reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

Dziękuje wszystkim za wypowiedz, ciąg dalszy tej historii jest taki: mąż wrócił, synka nie m co się stało, no cóż usłyszał przez przypdek to i owo, mąż na to jak to możliwe no i się zaczeło... wojna domowa, nie pozwolę się obrażać we własnym domu. P przyjechał i z pyskiem na mnie, ojcieć go zahamował (na jego szczęście), okazało się że ma do mnie żal o rzeczy o które ja nie miałam bladego pojecia, dla mnie bardzo absurdalne a dla niego jak się okazało bardzo ważne, przeprosił mnie (czy to bylo szczere??? wolę myśleć że tak), kwestii finansów nie poruszałam (czekam kiedy mąż przejży na oczy, doszłam do wniosku że musi sam się przekonać). Ja też P. przeprosiłam , badz co badz to dzieciak, teraz rozumiem go lepiej. Mam nadzieję że się dogadamy.

Nie mam zamiaru wytykać mężowi ile wydaje na syna, zastanawiam się tylko kiedy w końcu zobaczy jak bardzo P. go wykorzystuje. Napomknę tylko że dostaje 500 zł kieszonkowego, myślicie że powinien ciągle na coś wołać??? Ja uważam że jest to złe podejście mojego męża i robi mu tym ogromną krzywdę. Ostatnio sobie zarzyczył buty na salę gimnastyczną za 400 zł bo przecież mogą być takie do szybkiego zniszczenia. Co wy na to?????
Pozdrawiam wszystkie macochy
 
reklama
Witam, po dłuższej przerwie..i wzglednym spokoju :-)
Jakiś czas temu pisałam o swoich problemach z pasierbami ( chłopiec 10 lat, dziewczynka 14)... pisałam głównie o problemach z pasierbicą, o jej pobycie w internacie...miało byc tak wspaniale-jak zapewniała nas jej matka, mówiono nam jak pięknie moja pasierbica się tam odnalazła...tydzień temu wybuchła bomba;-)
przyłapano moją 14 pasierbicę w łóżku z jednym chłopakiem, tydzień później z innym, a dwa tygodnie później po internacie kążył erotyczny filmik z jej udziałem...do tego jakieś alkoholowe ekscesy... normalnie ręce opadają...oczywiście wywalili ją ze szkoły... na co ona zaczęła znów grozić,że się zabije..the same old story...jestem na nią taka zła, taka zwiedziona,bo miała wszystko podane na tacy i straciła to, przez własną głupotę...jestem zła na jej matkę, bo okazało się,że gdy wyszło na jaw,że uprawia sex ze swoim chłopakiem jej mama stwierdziła,że w sumie to nic się nie dzieje i obiecała swojej córce,że będzie mogła pojechać z nim na wakacje...załatwiła jej tabletkę po ( bo oczywiście smarkula nie pomyślała o zabezpieczeniu w postaci prezerwatywy) a także tabletki anty, które pasierbica łyka sobie od czasu do czasu...rozumiem,ze to miał być wyraz zaufania, ale spowodowało to tylko,że ta mała zostawiła swojego chłopaka,żeby zobazyć jak to jest z innymi chłopcami...już sama nie wiem : czy ja jestem taka konserwatywna, romantyczna czy świat oszalał?
wyglada na to,że mała będzie mieszkać z nami, bo mama jednak sobie z nią nie radzi..a właściwie, jak zwykle zaciągnęła ją do psychoterapeuty i zamierza ją wysłać na koleją terapię...świat oszalał...
 
flyonthewall chyba faktycznie świat oszalał, będziesz miała ciężki orzech do zgryzienia ale może kiedyś przyjdzie taki dzień że pasierbica Ci podziękuje za opiekę nad nią. Ja uważam że terapia nie jest rozwiązaniem, że tylko mąci temu dziecku w głowie ale to tylko moje przemyślenia.
nie znam tematu ale od razu widac że największy problem tkwi w podejściu jej matki, to ona wprowadza w jej głowę zamęt, może warto z nią pogadać? Niech szanowna mamusia pójdzie do terapeuty może to on jej wytłumaczy że sama nakłoniła swoje 14 letnie dziecko do uprawiania sexu. Gdzieś tu na forum przeczytałam bardzo madre zdanie, najgorzej jest jak rodzice starają się być przyjaciółmi swoich dzieci, przyjaciół to oni maja w swoim wieku, naszym zadaniem jest ich wychowywanie i wskazywanie odpowiedniej drogi.
Nie trać wiary :) Pamiętaj że w kazdym dziecku jest dobro :)

Pozdrawiam
 
Witam..podobnie jak Wy mezczyzna z ktorym jestem ma dziecko z poprzedniego zwiazku..chlopak ma 4,5roku.. glupio sie przyznac ale od poczatku nie pajalam do niego miloscia..:( przejdzmy do tematu..narzeczony jest za granica w pracy..zmusila nas do tego sytuacja w ktorej jestesmy..matka dziecka tez wyjechala za granice i zostawila pasierba pod opieka u matki mojego N..czyli u mojej tesciowej..obiecala ze za rok wroci do polski i go zabierze..ten czas sie konczy a ona oznajmila ze nie wraca, ze moze syna zabrac do siebie za granice..chodzi o to ze N nie chce go dac jej..boji sie ze nie bedzie mial z nim kontaktu. tesciowa powiedziala ze do lipca sie nim zajmuje potem koniec..N rozmawial z matka mojego pasierba i powiedzial ze nie ma opcji aby zabrala go za granice,zgodzila sie aby on zostal w polsce..(ma problem z glowy znalazla facet i zaczyna zycie od nowa) tyle ze babcia juz go nie chce, N pracuje przyjezdza do polski co 2mc na 1mc..i chce abym to ja sie nim zajela. jestem w kropce... jestem mloda mam 21lat i pol roczna corke z N.. niewiem czy sobie poradze..z pasierbem mam kontakt, zabralam ostatnio go na wycieczlke..gdy jestem z nim sama to jest dobrze...ale gdy jest z nami jego tata a moj N to robie sie zazdrosna, ciagle spedza z nim czas jest jego oczkiem w glowie a ja i moja corka odchodzimy na dalszy tor..uwaza ze jest pokrzywdzony przez los..napewno jest tylko czemu my mamy jeszcze przez to cierpiec..:( po drugie chce isc do szkoly, do pracy..moja mama zajmie sie moja corka ale moim pasierbem nie i bede uwiazana, co prawda bedzie chodzil do przedszkola ale to itak jest odpowiedzialnosc..wszyscy uwazaja ze go nie lubie nawet tesciowa powiedziala ze lepiej zeby byl w domu dziecka niz ze mna.. ale to nie prawda gdy jestem z nim sama to jest ok..dopiero gdy jestesmy w 4 to poprostu nie zajmuje sie nim, jak zapyta o cos to odpowiem jak poprosi o kanapke to zrobie ale nic pozatym..jak sie nie zgodze to wiem ze N mi tego nie wybaczy..:(
 
olciaa jesteś zazdrosna o 4,5 letnie dziecko, którego nikt nie chce. Każdy niby o niego sie troszczy, ale nalepiej zeby go nie było. Nawet twój N. niby chce mieć kontakt z synem, uważa, że jest on pokrzywdzony ale właściwie wybrał najłatwiejszą drogę. Bo łatwiej jest skakać wokół oczka w glowie przez 4 miesiące w roku uspokajając wyrzuty sumienia, niż zreformować swoje zycie na tyle, aby zająć sie wychowywaniem dwójki dzieci.

Jesli ojciec naprawdę chce wychowywac syna, niech się za to weźmie i nie zwala odpowiedzialności na innych. A jeśli nie, niech pozwoli małemu jechać do mamy, a kontakt z dzieckiem mieć będzie, jeśli tylko będzie chciał.

Wypowiedź Noel bardzo dużo mi uświadomiła, w ogromnej mierze za relacje miedzy pasierbami, a macochami odpowiadają ojcowie.
 
nie w tym sensie ze zazdrosna, tylko troche mi smutno ze nasza corka jest mniej wazna, ze nie spedza z nia tyle czasu co z malym i ogolnie za kazdym razem daje do zrozumienian ze syn jest najwazniejszy..a takie jego zachowanie boli nie ma co ukrywac. on tego nie rozumie ze wiecej go nie bedzie niz bedzie i za nic w swiecie nie zgodzi sie na to aby dac go matce. matka od samego poczatku wiecznie podrzucala go nam..malo czasu z nim spedzala..
 
N nie ma mozliwosci aby rzucic tamta prace, zostaly nam dlugi po wlasnej dzialalnosci nie male i trzeba jakos to splacic. powiedzial ze jezeli ja sie nim nie zajme to sam zjedzie..
 
zaznacze tez ze ja z pasierbem nie mamy tak ze sie nie nawidzimy..:) biore go od czasu do czasu na wycieczki, kupie jakis drobiazg..nic do tego chlopaka nie mam bo to nie jigo wina ze tak jest.. wszystko odbija sie na jego ojcu..nie potrafie go zaakceptowac przy malym :( chcialabym ale nie potrafie..:( gdyby okazywaltez tyle milosci corce, moze byloby inaczej..on na rece nawet nie chce jej brac a syna co chwile ciagnie..nie chce jej kapac, karmic a synowi nie jest ciezko zrobic mu kolacje czy umyc..robi to z przyjemnoscia. i o to tu mi chodzi..nie chce zeby moja corka byla ta gorsza.
ale nie o to mi chodzi,poprostu nniewiem co robic, nie dlugo bede musiala podjac decyzje, zal mi mlodego ale boje sie ze sobie nie poradze czy bede miala dosc a dziecko nie jest zabawka zeby ciagle mu dom zmieniac..a on tak naprawde nie ma swojego domu, od malego ciagle jest podrzucany to do taty, do babci do cioci do kolezanki..zadna z Was nie jest w takiej sytuacji co ja? nie opiekuje sie swoim pasierbem w podobnym wieku?
 
olciaaa
z racji tego ze mam prawie 2 razy tyle lat co ty i syna w twoim wieku ,wypowiem sie ,ale z gory uprzedzam wypowiedz ci sie nie spodoba....
Olciaaa powiem krotko,wchodzac w ten zwiazek doskonale wiedzialas ze twoj chlopak ma dziecko,male dziecko,ktorego matka nie wywiazuje sie z obowiazkow wychowawczych i niestety ale sytuacja byla do przewidzenia,wystarczylo troszke pomyslec
ale teraz wyjscia sa 3
-albo twoj chlopak wreszcie sie ogarnie/czytaj przestanie przerzucac odpowiedzialnosc na osoby trzecie
-albo dzieckiem zaopiekuje sie jego mama/bardzo wskazane
-twoj chlopak zmusi ciebie do zaopiekowaniem sie swoim synkiem/czego mu nie zycze


wiesz co zamiast gdybac, poprostu powiedz mu ze nie chcesz tej trzeciej wersji ,moze sie otrzasnie ,bo jak na razie chlopczyk wszystkim wam poprostu przeszkadza,to jest niestety straszne ze dziecko majace fizycznie oboje rodzicow wychowuje sie z babcia ktora ma juz tego wychowywania poprostu dosc i w perspektywie ma jedynie opieke macochy,przepraszam za szczerosc .....
co do zazdrosci ,to jest CZTEROLETNIE DZIECKOOO,dziewczyno zastanow sie czy ty masz mu czego zazdroscic??
kopnij w tylek tego swojego nibypartnera ,niech sie wezmie w garsc ,bo ty tu jestes naprawde ostatnia osoba ktora powinna sie zastanawiac co z tym DZIECKIEM zrobic

na przyszlosc -zycze madrych wyborow
 
reklama
Sorry, ale ona bardzo dobrze wyjaśniła tą zazdrość i argumenty typu "to jest przecież czteroletnie dziecko" to żadne argumenty.
Jakby mój mąż spędzał większość czasu wolnego kiedy jest w domu z psem, psa kąpał, po psi sprzątał, brał go na ręce i z nim rozmawiał, wychodził na spacer, a ze mną i z moim (naszym) dzieckiem nie, to byłabym zazdrosna o psa. A przecież to tylko pies. Przepraszam za drastyczny przykład, ale chodzi o zasadę. A nie o obiekt.
To z facetem należy ustalić, że Olciaaa chce równego traktowania. To podstawa. Głupi ten facet jakiś, ślepy chyba. Może należy go oświecić.
 
Ostatnia edycja:
Do góry