontrolowany zabieg mnie nie wysłał.
Po pierwsze nie wiedziałam kiedy mnie dopadnie "oczyszczanie" i po drugie, że tak to będzie wygładać.
przepraszam za obrazowość ale wtedy to był dla mnie horror, nagle wysiadając z auta (pojechałam w odwiedziny do cioci) poczułam jak ze mnie chlusneło...zalana byłam po kolana, i tak co troche ze mnie szły skrzepy wielkości pięści przez dwie godziny siedziałam na toalecie i to oglądałam, wiem głupia byłam od razu do szpitala powinnam jechać, a ja siedziałam na kibelku i modliłam sie, żeby sie nie wykrwawić przecież muszę żyć mam malutką córeczkę, matko co ja wtedy przeżyłam. Jak pojechałam do szpitala w końcu bo zaczynałam słabnąć z upływu krwi to już prawie nie mieli co czyścić, dokończyli na "żywca", na szczęście w tym szoku nie bolało. Dlatego powiedziałam sobie, że nigdy więcej naturalnego poronienia. Za pierwszym razem miałam łyżeczkowanie i wszystko było ok, po pół roku zaszłam w ciążę z Misią.
Prosze przemyśl to jeszcze.
 
Do góry