reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

reklama
Ja tylko na chwilkę. 3 marca mam zaplanowaną cesarkę. Cieszę się, że aż nie wiem co ze sobą zrobić..bo to jeszcze 3 dni, a wiele może się zdarzyć. Trzymajcie kciuki za mojego Leniuszka, który się zbuntował i siedzi z główką do góry.
Pozdrawiam gorąco i radośnie, Anka
Kochana i jak? pewnie już po krzyku :)
 
Witam.
Czytam sobie to forum i postanowiłam, że coś dopiszę. ale nie z Waszej perspektywy, tylko tej drugiej. Otóż mam macochę. I to mi najbardziej psuje życie.
Ja mam 18 lat, moja macocha 31. Związała się z moim tatą, po rozwodzie z mamą, gdy miałam 7 lat. Przez pierwszy rok było ok, bo mieszkałam z mamą. Potem gdy przeprowadziłam się do ojca i macochy zaczęło się piekło.
Gdy miałam 9 lat macocha powiedziała mi: "jesteś głupia, pusta i beznadziejna jak swoja matka"- poza tym, ze moja mama jest dyrektorem banku, ludzie bardzo ją szanują, a macocha jest- no cóż..kurą domową.
Potem już było coraz gorzej. Starałam się jak najrzadziej bywać w domu, bo np. czytałam sobie coś, a ona wpadała i jak wariatka zaczynała mi wszystko wywalać z szafek.
Nie wiedziałam o co chodzi, miałam 10 lat.
A potem się dowiedziałam. Jak miałam 13. Usłyszałam przypadkowo jej rozmowę z koleżanką. Że w sumie jej "nie zawadzam, ale chce się mnie pozbyć z domu, żeby mieć mieszkanie tylko dla siebie".
Ja chciałam zyskać matkę, bo moja nie potrafiła nią być. Starałam się, obdarzyłam macochę miłością. I co dostałam w zamian?
Nienawiść z jej strony.
Teraz minęło już sporo czasu. Przestałam się tym tak przejmować. Nie ma mnie już prawie w domu, mieszkam z narzeczonym. Od roku nie zamieniłam z macochą ani słowa. I chyba już nigdy nie zamienię.
 
halsowa_panna bardzo mi przykro że usłyszałaś takie słowa... Ze nie ułożyło Ci się z macochą. Ona była bardzo młoda jak spadł na nią ciężar wychowania Ciebie!:szok: Ty również jesteś bardzo młodziutka i już niebawem zostaniesz mamą, życzę Ci abyś nie popełniłą błedów swojej mamy i aby udało Ci się wychować w szczęśliwej rodzinie dzieciątko i aby ono nigdy nie trafiło na macochę i to bez znaczenia czy dobrą czy też tą złą! zagladaj do nas częściej i może z twojego punktu widzenia daj nam kilka porad jak żyć aby było nami naszym pasierbom lepiej :tak:
 
anawoj I COOOOO??? jak sie masz kochana? a jak dzidzia? chyba juz jestescie juz w domku? Pochwal sie co u was !
BLUE co sie stalo??
halsowa to pewnie znow troll :(
 
Podzielę się z wami myślą, hehe... Słowo 'macocha' nacechowane jest negatywną treścią- ta zła, niedobra- co często podkreślają z satysfakcją przeciwniczki macoch. Ale 'pasierb;,;pasierbica; wcale nie budzi milczych odczuć- pasierb- ktoś kto pasie się na koszt biednej macochy:-)...
 
złe skojarzenia budziło może kiedyś (królewna śnieżka), ale teraz niekoniecznie. faktycznie dość wcześnie spadł na nią obowiązek "opieki" nad dzieckiem, ale i tak dużo czasu spędzałam u dziadków. macocha to wcale nie nie musi być "ta zła strona" i dobrze o tym wiem.
pomiędzy macochą, a mamą ojciec był związany przez pół roku z jeszcze jedną kobietą i ona na samym począku wzięła mnie na rozmowę i powiedziała, że nie oczekuje tego, że będę ją traktowała jak matkę, ale ona się postara dać z siebie jak najwięcej. i faktycznie dawała. jednak rozstali się, ale z zupełnie innych przyczyn.
więc nie twierdzę, że macocha zawsze musi być zła, ale ja na taką niestety trafiłam i mam nadzieję, że Wy, drogie forumowiczki przynajmniej postaracie się traktować "cudze" dzieci jak własne. bo choć nie okazują tego, to naprawdę tego oczekują. i gdy dostaną tą miłość, to odpłacą tym samym :-)
pozdrawiam
 
z
więc nie twierdzę, że macocha zawsze musi być zła, ale ja na taką niestety trafiłam i mam nadzieję, że Wy, drogie forumowiczki przynajmniej postaracie się traktować "cudze" dzieci jak własne. bo choć nie okazują tego, to naprawdę tego oczekują. i gdy dostaną tą miłość, to odpłacą tym samym :-)
pozdrawiam
to ja trafiłam na jakiś wyjątek... im wiecej daję i dawałam tym jestem bardziej mieszana z błotem:confused::sorry2:
 
reklama
halsowa_panna chyba to nie jest tak do konca jak piszesz.
Babki ktore wychadza za faceta z "balastem" nie robia to dla gnebienia ich dzieci.Wizje przyszlych zon sa takie;fajna grupka.Ja moj maz i jego dzieciaki.Bedziemy chodzic do parku,wyglupiac sie na sienigu,grac w chinczyka w zimowe wieczory.Prawda przychodzi pozniej.Mamusi sie nie podoba ze dzieci lubia "nowa ciocie" ciagle opowiadaja ze byli tu,bawili sie tak czy siak.Poprostu bylo fajnie.Mamusie denerwuje to ze dzieci maja sie dobrze z zona ex wiec najwyzsza pora temu zaradzic.Ale jak? no przeciez sa dzieci !!! Najlepsze mieso armatnie.Postawic swoje niewiniatka przeciwko parterce/zonie ex meza,niech on wybiera.(dzieci sa najwazniejsze wiec penie kopnie w d..pe wybranke w imie ich dobrodziejstwa)Ale nam zonom wcale nie musi zalezec na dobrych kontaktach z cudzymi dziecmi.Przychodza do nas,sa goscmi,niech zachowuja sie jak goscie.Chca uczestniczyc w zyciu rodziny,tez ok,tyle ze nie na zasadzie samych przywileji,do czego czsto gesto podpuszcza ich matka.Rodzina to rodzina.Prawa i obowiazki.Gosc to gosc,2 godzinki wizyty i do domu.
Dominuje stereotyp ze takim dzieciom trzeba wszystko wynagradzac podwojnie.Nawet jak staniesz na uszach to i tak bedzie zle.Odmowisz dziecku lodow gdy boli go gardlo,to uslyszysz ze jestes przynajmniej zlosliwa.Nie zgodzisz sie na gonenie w zabloconych buciorach po swierzo umytej podlodze to uslyszysz ze jestes zlosliwa jedza.Bedziesz chciala byc fajna i czasem przytulic,dowiesz sie ze nie jestes matka.Tak samo gdy poprosisz o wyrzucenie smieci to dowiesz sie ze nie masz prawa do rozkazywania.Moze kiedys staniesz w naszych butach i zobaczysz jak to wyglada z naszej perspektywy.Nie jest naszym obowiazkiem dbanie o cudze dzieci,dogadzanie im a w szczegolnosci poblazanie im.My mamy swoje rodziny i kazda osoba ktora wkracza na nasze terytorium musi sie dostosowac.Nie ma znaczenia czy to moj brat,siostra meza czy jego dziecko.
 
Do góry