hej dziewczyny!
odmelduje się najpierw tutaj, potem nadrobię resztę newsów forumowych. wczoraj była wizyta i co czuję po niej? radość przeogromną i lęk jednocześnie! ale od początku....
wyniki badań:
lekarz powiedział że nie jest tak źle, dobrze że nie ma żadnych infekcji, dawka euthyroxu zwiększona oczywiście. żelazo mam nadal brać to samo. magnez i nospę zmniejszyć do 2x1.
GBS - mam mieć pobrany 5.09 przy pierwszym zapisie KTG w szpitalu.
badanie na samolocie:
słowa lekarza "duuuuuże dziecko"
nie tyle wagowo może (bo to nie możliwe chyba, skoro do tej pory była kruszynka) co rozmiarem. powiedział, że na jego oko za jakieś 2 tyg. waga będzie ok. 3,5kg.
szyjka - skrócona na niecały centymetr, miękka ale trzyma. wymacał, że główka jest już przy samym kanale, gotowa do startu. serduszko bije pięknie. królewna sobie spała oczywiście, bo jak ją podglądają to zawsze udaje "niewiniątko".
usg:
namówiłam doktorka, żebyśmy ją podejrzeli. on nie robi pomiarów, jedyne co to zmierzył główkę. przy porodzie główka ma ok. 10cm średnicy. Wiktoria ma już 9,2cm! na samym samiusieńkim dole ma głowę, potem idąc do góry po prawej stronie grzbiet, pod piersiami ma dokładnie pupę i po lewej stronie brzucha wiszą nóżki!
taka żmijka... duuuuuuża żmijka.
werdykt doktorka:
"napiszę Pani zwolnienie do 5.09, wtedy zaczniemy robić zapisy i pobierzemy GBS", ja na to ok. a on ciągnie dalej "tyle, że jak dla mnie urodzi Pani za tydzień, no może max w ciągu 10 dni" a ja
że co??? Wiktoria jest praktycznie gotowa do porodu, pcha się na świat. najważniejsze, aby wytrzymać i przytrzymać ją do końca sierpnia. w związku z tym mam leżeć murem do końca sierpnia z nogami do góry, na lewym boku. dlaczego lewy bok? bo kręgosłup dziecka do porodu musi być ustawiony w pionie lub po lewej stronie brzucha, nie po prawej. także muszę ją "zmuszać" do przerzucenia się na drugą stronę brzucha. zakaz forsowania się i czegokolwiek. leżeć, leżeć, leżeć.
na usg wszedł ze mną Ł. jego mina jak usłyszał o porodzie lada dzień - BEZCENNA. radość i przerażenie w oczach jednocześnie. oboje wiemy, że to przecież niedługo nastąpi, ale jak lekarz to potwierdza to jakoś bardziej chyba dociera...
także laski, trzymajcie kciuki, żebyśmy wytrzymały!