Patrycja Wy macie tez wspaniała historie do opowiadania dzieciom i wnukom. Jak to jedna rzecz zmienia całe nasze życie. gdyby nie to ze tamten nie miał komórki to nie wiadomo jak by sie potoczyło.
Najważniejsze ze teraz i Wy i my sie kochamy i świata bez siebie nie widzimy.
A z Jarkiem to najkrótszy mój związek, Jarka tez najkrótszy, wcześniej chodził 7 lat a jeszcze wcześniej 5. Nasze rodziny pukały nas po głowach ze 2 lata nie minęło od pierwszego spotkania a my już ślub. A teraz moja i jego rodzina zgodnie mówią, ze najwyższy czas, i ze długo czekaliśmy.
Anisen kurczę już od jakiegoś czasu i od różnych tematów widzę w Tobie i twoim życiu duże podobieństwo do mnie i mojego życia
co prawda u mojego Tomka to ja byłam pierwszą prawdziwą dziewczyną (co jako niezłą zazdrośnicę bardzo mnie pociesza
), miał jakieś 3 pseudozwiązki (tzn albo do jednej nic nie czuł, albo z jedną spotykał się przez8 miesięcy co naprawdę wychodziło raz czy dwa na tydzień, z czego większość przy znajomych...)...
a jak wiecie ja podobnie jak LadyMocca (opisuj swoją historię!!):
ja zerwałam zaręczyny dla mojego małża:-)ale to dłuuuuuuga historia;-)
przez to też nam nie przepowiadali długiej przyszłości, część "przyjaciół" się ode mnie odwróciła (bo jak można byc tak okrutną i nieczułą i zostawić chłopaka tak zapatrzonego we mnie który tyle dla mnie zrobił???), ja wstydziłam i bałam się na początku przyznać rodzinie (już kupili i wysłali meble do naszego mieszkania w Hiszpanii, sami polecieli tam poznać jego rodzinę, mama powoli zaklepywała miejsca na wesele...), no a on niezłe akcje mi robił (jak byłam na wakacjach na Krecie z przyjaciółką wysyłał mi kwiaty do hotelu, przyleciał na weekend do Polski i ciągał po najlepszych restauracjach, kupił bilet żebym przyleciała do niego pogadać, no ale i wyzywał przez telefon, ranił rzeczami z mojej przeszłości, o których wiedział, że zaboli jak diabli, płakał, chciał się zabić, jego rodzina do mnie wydzwaniała, jego mama mi płakała przez telefon...sam zniszczył ostatnie dobre mysli na jego temat...) no i w tym wszystkim był biedny Tomek, który czekał aż to minie i dusił w sobie wszystko (te które w nocy zdążyły przeczytać to wiedzą jak zareagował
:-()
Nikt Nam dobrze nie wróżył niestety okazało się, że osoby które uważaliśmy za przyjaciół okazało się, że to właśnie one życzą Nam jak najgorzej nawet jak się w końcu dowiedzieli, że spodziewamy się Dzidziusia nie dość, że nikt Nam nie pogratulował to usłyszeliśmy, że i tak się rozstaniemy bo nie można spotkac swojej drugiej połówki w internecie .... No coż życie ma swoje tory co będzie to będzie cieszyć się tylko mogę z tego, że nauczyłam się mniej ufać ludziom
Trochę chaotycznie to wszystko napisałam bo w naszej historii jest jeszcze wiele rzeczy które starały się nam przeszkodzić ale to już książkę bym tu napisała
właśnie takich ludzi nie cierpię, sama się pożegnałam z przyjaciółką, która nieźle namieszała mi w związku (nakłaniała, żebym spotykała się z Tomkiem, że przecież to nic złego, a potem wydzwaniała do mojego ówczesnego narzeczonego, żeby mnie sprawdził co w danym momencie robię... sprzedała mu wszystko co jej opowiedziałam, a znajomym na studiach opowiedziała, jaka to ja zdzira jestem, że zostawiam takiego faceta dla niewiadomo kogo, kto jeszcze mieszka z rodzicami (miał 25 lat!), jeździ starym oplem i ma mało kasy, potem po rozstaniu zaczęła flirtować mailowo z byłym narzeczonym... ale już się na niej odegrałam
)