Myślę, że to świetny pomysł. Skoro nie masz wielkiej ochoty na mięso, to po co się zmuszać? Nie widzę powodu. Widocznie nie potrzebujesz go jeść w upały i organizm mówi stop.
Nie ograniczasz się na stałe, nie musisz się głowić, jak wszystko zbilansować itp. Jak poczujesz potrzebę, zjesz.
Ja nie jadam mięsa przez pół roku, bo tak. Taką mam fanaberię i zachciankę. Nie mam ochoty, nie ciągnie mnie, nie chcę. Jak już je jadam, to 2-3 razy w tygodniu.
Jak byłam mała, mama zawsze i do każdego posiłku dawała mi mięso/wędlinę. Nie miałam wyboru. Jadłam mięso trzy razy dziennie, przez 7 dni w tygodniu. Ja swoich dzieci nie zmuszam do jedzenia generalnie. To raczej córka postawiła mnie przed faktem dokonanym i oświadczyła, że ona mięsa jeść nie będzie. To co miałam zrobić? Siłą jej wpychać? Sondę do żołądka założyć? Zastraszyć i zmusić, żeby sama zjadła, a potem radośnie zwymiotowała w łazience? No nie. Nie miałam nic do gadania. Tylko teraz problem z tego mam.
Będę musiała poszukać i poczytać, ale od lat daję jej bcomplex z B12. Tam jest niby 100% dali dziennej dla osoby dorosłej.
A widzisz. Intuicja najlepszy doradca?