No wiem, wiem.. we mnie ta decyzja o staraniach długo dojrzewała, jeszcze rok temu byłam przerażona myślą o tym, że mogłabym być w ciąży. Nie stosowałam antykoncepcji hormonalnej, ale bardzo uważałam w kwestii ewentualnej ciąży. Teraz bardzo chciałabym mieć dziecko, właściwie wszystko co do tej pory było dla mnie istotne zostało zdominowane przez to jedno pragnienie. A jeszcze jak czasem mi ktoś rzuci tekst typu "też mogłabyś być w ciąży" to robi mi się niedobrze i w końcu nie wytrzymam i nie będę zwracać uwagi czy to powie babcia, ciocia, czy ta szwagierka i dobitnie odpowiem.Hej, nie myśl tak! Czasem trzeba trochę dłużej powalczyć, są tu dziewczyny sikające od lat i po nastawieniu widzę, że nie przestaną, aż będą 2 kreski Każdą z nas ten strach dopada co jakiś czas, zwłaszcza jak widzimy takie wiatropylności, a u nas dalej biel lica królewny. Trzy cykle to jeszcze niewiele, nawet zupełnie zdrowej parze może zejść 6-12 miesięcy, nie trać nadziei
W lipcu testowałam na spokojnie z uśmiechem i podejściem 'ale by bylo', w sierpniu też, ale przy negatywnym tescie poczułam ukucie żalu, we wrześniu już był płacz, bo przecież się staraliśmy. Tłumaczymy sobie, że może nie było owulacji albo była później, bo brałam antybiotyk itd. Teraz juz na serio sie staramy, dla pewności zaczęliśmy, gdy tylko skończył się okres jest nadzieja, bliskość i radość, ale boję się, że 6 października będzie dużo większy żal niż 3 września. Rozmawialiśmy o tym co by było, gdyby okazało się, że nie moglibyśmy mieć dzieci... ale do niczego nie doszliśmy w tych rozmowach.