Ja mam z Adą tak przegwizdane, że szkoda gadać, jak tylko Weronika rano oczy otworzy, Ada ma jakiś czujnik, bo zazwyczaj już jesteśmy w drugim pokoju wtedy z Adą, to zaraz mnie woła i każe iść do Weroniki. Jak zapłacze to zaraz do Niej leci i pociesza, uspokaja, a jak nie daje rady to "mama" i muszę działać natychmiast. Jak po spacerze Weronika dosypia sobie w wózku w piwnicy to pierwsza słyszy Jej płacz, choćby była na samej górze i się bawiła zabawkami, to słyszę "maaaaamaaaaaaaa Łełe", bo teraz Weronika jest bardziej "Łełe" niż "Wewe". ;-)
Jak biorę Adę, a Weronika zostaje z kimś, to 10 razy się dopytuje czy "Łełe" zostaje i czy to jest właściwe. Patrzy Ci się prosto w twarz i w jednym słowie zawiera wszystko. Jak ja Weroniki nie przykryję, to Ona to zrobi, razem sobie gaworzą i to potrafią tam przez 10 minut, Weronika Jej odpowiada, Ada naśladuje gaworzenie Weroniki.
Jak jesteśmy w gościach, to zabieram zawsze ze sobą leżaczek, Weronika sobie w nim leży, nie ma noszenia przez kolejne przypadkowe osoby, to Ada nie pozwala się zbliżyć, a jak pozwala się zbliżyć do Weroniki to siada obok Niej na czatach. ;-)
Jak Weronika leży na kocyku na podłodze i macha nogami, rączkami i czym tam jeszcze, to Ada kładzie się obok Niej i naśladuje. To samo jak leżą na brzuchu i Weronika podnosi głowę i opuszcza, to Ada powtarza. Jak nic momentami pojawia się uwstecznienie, o którym pisała
Ewitka. Ale to jest słodkie.
Cieszę się każdym dniem i nie mogę się doczekać jak Weronika będzie pełzać, raczkować, a potem chodzić, jak zaczną się razem bawić.