reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wiecznie niezadowolone 16 miesięczne dziecko

Mnie bardziej zaniepokoiły słowa „To dziecko” 🙄
No tak, to a nie inne 😃 moja wypowiedź w żadnym stopniu nie miała być nacechowana ignorancją w stronę córki bo na prawdę każda minutę dnia jej poświęcam 😅 a czasem po prostu brak mi już sił, kiedy wymyślam 7 czy 8 zabawę, próbuje ją czymś zająć, zainteresować, pokazać w ona nadal jest na nie. Dodatkowo jak wpadnie w atak histerii to nic jej nie potrafi uspokoić. Ani przytulanie, ani smoczek, z którego niestety na razie nie ma opcji zrezygnowac, ani spacer. Po prostu nakręca się od tego płaczu i nie potrafimy jej ukoić. 🤷
 
reklama
No tak, to a nie inne 😃 moja wypowiedź w żadnym stopniu nie miała być nacechowana ignorancją w stronę córki bo na prawdę każda minutę dnia jej poświęcam 😅 a czasem po prostu brak mi już sił, kiedy wymyślam 7 czy 8 zabawę, próbuje ją czymś zająć, zainteresować, pokazać w ona nadal jest na nie. Dodatkowo jak wpadnie w atak histerii to nic jej nie potrafi uspokoić. Ani przytulanie, ani smoczek, z którego niestety na razie nie ma opcji zrezygnowac, ani spacer. Po prostu nakręca się od tego płaczu i nie potrafimy jej ukoić. 🤷
Napisałaś, ze z mężem jesteście pogodnymi ludzi a córeczka marudą - ja na swoim przykładzie dodam, ze dzieci nie zawsze są mieszanka lub kopia rodziców, bo mój synek jest pogodny od rana do wieczora, wszystko go cieszy i bawi, uśmiech od ucha do ucha a my ? Mąż spokojny człowiek, pogodny, ale żaden śmieszek większy a ja nerwus z miną jakbym była wiecznie wkurzona (tzn bi*ch face chyba).
 
Napisałaś, ze z mężem jesteście pogodnymi ludzi a córeczka marudą - ja na swoim przykładzie dodam, ze dzieci nie zawsze są mieszanka lub kopia rodziców, bo mój synek jest pogodny od rana do wieczora, wszystko go cieszy i bawi, uśmiech od ucha do ucha a my ? Mąż spokojny człowiek, pogodny, ale żaden śmieszek większy a ja nerwus z miną jakbym była wiecznie wkurzona (tzn bi*ch face chyba).
Hehe no widzisz może sęk w tym tkwi, że spodziewałam się takiego samego śmieszka jak my a tu niespodzianka. Chociaż prawda jest taka, że poczucie humoru ma i jak jest lepsza chwila to się dużo uśmiecha, wygłupia, robi różne rzeczy żebyśmy się śmiali, ale większość dnia jednak jest pochmurna i marudna :(
 
Jak dla mnie Twoja córka to normalnie rozwiajace się dziecko , z tego co piszesz wnioskuje, że pierwsze?
Ja przy pierwszym dziecku totalnie nie miałam siły i nerwów, a to dlatego że nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka to orka wychować dzieci . Jak to ktoś mądry kiedyś powiedział byłam idealna mama póki sama nią nie zostałam.
Przy drugim dizecku mam już ogrom cierpliwośći i wiem z czym to się je i najważniejsze, że te wszystkie bunty, histerie, nie odstąpienie Cię na krok minie i uwierz mi jeszcze kiedyś za tym zatęsknisz . Mam dwoje i każde z nich jest totalnie inne jakby nie z tych samych rodziców 😆😂
 
Córka chodzi do żłobka, ma bardzo dużo atrakcji, ciągle inne zabawki w salonie, w ogrodzie, w swoim pokoju. Dużo spacerów i w ogóle.


Jak możesz po jednym zdaniu wywnioskować, że mam "żadne" zainteresowanie swoją córką? 😃 Jej, nie masz pojęcia jak wiele rzeczy z nią robimy i ile czasu jej poświęcam. Ja nawet nie mogę wyjść do toalety bez niej, jak robię jej śniadanie to musi być przy mnie i ciągnąć za nogę oczywiście przy tym płacząc.
Absolutnie dziecko jest całkowicie zaopiekowane a atencji ma aż za dużo. Panie ze żłobka się na nią skarżą każdego dnia mówiąc, że wymusza, że np. nie zje sama, nie zje od pani, zje obiad tylko jak jej inne dziecko da- bo taki ma kaprys. Jak wyjdzie na ogródek to sama nie potrafi chodzić tylko ciągle za nimi chodzi i jęczy, bo chce na rece. A na rękach wcale się nie uspakaja tylko nadal marudzi. I to nie dlatego, że tęskni za nami bo do żłobka chodzi odkąd skończyła 8 miesięcy i uwielbia to miejsce. Po prostu nagle zmieniło jej się wszystko i jest cały czas niezadowolona.
Jest takim nerwuskiem, że np. jak pokaże się nie ta książeczkę (bo w tej chwili akurat chce inna) to potrafi przejść dookoła salonu i wszystko pozrzucać z nerwów.

Mam doczynienia z chrześniaczką, która jest rówieśniczka Lenki i widzę, że to dziecko się inaczej zachowuje - wiadomo, każde dziecko inne ale chodzi mi o taki aspekt, że tamta potrafi się uśmiechnąć, usiąść i poukładać klocki czy się czymś chwilę pobawić a moja maruda tylko chodzi i wszystkim rzuca.

Ewidentnie mam wrażenie, że to są jakieś problemy na bazie emocjonalnej. Mam umówionego znów psychologa do kontroli, natomiast myślałam, że może któraś mama też się z takim zachowaniem spotkała :)

A jeśli chodzi o czytanie dot. Rozwoju dzieci- jestem już po lekturze wielu książek nie tylko przystępnych dla rodziców ale też tych naukowych o rozwoju mózgu dzieci do 5 r.z. więc wiem, na jakim etapie co się dzieje. Ta literatura jednak nie dała odpowiedzi na nerwowe i impulsywne zachowania mojego brzdąca. Stąd to zapytanie.

Będę wdzięczna za niekrytykowanie bo jednak po jednym zdaniu nie masz możliwości ocenić jaka ze mnie mama. Lena jest córeczka, o którą się staraliśmy, o której bardzo długo marzyłam i dostaje wszystko co tylko mogę jej dać, aby się prawidłowo rozwijała i była szczęśliwym Brzdącem :)

Ja tylko wyrażam swoje zdanie do którego mam prawo na podstawie tego co napisałaś 🤷‍♀️
 
Raczej po prostu się niczym nie zajmuje i bardziej martwi mnie to, że mamy porównanie dzieci ze żłobka. Byliśmy nawet w sobotę na pikniku i obserwowaliśmy rówieśników. Wszystkie dzieci potrafiły się czymś zainteresować, pobawić a nasza córka tylko chodziła i marudziła po ogródku. Większość jej nie interesowała, gdzie kiedyś tak nie miała. Bo tak to powiedziała bym, że może taki charakter. Ale jeszcze kilka miesięcy temu lgnęła do każdego i wszędzie widziała atrakcje nie obracając się na rodziców. Teraz się jakoś tak zamknęła w sobie i tylko wszystko jej nie pasuje...
Może ma gorsze dni? Jakaś zmiana w rodzinie? Albo u niej? Kilka miesięcy to dla takiego dziecka szmat czasu. Może się wszystko zmienić.
A jak jej zabierzesz wszystkie zabawki na parę dni?
Kazde dziecko jest nie. Mój syn potrafi na macie bawić się nawet godzinę, mnie jie ma wtedy nawet w zasięgu jego wzroku, a w zlobku bardzo lubi zabawę z innymi dziećmi. Nie zawsze od 3rz dziecko wchodzi w interakcje z innymi.
Jednak większość dzieci jak ma półtora roku potrzebuje towarzystwa dorosłego do zabawy. Ciesz się, że masz godzinę wolnego! Ja mam tak tylko czasami, jak nową zabawkę synek dostanie. A ma już 2 lata i 3 miesiące. W interakcje zaczął wchodzić z pół roku temu, ale dopiero w zeszłym tygidniu bawił się z jakimś chłopcem przez pół godziny.
 
Córka chodzi do żłobka, ma bardzo dużo atrakcji, ciągle inne zabawki w salonie, w ogrodzie, w swoim pokoju. Dużo spacerów i w ogóle.


Jak możesz po jednym zdaniu wywnioskować, że mam "żadne" zainteresowanie swoją córką? 😃 Jej, nie masz pojęcia jak wiele rzeczy z nią robimy i ile czasu jej poświęcam. Ja nawet nie mogę wyjść do toalety bez niej, jak robię jej śniadanie to musi być przy mnie i ciągnąć za nogę oczywiście przy tym płacząc.
Absolutnie dziecko jest całkowicie zaopiekowane a atencji ma aż za dużo. Panie ze żłobka się na nią skarżą każdego dnia mówiąc, że wymusza, że np. nie zje sama, nie zje od pani, zje obiad tylko jak jej inne dziecko da- bo taki ma kaprys. Jak wyjdzie na ogródek to sama nie potrafi chodzić tylko ciągle za nimi chodzi i jęczy, bo chce na rece. A na rękach wcale się nie uspakaja tylko nadal marudzi. I to nie dlatego, że tęskni za nami bo do żłobka chodzi odkąd skończyła 8 miesięcy i uwielbia to miejsce. Po prostu nagle zmieniło jej się wszystko i jest cały czas niezadowolona.
Jest takim nerwuskiem, że np. jak pokaże się nie ta książeczkę (bo w tej chwili akurat chce inna) to potrafi przejść dookoła salonu i wszystko pozrzucać z nerwów.

Mam doczynienia z chrześniaczką, która jest rówieśniczka Lenki i widzę, że to dziecko się inaczej zachowuje - wiadomo, każde dziecko inne ale chodzi mi o taki aspekt, że tamta potrafi się uśmiechnąć, usiąść i poukładać klocki czy się czymś chwilę pobawić a moja maruda tylko chodzi i wszystkim rzuca.

Ewidentnie mam wrażenie, że to są jakieś problemy na bazie emocjonalnej. Mam umówionego znów psychologa do kontroli, natomiast myślałam, że może któraś mama też się z takim zachowaniem spotkała :)

A jeśli chodzi o czytanie dot. Rozwoju dzieci- jestem już po lekturze wielu książek nie tylko przystępnych dla rodziców ale też tych naukowych o rozwoju mózgu dzieci do 5 r.z. więc wiem, na jakim etapie co się dzieje. Ta literatura jednak nie dała odpowiedzi na nerwowe i impulsywne zachowania mojego brzdąca. Stąd to zapytanie.

Będę wdzięczna za niekrytykowanie bo jednak po jednym zdaniu nie masz możliwości ocenić jaka ze mnie mama. Lena jest córeczka, o którą się staraliśmy, o której bardzo długo marzyłam i dostaje wszystko co tylko mogę jej dać, aby się prawidłowo rozwijała i była szczęśliwym Brzdącem :)
Moja 14 miesięczna jest takim cyckiem , wszystko i wszędzie musi być z nią, co prawda jak ją puszczę żeby sobie biegała po domu czy w ogrodzie to się zajmie sobą bądź biega za starsza siostra, jednak szuka mnie czy męża wzrokiem, ja myślę że to jest poprostu przywiązanie i wymaganie na sobie ciągłej uwagi , też jest w takim okresie że działa na nią dużo bodźców ze świata . Pamiętam , że moje starsze dziecko co jakiś czas miało takie etapy
 
Ja bym proponowała dobrego i doświadczonego specjalistę od integracji sensorycznej który PRACUJE Z TAKIMI MAŁYMI DZIEĆMI. Mi to wygląda na trudności z samoregulacją. Często to się łączy z zaburzeniami przetwarzania sensorycznego. Sama mam takiego synka (ma 7 miesięcy). Mogę polecić w Bydgoszczy takiego diagnostę. Dostosowanie zabaw i oddziaływań do potrzeb sensorycznych dziecka znacznie pomaga mu się wyciszyć i wyregulować.
 
reklama
Mi się wydaje, że to kwestia charakteru. Mój syn jest właśnie taki o. Bywa oczywiście czasem pogodny, uśmiecha się, śmieje, ale zdecydowanie nie jest takim słonecznym dzieckiem :p Ale zdecydowanie sie poprawiło jak zaczął mówić. I w ogole im jest statszy tym jest lepiej. Tak do roku - 1,5 roku ciagle jęczał, nic mu nie pasowało. Np. każdy spacer to była mordęga - w wózku nie, na nogach będzie szedł, gleba - już nie będzie, to na ręcę - spoko ale za chwilę już nie, wrzask, ok to do wózka i krag się zamyka :D Z zazdroscią patrzyłam na rodzicow, ktorych dzieci jechaly w wozku i rozgladaly sie spokojnie na boki - u mnie to zjawisko nie wystapilo nigdy. Kiedyś wariowałam bo atakowana z każdej strony tematami autyzmu, zaburzeń itp. od razu zakładałam, że jest z nim coś nie tak. Teraz mi się wydaje, że ten typ tak ma i tyle. Panie w żłobku wiedzą, akceptują i tylko czasem westchną "Oj w przedszkolu będzie problem". Ale ma 2,5 roku poza ewidentnym charakterkiem rozwija się prawidłowo, więc już się nie przejmuję.
 
Do góry