reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

reklama
No napisali, napisali... pewnie to co wszystkie wiemy/wiecie, ale i tak inaczej jest kiedy się to czuje a inaczej gdy się dobitnie przeczyta. Nasze "ulubione" tematy: o odkupowaniu poczucia winy prezentami i wymyślnymi atrakcjami, brakiem wymagań.

Dużo mi to wszystko daje do myślenia. Być z takim facetem to jak podjąć się bardzo wymagającej misji. Wiem, że on jest cudowny, ale wiem też że będzie mnie to dużo kosztować.

Było tutaj cicho ostatnio... Może to dobrze bo cisza świadczy o tym, że kobiety nie mają problemów z dziećmi partnera.
 
Ostatnia edycja:
Witam.
Maco.chu.je ;) formalnie, bo poślubiłam dzieciatego faceta, ale w praktyce jestem bezkontaktową macochą i taki stan rzeczy mi odpowiada. Co prawda nie wiem co to pyskaty, wredny, leniwy pasierb. Mojego wytresowali tak, że nie śmie się sprzeciwić, nie pyskuje, nie ma własnego zdania, jest sto razy bardziej uczynny i pomocny niż moje własne potomstwo :/ Ma za to inne wady dzieki którym M może się z nim widywać gdzie chce i kiedy chce, byle poza moim i moich dzieci zasięgiem. Zaś sarkazm o biednych dzieciaczkach wziął się raczej z obserwacji moich dzieci... nie rozpuszczanych, nie wynagradzanych za rozbitą rodzinę, uczonych szacunku dla starszych (w moim mniemaniu), które mojemu chłopu wlazły by na leb i na.sra.ły gdybym go nie poparła. Ze mną nie podyskutuą bo wiedzą, że i tak ja mam zawsze rację ;)... z M dyskusje siegają zenitu, bo wiedzą, że będzie dyskutował, szukał argumentów, przekonywał, jak go przegadają to sie obrazi najwyżej :/ I swoją drogą podziwiam go, bo gdybym była na jego miejscu to szlag by mnie trafił. Szlag by trafił gdyby te same moje dziecia ze mną tak dyskutowały, nie wspominając gdyby one były cudze i dyskutowały.
 
Witam.
Właśnie przeszłam ostrą jazdę. Pasierb ma 19 lat wiecznie siedzi w kieszeni ojca, ciągle na coś woła bo akurat w Hugo Boosie jest coś co mu się podoba, Szlag jasny mnie trafia. P nie mieszka z nami na stałe do tej pory było ok ale od 2 tyg przyjechał do tatusia zarobić na wakacje, więc ja latam jak piesek, sprzątam, gotuje, piorę itd (a mam 2 swoich malutkich dzieci 10 miesięcy i niecałe 2 latka), język mam po sam pas, a co dzisiaj usłysząłam od pasierba?????? Gdy oglądał program w tv puścił komentarz do tematu o kobietach i wyszło, że kobiety są głupsze od mężczyzn. Wściekłam się i co usłyszałam od tatusia... nic zupełnie nic, poparł go i absolutnie nie widzi w jego osądzie nic złego. Wściekłam się jescze bardziej, mąż wyszedł myślałam że pasierb też no i w złości wykrzyczałam to i owo pech chciał że pasierb był w domu i bolecna prawda do niego doszła. wkurzył się wyszedł z domu i gdzieś pojechał bez słowa przpraszam , nie chciałem cię urazić. Co powiedział że ma prawo do wygłaszania swojego zdania i nikt nie ma prawa mu tego zabraniać. I co teraz będzie, nic jestem juz spakowana, mąż jak wróci i się dowie o tej sytuacji wścieknie się oczywiście winna będzie moja, nie dam soba pomiatać, mam dosyć. Wyprowadzam się
Jeśli macie jalkieś sugestie co robić piszcie na meila marlena.p24@onet.eu

Pozdrawiam wszystkie macochy
 
Ja bym prędzej powiedziała, że ten młody ma się nie pojawiać w moim domu. Jak ojciec dziecka szacunku do swojej kobiety nie potrafi nauczyć, to trudno, niech się z nim spotyka w kawiarni albo gdzie tam im po drodze.

Primo: szacunek dla mnie. Potem będę miła dla dzieci.
 
Ostatnia edycja:
Witam.
Właśnie przeszłam ostrą jazdę. Pasierb ma 19 lat wiecznie siedzi w kieszeni ojca, ciągle na coś woła bo akurat w Hugo Boosie jest coś co mu się podoba,
Rozumiem, że macie wspólne gospodarstwo ale chyba nie chcesz mężowi mówić ile może wydać pieniędzy na swojego syna.
Jak Twoje maluchy podrosną i poproszą o coś tatę(nawet jeżeli będzie to drogie) i On im to kupi od tak po prostu bo ich kocha i chce sprawić im radość to też się wściekniesz:confused:

Dziewczyny musi być jakiś powód, że aż tylu pasierbów/pasierbic ma tak strasznie na pieńku z macochami.
Nie ma w 100% wrednych pasierbów czy w 100% wrednych macoch.
Jest to trudna sytuacja zarówno dla dzieci i dla rodziców.
Dla rodziców bo nagle trzeba zaakceptować cudzego 'bachora' no i powinno się go jeszcze lubić.
Dla dzieci bo nagle w domu pojawia się nowa kobieta/mężczyzna i trzeba liczyć się z jego zdaniem, zasadami itp.......(co innego kiedy w domu 'rządzą' rodzice i trzeba się ich słuchać....to jest normalna sytuacja. Ale co innego, kiedy trzeba 'rządzi' obca osoba).
 
No to ja jeszcze podłączę się do tematu siedzenia w kieszeni...
tu nie chodzi o to aby nie spełniać zachcianek dzieciaków, ale o to aby wspólnie konsultować wydatki/ kasę z naszego wspólnego portfela :D no i 19 latek to powinien już zapracować na swojej dodatkowe zachcianki :) szczególnie że możliwości zarobkowe ma duże :) i tu akurat nie chodzi o to czy pasierb czy tez syn/córka
 
Noel, wiem że wypowiadałaś się już na tym wątku, ale nie pamiętam od jakiej strony znasz temat (czy jesteś macochą lub miałaś macochę). Jest mnóstwo wpisów i nie mogę odnaleźć gdzie o tym piszesz...

W każdym razie wydaje mi się, że każdy kto był kiedykolwiek w związku o jakich tu piszemy, powie Tobie, że pieniądze w tego typu relacji, to JEST problem zupełnie inny niż w rodzinach "nie posklejanych". Jakoś to już tak jest, że bardzo często dzieciom rozwiedzionych rodziców daje się materialnie o wiele więcej niż tym "zwyczajnym".

Po pierwsze mamy całe alimentacyjne wykłócanie, gdzie walka często idzie na noże, bo jak to, bo przecież dziecku się należy wszystko naj naj naj, a jak tata nie ma, to niech więcej zarabia - krótka piłka, jak nie zarabia, to niech idzie do więzienia. Tylko że w rodzinach "normalnych nikt do więzienia nie wsadza jak tata straci pracę, czy jak dziecko nie wyjedzie na wczasy na Arubie tylko na działkę albo do cioci nad jezioro. Tutaj ma choćby wykopać spod ziemi, pracować na trzy etaty albo kraść, ale dziecko ma mieć wszystko ekstra, wszystko ponad przeciętność. Dzieci chowają się w takiej atmosferze, która ja nazywam 3D: "daj daj daj" , "mnie się należy".

Poza tym ojciec jest często tym, który widzi dzieci rzadko i chce aby te spotkania były jak najfajniejsze dla dziecka. Nie odmawia niczego, bo wtedy jest krzywa mina. Miewa też poczucie winy, dzieci maja na to dobrze wyregulowany czujnik. Ja już słyszałam z ust jego córek słowa "złamałeś mi życie" itp. zaraz a potem "kup mi", jakby to miało coś naprawić.

Jest też kwestia taka, że kobieta może mieć odmienne zdanie na temat budżetu. I nie można powiedzieć, że jak kocham swoje dzieci to im kupuję a innym od tego wara. Przecież gospodarstwo domowe jest wspólne - dlaczego nie konsultować na co przeznaczamy wydatki, nie rozumiem tego.
 
Ostatnia edycja:
Noel, wiem że wypowiadałaś się już na tym wątku, ale nie pamiętam od jakiej strony znasz temat (czy jesteś macochą lub miałaś macochę). Jest mnóstwo wpisów i nie mogę odnaleźć gdzie o tym piszesz....

ridzia ja miałam macochę.
Taką bajkową czyli wredną do bólu.
Już na początku zapowiedziała, że nie życzy sobie nas u siebie w domu.
Tata widywała się z nami po kryjomu, kupował nam drobiazgi po kryjomu itd.
Na początku ją obwiniałam za wszytko ale potem zrozumiałam, że to wina tylko i wyłącznie ojca który zgodził się na coś takiego.

W każdym razie wydaje mi się, że każdy kto był kiedykolwiek w związku o jakich tu piszemy, powie Tobie, że pieniądze w tego typu relacji, to JEST problem zupełnie inny niż w rodzinach "nie posklejanych". Jakoś to już tak jest, że bardzo często dzieciom rozwiedzionych rodziców daje się materialnie o wiele więcej niż tym "zwyczajnym". .
Wiem, że pieniądze są w tego typu związkach inne.
Na ogół ojciec stara się zrekompensować dziecku to, że się roztsali z matką.
Co do alimentów na sprawie mojej sąsiadce sąd zasądził spore alimenty arugmentując, że skoro tatuś nie zajmuje się po pracy ani w nocy dzieckiem dzieckiem to ma czas na kombiowanie dodatkowej kasy(mąż ją zostawił ją i chore dziecko i odszedl do innej)



Po pierwsze mamy całe alimentacyjne wykłócanie, gdzie walka często idzie na noże, bo jak to, bo przecież dziecku się należy wszystko naj naj naj, a jak tata nie ma, to niech więcej zarabia - krótka piłka, jak nie zarabia, to niech idzie do więzienia. Tylko że w rodzinach "normalnych nikt do więzienia nie wsadza jak tata straci pracę, czy jak dziecko nie wyjedzie na wczasy na Arubie tylko na działkę albo do cioci nad jezioro. .

Nie słyszałam, żeby u nas wsadzali ojców do więzienia za niepłacenie alimentów.

Tutaj ma choćby wykopać spod ziemi, pracować na trzy etaty albo kraść, ale dziecko ma mieć wszystko ekstra, wszystko ponad przeciętność. Dzieci chowają się w takiej atmosferze, która ja nazywam 3D: "daj daj daj" , "mnie się należy".

To czy dziecko traktuje ojca jak 3D to zależy od matki, która wpaja dziecku bądź nie, że ojcic ich skrzywdził więc musi to zrekompensować.
Co innego walczyć z byłym o jak najwyższe alimenty dla dziecka a co innego posługiwac się dzieckiem w celu wyciągania kasy.

Poza tym ojciec jest często tym, który widzi dzieci rzadko i chce aby te spotkania były jak najfajniejsze dla dziecka. Nie odmawia niczego, bo wtedy jest krzywa mina. Miewa też poczucie winy, dzieci maja na to dobrze wyregulowany czujnik. Ja już słyszałam z ust jego córek słowa "złamałeś mi życie" itp. zaraz a potem "kup mi", jakby to miało coś naprawić..



Nie można mieć pretensi do dziecka, że się buntuje kiedy odcianmy go od rozrywek.
Jeżeli tatuś w ramach rekompensaty za zmarnowane życie organizuje dzieciom super weekendy z atrakcjami i prezentami a tu nagle pewnego dnia mówi STOP i to za namową macochy to nie dziwne, że dziecko odbiera to jako atak a macochę jaką to złą, która jest przeciwko nim.
Ale czyja to wina dzieci czy ojca:confused:
Sam ich do tego przyzwyczaił
Jeżeli facet nie rozumie, że takim 'zadośćuczynieniem' wyrządza dzieciom krzywdę to jak One mają to zrozumieć:confused:

Jest też kwestia taka, że kobieta może mieć odmienne zdanie na temat budżetu. I nie można powiedzieć, że jak kocham swoje dzieci to im kupuję a innym od tego wara. Przecież gospodarstwo domowe jest wspólne - dlaczego nie konsultować na co przeznaczamy wydatki, nie rozumiem tego .

Ja rozumiem, że budżet jest wspólny ale chyba nie mussimy tłumaczyć się z każdej złotówki.
No chyba, że tak się umawiamy
Jeżeli mimo umowy ojciec robi dziecku drogi prezent bez porozumienia to jest to jego wina.
No sorry ale jest dorosły i chyba wie co robi.



Prawda jest taka, że za tego typu nieporozumienia odpowiedzialny jest ojciec.
Bo skoro na wszytsko pozwala, zawsze daje kasę, kupuje prezenty to sam potem zbiera żniwo(a przy okazji i Wy)

Lepiej dogadajcie się z partnerami bo walka z pasierbami bez wsparcia ich ojca nic nie da.
A wręcz pogorszy Waszą sytuację bo wyjdziecie na te złe, które chcą krzywdy dla ich dzieci.

 
reklama
Noel przykro, że twoja macocha od razu Was (dzieci) skreśliła z kontaktów, ale tu masz racje Twój ojciec nie powinien na to pozwolić, no chyba, ze nim kierowały inne przesłanki.
Także się zgodzę z tym, iż w większości OJCIEC jest winny, a nie dzieci, choć są takie co właśnie ONE korzystając z okazji manipulują rodzicami...

Dlatego ja uważam, że najpierw trzeba ustalić wspólne zasady panujące w NASZYM domu. W ustaleniach powinny uczestniczyć wszystkie strony (macocha/ ojczym/dzieci/pasierbowie), wówczas nie będzie niedomówień i niejasności :)
 
Do góry