Poradźcie mi, dziewczyny, bo zaczynam się martwić. Jak idę w odwiedziny do innych mam dzieci w podobnym wieku to widzę np. niepozabezpieczane szafki w kuchni - dzieci wiedzą, że nie wolno. Albo regał książek aż do ziemi - i też dzieci wiedzą, że nie wolno tego ruszać. I nie ruszają. A mój? Ma rok i 3 miesiące, prawie 4 i "nie wolno" w ogóle nie rozumie Nie robi sobie z tego nic. Nawet nie to, że jak powiem to się zawaha, spojrzy mi w oczy i zrobi i tak, testując mamusię. Po prostu nie reaguje. Jak się naprawdę zirytuję i powiem coś podniesionym głosem, co mi się rzadko zdarza, ale jednak nie jestem ze stali, też jakby tego nie zauważał. Czy dziecko w tym wieku nie powinno się przejąć tym, że mama głos podniosła? Choć trochę?
Od trzech miesięcy walczymy też z nóżką. Zrobiła mu się jakaś zmiana nad kostką po zewnętrznej stronie. Taka wielkości monety-złotówki mniej więcej. Czerwona, lekko wypukła, jakby cała w krostki. Byliśmy już u trzech lekarzy. Pierwsza twierdziła, że to infekcja bakteryjno-grzybicza. Smarowaliśmy pimafucortem i clotrimazolem. I smarowaliśmy. I smarowaliśmy (oczywiście na polecenie lekarza). Na początku trochę pomogło, ale tylko trochę, po kilku dniach wszystko wróciło. Synek zaczął to drapać. Zaczęła się robić rana. Jedna wielka dziura wydrapana. Odstawiliśmy. Lekarka stwierdziła, że nie ma pomysłu, co jeszcze może zrobić u tak małego dziecka. Zmieniliśmy lekarza. Kolejny też twierdził, że to infekcja, przepisał silną maść - bactroban. I kazał zaklejać plastrem, żeby sobie maluch nie drapał dziury. Już myślałam, że to koniec naszych problemów, bo zmiana pięknie zaczęła znikać, zostawiając taką świeżą, bliznową skórkę po sobie, ale... zniknęła tylko do pewnego momentu, trochę zostało. A dłużej tej maści nie wolno było już stosować. Odstawiliśmy i wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Też się skończyły pomysły. Znowu zmieniliśmy lekarza, poszliśmy do dermatolog z polecenia, specjalizującej się w niemowlętach. Stwierdziła, że to nie jest infekcja ani że na pewno nie alergia, że maluch nie ma skóry alergicznej a kuracje, które dostał na tak młodą skórkę to było za mocne. Przepisała jakąś maść z cynkiem i kazała się uzbroić w cierpliwość, że to będzie trwało. I żeby zalepiać, jeśli go to tak bardzo intryguje, co ma na nóżce i drapie, ale że raczej drapie z ciekawości a nie ze swędzenia. Świetnie. Tyle tylko, że nawet nie wiem, czy ta terapia będzie skuteczna, bo mój synek się już nauczył obchodzić wszelkie moje metody zabezpieczenia tego miejsca przed drapaniem. W dzień go mogę upilnować, w nocy się nie da. Zawsze choć trochę z jednej lub z drugiej strony sobie porani. A mi się płakać chce. Nie przekonuje mnie, że to zmiana łojotokowa. I potwornie mnie wkurza, że od 3 miesięcy nie jestem w stanie dziecku pomóc.