Zanim się zorientowałam, że chodzi o duplo czekoladę co ten człek na drzewie siedzi to główkowałam jakimś to cudem zjadłaś klocek lego duplo.
A ja mam pytanie z serii dziwnych, no, ale piątek w końcu jest. Kiedy dać mezowi zielone światło na jedno piwko?
Wtedy gdy poczujesz się pewnie, mój pił od razu, bo oblewał całe 2 tygodnie.
Zaczęłam się wgłębiać, co można jeść jak się karmi, czego nie i trochę mi się włos jeży na głowie. No błąd na błędzie u mnie. Czytam, że powinno się unikać truskawek na przykład - a w szpitalu piłam sobie w najlepsze kompocik z truskawek. Że pomidory są niebezpieczne bo mogą uczulać - a my do każdego posiłku w szpitalu raczyliśmy się pomidorkami, na obiad z kolei zupka pomidorowa. Że smażonego mięsa nie - a my tam dostawaliśmy schaboszczaki i mielone, zresztą w domu powielałam ten błąd. Że sery ciężkostrawne a my tam ciągle serek żółty i ja w domu też, dodatkowo zajadałam się twarogiem i serkiem wiejskim. Miodu trzeba unikać a ja sobie zafundowałam miodzik po wyjściu ze szpitala, bo mnie potwornie gardło zaczęło boleć i bałam się rozwoju infekcji. I ja to wszystko zafundowałam dziecku w pierwszym tygodniu jego życia... Chyba mam niesamowite szczęście, że nic mu po tym nie było?
Nic nie zaszkodzi jeśli zjesz trochę, a nie w kilogramach. Dziecko będzie się przyzwyczajało. Czyli 2 śliwki, a nie kilogram, czyli plasterek pomidora, a nie kilogram, czyli kosteczka czekolady a nie tabliczka, tyle, że z kosteczkami trzeba uważać, bo mi z jednej na 3 dni, zrobiły się 3 kosteczki codziennie i Weronikę wysypało masakrycznie, a obydwie dziewczyny moje nie są jakimiś alergikami. Ja jadłam wszystko, nawet widelec kapusty od męża wzięłam, ale nie więcej. Tak tylko, żeby posmakować.
Hej dziewczyny.
Jutro wylatuję, więc troszkę się u mnie uspokoi i jak już będę miała neta zacznę bardziej się udzielać. Jestem masakrycznie zmęczona, a jeszcze czeka mnie przeprawa samolotem sama z dzieckiem i bagażami - nie wiem jak to zrobię.
Spokojnego lotu, bezproblemowego.
Weronika dzisiaj wcina co jej stanie na drodze, nadrabia stracone 5 dni, w każdym razie na wszelki wypadek usuwamy jej się spod nóg.
EDIT:
Kwiatuszek, w garnuszku wrzucasz dwie łyżki majeranku, zalewasz wodą, gotujesz i albo ten garnek stawiasz przy łóżku albo przelewasz do miseczki, jak Ci wygodniej, to paruje i ułatwia oddychanie, jak przestaje parować, znów zagotować i tak w kółko na okrągło.
Trzymam kciuki za Oliwię*. A jak już piszesz o hormonach to polecam np. zamiast kurczaków indyki albo kaczki. Zmiana jedzenie na ciut bezpieczniejsze na pewno również pomoże. Ja dziewczynom kurczaki daję od święta, wolę dać parę złotych więcej i mniej tych hormonów im serwować.