reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wizyta u lekarza

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Dominika, zadajesz mnustwo pytań.
Wydaje mi się, że będziesz miala już usg. brzusznie (w 16 tyg. miałam już brzuszne). Powiesz na wstępie wizyty, że jesteś z narzeczonym i on chciałby zobaczyć dziecko. Napewno lekarz wyrazi zgodę i w odpowiednim momencie zawoła go. Ja ostatnio byłam z siostrą i jak lekarka wykonała wszystkie badania i pomiary to ją zawołała. Gabinet ma malutki, więc nie da rady inaczej. Tym razem jadę z mężem i też poproszę, żeby pokazała maluszka tym razem Jemu a jeszcze później mam nadzieję zabrać tam Wiwi. Niech wszyscy nacieszą się ono, zanim się urodzi.
Wiesz co, tak naprawdę to nie ma znaczenia, czy Wy macie ślub czy też nie. Liczy się tylko to, że razem chcecie dzidzię wychowywać. A tak w ogóle to bierzecie ślub w 35 urodziny mojego męża - napewno w ten dzień pomyślę o Was.
 
reklama
Ja po prostu wchodziłam z mężem od razu i tyle. Przy badaniu USG (dopochwowego) kładłam sie na leżance i pani wołała męża.

Ale raz byłam bez niego (w godzinach pracy) i akurat wtedy miałam robioną cytologię. Nie wiem, jakby podszedł do tego tym razem pan gin. Myślę, że zawołał by go później, albo kazał siedzieć za parawanem.

Joaśka
 
Gabinet mojej lekarki jest bardzo malutki i nawet nie miałaby gdzie postawić parawanu. Wszystko ma tam w zasięgu ręki, ale nigdy mi jeszcze nie odmówiła, żeby ktoś był ze mną na usg. Krzysztof i tak na zwykłą wizytę nie chciałby pójść. Poczekalnia przed gabinetem też jest bardzo malutka i zazwyczaj siedzi tam sporo kobitek, rzadko zdarzy się jakiś facecik. Mój mąż jest nieśmiały, więc z pania doktor wymyśliłyśmy, że zapisze mnie jako pierwszą na wizytę to może wtedy jeszcze nikogo nie będzie i chłopisko nie będzie musiało przeżywać stresów.
 
Nie ma sytuacji bez wyjścia, prawda?
Mój mąż nie należy do nieśmiałych, wszystko go ciekawi i czasem robi duże oczy jak widzi kobietke na ostatnich nogach:), ale potrafi wyczuć gdzie będzie sie dobrze czuł a gdzie nie. Daltego nie ciągnę go wszędzie za sobą i wzajemnie. Ale powedział, ze rodzic ze mną nie będzie.Zresztą ja też nie chcę, bo tylko bym się denerwowała czy jemu się nic nie stanie.Musiałabym się martwić za troje!O nie, nie w takiej chwili, będzie jeszcze na to czas!
 
A mój chłop chętnie ze mną chodzi na wizyty do Pana G :)
Wczoraj znów byłam, z wynikami. Niestety średnio się spodobały wyniki lekarzowi. Mam za dużo leukocytów. Poza tym dostałam żelazo do żucia (które tak na prawdę się ssie,hehe).
Umówiłam się na kolejną wizytę (USG) na 15go listopada, bo Pan G chce zobaczyć co tam u dzidziusia. I prawdopodobnie już 18go będę miała połówkowe USG (prenatalne).
 
Za pierwszym razem rodziłam sama i bardzo tego załuję, trzeba było wziąć ze sobą mamę albo przyjaciółkę byłoby do kogo gędę otworzyć a tam sama się męczyłam. Tym razem będziemy rodzić razem z mężem. Wiem, że On się boi, ale cały czas tłumaczę Mu, że wszystko będzie widział na własne oczy, nie będzie w domu robił mi ścieżki na środku pokoju, boleć też będzie mnie nie Jego (ja przy Nim będę bardziej odważna) a na sam finish może wyjść na korytarz bo wtedy będę miała już towarzystko kilku położnych, pielęgniarek i lekarzy. Tak jest lepiej.
Krzysztof oswaja się z tą myślą a ja obiecałam Mu, że nie będę rozpowiadała całej Jego rodzince, że będziemy na porodówce razem. Powiedziałam, że jeżeli uzna, że chce aby o tym wiedzieli to niech sam się pochwali.
Narazie jest ok. A jak zemdleje to nic i tak będzie w pobliżu, jak dzidzia się urodzi to go docucą.
 
Hi,hi!Pewnie, ze tak!A ja chyba nie mam kogo wziąć do porodu.Chyba, ze Michowi się odmyśli i będzie ciekaw. Mimo, ze mam duzo sióstr, ale pracują, no a ta wyprawa moze troche potrwać. A przyjaciółki daleko.:(
 
A mi Artur "wierci dziurę w brzuchu", bo on baaardzo chce być przy porodzie. I zaczynam się do tego przekonywać. Zwłaszcza gdy słyszę opinie dziewczyn, które rodziły z facetem. Dobrze mieć bliską osobę koło siebie, a nie same obce twarze.
 
ŻuczeK pisze:
Poza tym dostałam żelazo do żucia (które tak na prawdę się ssie,hehe).

Zuczek - uwazaj z tym zelazem do ssania - bardzo niszczy zeby - lepiej jakies tabletki do polykania; (ja biore tardyferan fol)
jak moje dziecko pilo preparat witaminowy z zelazem to dostawal go przez slomke zeby zeby nie mialy stycznosci :)

a co do porodu to pierwsze dziecko rodzilam z mezem - (maz przecinal nawet pepowine - poza tym bardzo mi pomogl);
teraz w miare mozliwosci (dochodzi opieka nad starszym synem ... ) tez chcemy rodzic razem :)
a do gina teraz chodze sama (znowu problem ze starszym dzieckiem ... a poza tym chodze na wizyty po godzinie 20); w pierwszej ciazy maz chodzil ze mna na usg; teraz tez czeka mnie usg polowkowe/genetyczne i zamierzam zabrac tam obu moich chlopcow :)
 
reklama
No i co tylko ja mam zostać sama?

Koleżaka mi opowiadała, ze jej znajoma rodziła z mężem i po tym jak zobaczył to wszystko to przez 2 lata nie nie chciał się z nią kochać, by jej krzywdy nie zrobić. Hmmmm....
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry