Pysia podziwiam, wielkie ukłony.
ja z moja mamą mogłybyśmy mieszkać ale... tak zeby miec osobne kuchnie, wejscie i osobne łazienki, czyli raczej nie mieszkać. Wiem co mówię. moja mam jest fajna kobitka, da sie pogadać, pożartować ale uparciuch z niej jak diabli, a ja tez jestem uparta jak bury osioł. W kuchni musiało by być tak jak ona chce, w łazience też. ja lubie miec wygodnie, zeby nie latać po łuzki, talerze, zeby miec przyprawy pod ręką, w sloiczkach mam sypkie, bo nie lubie w papierowych torebeczkach tego trzymać. Moja mama teraz zrobiła sobie kuchnie i wywaliła regały do jadalni. Dla mnie masdakra: łyżka, lecisz do jadlni, talez, jadalnia, sól jadalnia jakaś głupia przyprawa, jadalnia. Nawet garnki wywaliła do jadalni. W kuchni zostały tylko 3 szafeczki w których jest mąka, kasze, ryż, cukier. w jednej są mniejsze garnki a w ostatniej są metalowe miski. reszta w jadalni, czlowiek nogi idzie stracic, ale jej to pasi.
Za to nie wiem jaka jest teściowa. wiem ze będziemy mieli przeprawę z pieluszkami bo ja chce jak najmniej stosować tetry, tylko jednorazówki a ona sie upiera ze jednorazówki tylko na wyjscia i noc a reszta tetrowe. Gdzie ja to w zimie będe suszyć! A prasowanie pieluch pochłania min godzine dziennie. przez ten czas wole odpocząc albo zrobic cos w domu innego. przecież obiad mi nikt nie ugotuje, nie wypierze, posprząta ,zakupy trzeba będzie zrobic, a tu jeszcze pieluszki. No i dzieckiem sie zająć. zobaczę, będe twardo walczyć