reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Welcome to Rybnik :)

Alusia Tak szczerze mówiąc, to sobie nie radziłam. Tak samo płakałam, byłam apatyczna, łatwo wpadałam w złość i miałam generalnie dosyć wszystkiego. I tak od drugiego dnia życia Maksa aż do czasu, jak skończył trzy miesiące. Generalnie często wychodziłam z domu sama. To mi pomagało się zdystansować. Jeździłam do rodziców z Maksem, oni się nim troszkę zajmowali... A potem zabierali mi Maksia, a ja byłam w domu tylko z mężem. I jakoś powoli to przeszło. Aczkolwiek kilka razy byłam u psychologi i dwa razy u psychiatry. I tak nie ma tak źle, jak być mogło. Słyszałam o przypadku, kiedy to mama stwierdziła, że sie na mamę nie nadaje i chciała z dzieckiem przez okno wyskoczyć. Mnie brakowało przyjaciółki, która wyjechała do Irlandii... Chciałam, żeby ktoś mnie przytulił i pocieszył. Ale nie mąż, który tego tak do końca nie zrozumie...Jeżeli będziesz czuła taką potrzebę, to możesz się w każdej chwili wyżalić tutaj, albo spotkać się po prostu, pogadać. Najlepiej wtedy bez dzieci.Odpocząć. Mama też czasem potrzebuje chwilki tylko dla siebie :) I nie czuj się z tego powodu winna. Tak się zdarza i jedyne, co nam pozostaje, to po prostu jakoś się trzymać. Ściskam Cię mocno mocno :*
 
reklama
Alusia! Ja też tak miałam. Może nie tak mocno jak natusa bo nie korzystalam z usług psychologów i psychiatrów, ale miło tego nie wspominam. Na szczęście mam siostrę - najlepsza na świecie przyjaciółkę której moglam sie wypłakac w rękaw i w końcu jakoś przeszło. Ale pamietam to uczucie, że ma sie dość swoich dzieci i zaraz za tym idzie poczucie winy, że jest sie wyrodna matką. Ściskam i caluje cię mocno - oby ci szybko minęło.

A tak poza tym to dopiero do mnie dotarło że my wszystkie trzy mamy Aleksandrów???
 
Dzięki dziewczyny.
Ja też mam przyjaciółke ale jakoś tak nam się kontakt urwał i to chyba też daje mi to że płacze po kątach. Co do oddania na dzień dzieci do babci to Jasia moge ale Olek jest na piersi i butelki nie złapie :((
Nie wiedziałam że macierzyństwo może być takie trudne.
Jeszcze wieczny brak pieniędzy :(( mamy kredyt na auto do tego rachunki, opłaty i poprostu nie dajemy rady. Od tygodnia jemy to u teściów to u moich bo kasa się skończyła. Eh ... :(( przepraszam że tak smęce ale ja naprawde nie mam z kim pogadać.
Natusa a masz namiary na jakiegoś dobrego psychologa? Ile płacłaś za wizyte? :(
 
Ja byłam u mojej psycholożki jeszcze z czasów gimnazjum... Do Zabrza jechałam do niej... Nie wiem, czy jeszcze przyjmuje, bo jakoś na emeryturę już się wybierała... Tyle, że psycholog często tylko wkurza. Mnie wkurzał... Może lepiej spotkać się z przyjaciółką albo wręcz przeciwnie, z jakąś w zasadzie obcą osobą i się wygadać. Według potrzeb ;P
I jeśli Cię to pocieszy, to u mnie też jest bardzo krucho z kasą. Do tego stopnia, że muszę za chwilę szukać pracy, mimo tego, że Maks do przedszkola jeszcze nie chodzi, a Aluś do żłobka się nie dostał. Będziemy się z mężem wymieniać, bo na moją teściową to nie ma co liczyć. A szwagierka kasę chce za pilnowanie dziecka... Oj, nie jest łatwo...
Nie przejmuj się więc i smęć ile wlezie :) Przypuszczam, że nie tylko ja będę chciała Ci pomóc i jakoś poprawić Ci samopoczucie. Ja już tu "poruszyłam" ten temat i może go powtórzę. Dobrym sposobem na depresję jest tzw. oneironautyka. Ja nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, kiedy tego potrzebowałam, ale teraz, kiedy mamy sporo problemów, to bardzo mi to pomaga, żeby się jakoś podnieść na duchu. Może warto spróbować??
 
No to ja sie dolączę do narzekan na brak kasy. U nas niby pracujemy we dwójkę, ale mamy kredyt hipoteczny ( a domek mamy malutki - 3 pokoje, kuchnia, lazienka i to zero nowych mebli, brak kafelek w kiblu i nieskończony kominek), więc moja wypłata nie starcza na oplaty. Pod koniec miesiąca przeważnie zastanawiam sie od kogo by tu pożyczyć :wściekła/y:
 
No my też mamy hipotekę. Ale my ewentualnie możemy liczyć na dom po babci za parę lat. Na Ligocie na Żorskiej. Wymaga on dużeeeego remontu, ale zawsze to domek. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo jak będzie nas teściowa szantażować, to se odpuścimy.

A mój Aleks ma katarek... Biedactwo moje...


Aha aha aha zapomniałabym :) Na problemy finansowe można poradzić. Jest pewna strona w internecie, gdzie szuka się zleceń i w domku na komputerku robi się pewne rzeczy. Np. pisze artykuły, posty na forach tematycznych, programuje, projektuje i takie tam. Można sporo dorobić. Mnie się udawało nawet do 800zł na miesiąc, a nie przesilając się za bardzo teraz dorabiam 300-500zł na miesiąc. www.zlecenia.przez.net to adres :) Może czegoś poszukacie?? :)
 
Ostatnia edycja:
Moi chłopcy też maja katarki. I Adas i Olek. Z tym że Adas ma taki katar że mu trudno oddychać a Olkowi po prostu parę razy wycieklo coś z noska :-) No ale Adaśkowi juz tez po mału przechodzi więc mam nadzieje że wkrótce będą całkiem zdrowi.
A co do posiadania domku to masz rację natusa - co dom to dom. Wiem cos o tym jak Adaś latem sam sobie otworzy drzwi i juz jest na podwórku a ja go mam na oku. To jest na serio luksus.
 
reklama
oooo widze ze i nie tylko mnie tutaj to niestety spotkalo :-( ja poronilam w zeszlym roku dokladnie 25 grudnia :-(....eh 8 tc, wszystko bylo ok,a tu w jednej chwili krwawienie....i wszystko ze mnie wylecialo. Wiedzialam juz wtedy ze poronilam, ale z nadzieja jechalam jeszcze do szpitala w ktorym lezalam 4 dni.....dopiero po 3 dniach zrobili mi usg, ktore wykazalo ze w macicy juz nic nie ma..ale i tak mialam zabieg, W tym samym dniu, praktycznie chwile pozniej. Dostalam przez wenflon znieczulenie ale niestety zaczelam sie wybudzac, kiedy jeszcze "skrobali". Bol, strach i lzy..nigdy tego nie zapomne.
Dlatego teraz ten Aniolek jest dla Nas takim szczesciem, ktorego w ogole sie nie spodziewalismy. Ktos kiedys powiedzial mi madre zdanie, ze "Dzieci nie umieraja. Zmieniaja po prostu date swoich urodzin". I cos w tym jest.eh..:baffled:
 
Do góry