reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wiecznie niezadowolone 16 miesięczne dziecko

Może dziecku się po prostu nudzi? Czy poświęcacie jej dużo uwagi? Chodzi do żłobka/ ma jakieś atrakcje, kontakt z rówieśnikami? Oczywiście nie wolno bagatelizować ewentualnych problemów ze wzmożeniem, ale równie dobrze powód takiego zachowania może być bardzo błahy.
Oj jak mnie wkurzają takie teksty!
 
reklama
Mi się wydaje, że to kwestia charakteru. Mój syn jest właśnie taki o. Bywa oczywiście czasem pogodny, uśmiecha się, śmieje, ale zdecydowanie nie jest takim słonecznym dzieckiem :p Ale zdecydowanie sie poprawiło jak zaczął mówić. I w ogole im jest statszy tym jest lepiej. Tak do roku - 1,5 roku ciagle jęczał, nic mu nie pasowało. Np. każdy spacer to była mordęga - w wózku nie, na nogach będzie szedł, gleba - już nie będzie, to na ręcę - spoko ale za chwilę już nie, wrzask, ok to do wózka i krag się zamyka :D Z zazdroscią patrzyłam na rodzicow, ktorych dzieci jechaly w wozku i rozgladaly sie spokojnie na boki - u mnie to zjawisko nie wystapilo nigdy. Kiedyś wariowałam bo atakowana z każdej strony tematami autyzmu, zaburzeń itp. od razu zakładałam, że jest z nim coś nie tak. Teraz mi się wydaje, że ten typ tak ma i tyle. Panie w żłobku wiedzą, akceptują i tylko czasem westchną "Oj w przedszkolu będzie problem". Ale ma 2,5 roku poza ewidentnym charakterkiem rozwija się prawidłowo, więc już się nie przejmuję.
Ooo widzisz, jakbym o swojej czytała 😃 może faktycznie coś w tym jest. 😜
 
Ooo widzisz, jakbym o swojej czytała 😃 może faktycznie coś w tym jest. 😜
No dzieci są różne, bardziej wstydliwe, wrażliwsze, aktywniejsze. Jak coś niepokoi, to trzeba iść do specjalisty ale ja też nie jestem zwolennikiem szukania "zespołu jakiegoś" we wszystkim co nie wpisuje się w jakieś tam normy. Teraz jest taka moda, z niemowlakiem trzeba do fizjoterapeuty - chodziłam, syn darł się w niebo głosy, nie lubił tych ćwiczeń, kobieta mi wmawiała krzywą głowę, milion problemów i rozpisała plan na co najmniej 20 wizyt (po 150 zł każda). Zrezygnowałam po drugiej wizycie i wyszłam z tego ze straumatyzowanym dzieckiem, sama na skraju załamania nerwowego i ze sporo chudszym portfelem. Jak wywalczyłam sobie miejsce w OWI to mnie fizjoterapeutka stamtąd pogoniła, że to jest zdrowe dziecko. Rozwija się oczywiście prawidłowo, ma piękną główkę. I podobnie z mówieniem. Jak młody miał jakieś 14 miesięcy to nic nie mówił, żadnego "da" czy "mama". Wszyscy mi wmawiali, że to nienormalne. Opóźniony rozwój mowy. Jakieś dwa czy trzy miesiące po tym jak zrobiłam rajd po logopedach, neurologu, audiologu, zrobiłam ABRy, rezonans magnetyczny głowy (długa historia), spędziliśmy dwa dni w szpitalu - zaczął mówić. Teraz 2,5 roku i mówi pięknie. Ja mam wrażenie, że i on i ja bylibyśmy szczęśliwsi bez tego ciśnienia na diagnozowanie wszystkiego już, teraz.
 
No dzieci są różne, bardziej wstydliwe, wrażliwsze, aktywniejsze. Jak coś niepokoi, to trzeba iść do specjalisty ale ja też nie jestem zwolennikiem szukania "zespołu jakiegoś" we wszystkim co nie wpisuje się w jakieś tam normy. Teraz jest taka moda, z niemowlakiem trzeba do fizjoterapeuty - chodziłam, syn darł się w niebo głosy, nie lubił tych ćwiczeń, kobieta mi wmawiała krzywą głowę, milion problemów i rozpisała plan na co najmniej 20 wizyt (po 150 zł każda). Zrezygnowałam po drugiej wizycie i wyszłam z tego ze straumatyzowanym dzieckiem, sama na skraju załamania nerwowego i ze sporo chudszym portfelem. Jak wywalczyłam sobie miejsce w OWI to mnie fizjoterapeutka stamtąd pogoniła, że to jest zdrowe dziecko. Rozwija się oczywiście prawidłowo, ma piękną główkę. I podobnie z mówieniem. Jak młody miał jakieś 14 miesięcy to nic nie mówił, żadnego "da" czy "mama". Wszyscy mi wmawiali, że to nienormalne. Opóźniony rozwój mowy. Jakieś dwa czy trzy miesiące po tym jak zrobiłam rajd po logopedach, neurologu, audiologu, zrobiłam ABRy, rezonans magnetyczny głowy (długa historia), spędziliśmy dwa dni w szpitalu - zaczął mówić. Teraz 2,5 roku i mówi pięknie. Ja mam wrażenie, że i on i ja bylibyśmy szczęśliwsi bez tego ciśnienia na diagnozowanie wszystkiego już, teraz.
Ja pisałam w tym wątku o neurologu i fizjoterapeucie, więc chciałabym się odnieść. Zauważ, że jest różnica pomiędzy Twoja historia a @Grabarzenka: ją zachowanie dziecka niepokoi i jej dziecko jest po diagnozie napięcia u neurologa. A Ty piszesz, że jest moda na fizjoterapie (rozumiem, że jej uleglas i dlatego poszłaś do fizjo, a nie ze skierowania lekarza) i że Tobie wmawiali ORM. Ciebie to zestresowało, ale masz przebadane dziecko. Mojego nikt nie chciał diagnozować, gdy miało 2,5 roku i mówiło tylko kilkanaście słów dźwiękonaśladowczych bez zdań - od lekarzy tylko słyszałam, że ma czas.
 
No dzieci są różne, bardziej wstydliwe, wrażliwsze, aktywniejsze. Jak coś niepokoi, to trzeba iść do specjalisty ale ja też nie jestem zwolennikiem szukania "zespołu jakiegoś" we wszystkim co nie wpisuje się w jakieś tam normy. Teraz jest taka moda, z niemowlakiem trzeba do fizjoterapeuty - chodziłam, syn darł się w niebo głosy, nie lubił tych ćwiczeń, kobieta mi wmawiała krzywą głowę, milion problemów i rozpisała plan na co najmniej 20 wizyt (po 150 zł każda). Zrezygnowałam po drugiej wizycie i wyszłam z tego ze straumatyzowanym dzieckiem, sama na skraju załamania nerwowego i ze sporo chudszym portfelem. Jak wywalczyłam sobie miejsce w OWI to mnie fizjoterapeutka stamtąd pogoniła, że to jest zdrowe dziecko. Rozwija się oczywiście prawidłowo, ma piękną główkę. I podobnie z mówieniem. Jak młody miał jakieś 14 miesięcy to nic nie mówił, żadnego "da" czy "mama". Wszyscy mi wmawiali, że to nienormalne. Opóźniony rozwój mowy. Jakieś dwa czy trzy miesiące po tym jak zrobiłam rajd po logopedach, neurologu, audiologu, zrobiłam ABRy, rezonans magnetyczny głowy (długa historia), spędziliśmy dwa dni w szpitalu - zaczął mówić. Teraz 2,5 roku i mówi pięknie. Ja mam wrażenie, że i on i ja bylibyśmy szczęśliwsi bez tego ciśnienia na diagnozowanie wszystkiego już, teraz.
zdecydowanie lepiej iść i dziecko przebadać, niż olać wychodząc z założenia, że jest na coś moda i pozwolić by dziecko rozwijało się nieprawidłowo i odczuwało dyskomfort.
I serio, super, że Twojej okazało się zdrowe. Ale nie każdy ma tyle szczęścia.
 
Ja pisałam w tym wątku o neurologu i fizjoterapeucie, więc chciałabym się odnieść. Zauważ, że jest różnica pomiędzy Twoja historia a @Grabarzenka: ją zachowanie dziecka niepokoi i jej dziecko jest po diagnozie napięcia u neurologa. A Ty piszesz, że jest moda na fizjoterapie (rozumiem, że jej uleglas i dlatego poszłaś do fizjo, a nie ze skierowania lekarza) i że Tobie wmawiali ORM. Ciebie to zestresowało, ale masz przebadane dziecko. Mojego nikt nie chciał diagnozować, gdy miało 2,5 roku i mówiło tylko kilkanaście słów dźwiękonaśladowczych bez zdań - od lekarzy tylko słyszałam, że ma czas.
Mój też miał diagnozę niskiego napięcia, później mi neurolog powiedziała, że teraz prawie wszystkim dzieciom diagnozują problem z napięciem, że kiedyś też tak ludzie mieli (powiedziala mi, że moj mąż prawdopodobnie ma) ale póki nie było dużego problemu to nic się z tym nie robiło. Myślę, że i olewanie przez lekarzy i nadmierne robienie problemu ze wszystkiego są złe. Może tez my mieliśmy wyjątkowego pecha, że ciąg zdarzeń doprowadził nas od "dziecko nie mówi w wieku 14 miesięcy" do dwudniowego pobytu w szpitalu i rezonansu pod narkozą (po fakcie jak się okazało zupełnie nieuzasadnionego za co mi się w szpitalu oberwało) :p
 
zdecydowanie lepiej iść i dziecko przebadać, niż olać wychodząc z założenia, że jest na coś moda i pozwolić by dziecko rozwijało się nieprawidłowo i odczuwało dyskomfort.
I serio, super, że Twojej okazało się zdrowe. Ale nie każdy ma tyle szczęścia.
Wiesz co ja uważam, że jest duża różnica pomiędzy olewaniem a jakąś diagnostyczną histerią zakwalifikowania każdego płaczliwego czy nerwowego dziecka w jakąś kategorię zaburzeniową. Ale to moje zdanie, szanuję również odmienne :)
 
reklama
Dzięki dziewczyny! Zawsze warto jak ktoś z boku zerknie na "problem". Zapisałam Miskę na konsultację do psychologa i neurologa. Do fizjo nie muszę bo jest pod stałą kontrolą. Zobaczymy co mi powiedzą. Zabiorę jej też trochę zabawek, może faktycznie ma za dużo.. zobaczymy! Jeszcze raz dziękuję i dam znać za jakiś czas :)
Dodam tylko, że córka w lutym umierała na zapalenie wątroby (od COVIDU, miała zdiagnozowany PIMS), dużo przeżyła w szpitalu a teraz ciągle choruje, może od tego też troszkę psychicznie się zmieniła ale nie bardzo wiem, jak do tego podejść.. teraz tak pomyślałam, że może ta sytuacja jakoś na nią wpłynęła.
Tymczasem łapcie pozdrowienia od Lenki :)
 

Załączniki

  • IMG_20220521_150905.jpg
    IMG_20220521_150905.jpg
    1,4 MB · Wyświetleń: 138
Do góry