reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

Hej dziewczyny!
Podobnie jak Wy borykam sie (no, nie zawsze jest tak zle) z pasierbem.
Nils bedzie mial wkrotce 15 lat a w wieku 8 lat stracil mame...
Nie moge powiedziec ze jest okropnie ( to juz chyba mam za soba) ale rozowo tez nie jest ;o)
Najgorsze jest to ze aby powetowac strate mamy rodzina meza on sam no i oczywiscie rodzice jego mamy rozpieszczali go wrecz do nieprzyzwoitosci...wiec wyrasta mi tu maly facet bez ...kergoslupa ;o(
Chlopak jest wlasciwie dla mnie jak "moj wlasny" ...i moze dlatego tak bardzo boli kiedy rani...

Izyda - dziekuje za polecenie mi tego ciekawego forum .

Pozdrawiam Was serdecznie
 
reklama
Loren- a jak się pasierb do ciebie zwraca, jak traktuje, np. przychodzi porozmawiać tak o życiu, problemach czy raczej traktuje jak mąż tzn jak tanią w utrzymaniu pomoc domową? ps mam nadzieję że razem coś zaradzimy żeby ci pomóc, tu jest dużo dziewczyn związanych z obcokrajowcami czy mieszkających za granicą to może coś podpowiedzą.
 
Witam o poranku :o)
Z Nilsem bywa roznie i podroznie...
Jesli chodzi o szkole i o jego relacje z rowiesnikami to pierwsza osoba kontaktowa jestem ja.
Generalnie problemy jakie mi sprawia sa typowe dla wieku dojrzewania (glownie chodzi o sprzatanie i mniejsze obowiazki domowe).
Gorzej jest kiedy naprawde postawi sie okoniem lub na jego liscie zyczen pojawia sie nowa zabawka.
Wtedy biegnie do tatusia i wyplakuje sie jaka to z niego biedna sierotka a ja - macocha - nie pozwalam mu tego czy owego (np.szlaban na komputer za zle oceny, dodatkowych pare stron w codziennej lekturze ktora tez miu zreszta narzucilam), badz zmuszam go do niewolniczej pracy ( wyniesienie smieci, oproznienié zmywarki).
Tatus wtedy pelen wspolczucia dla synka urzadza mi jazde na calego i najczesciej wtedy dochodzi do sytuacji opisanych na innym forum...
Moj tesc uwaza ze najwieksza z przyczyn mojego horroru z mezem jest wlasnie Nils. Dlugo nie moglam a wlasciwie nie chcialam w to wierzyc poki nie potwierdzila mi tego pani psycholog do ktorej chlopak chodzil w ramach terapii dla sierot... Potem oczywiscie moj maz wypisal go z tych "zajec" bo Nils nie znosi krytyki pod zadnym wzgledem...
Chyba cos w tym jest bo kiedy "mlody" jest pare dni poza domem dla mnie to naprawde wyjatkowe dni : spokoj , normalne relacje miedzy mna a mezem ...
Przyznam sie Wam szczerze ze kazdoroczne szkolne wycieczki sa dla mnie najwspanialszym okresem w roku a kazde ferie to dla mnie podwujny stres...
Pre razy chcialeismy z mezem spedzic krotki urlop we dwoje ale ... jakos nigdy do tego nie doszlo.Nawet tzw podroz poslubna odlozylismy na tzw czas nieokreslony bo chlopak jest tak "samodzielny" i "niezalezny" ze nie ma mowy o tym bysmy pojechali gdzies sami...
Niestety na codzien po szkole tez nie mam mozliwosci wyslac go by szalal z kolegami bo ... no coz - jego koledzy zadaja sie z nim tylko wtedy gdy juz niema naprawde nikogo innego...
Cholernie to dla mnie bolesne ale nie dlatego ze Nils siedzi calymi dniami w domu - on nie ma pojecia co to znaczy przyjazn i jak tak dalej pojdzie to orzez zycie bedzie musial przejsc naprawde samotnie :(
Moglabym dluuugo mnozyc przyklady dla ktorych chlopak siedzi dniami sam przed tv lub komputerem ale takich rozwleklych postow nie chcialoby sie Wam czytac ;o)
Wracajac wiec do pytania - jak dlugo ojca nie ma w zasiegu reki dogaduje sie z nim. On respektuje warunki a przedwszyskim granice jakie wytyczylam przede wszystkim dlatego ze z czasem sie nauczyl ze "nie popuszcze". ;o)
Sam kiedys powiedzial ze dzieki temu jestem "przewidywalna" ;o)
Wie co mnie doprowadzi do szalu i wie ze na "extra" musi zaluzyc.
Jesli jednak chce cos natychmiast - wprowadza do akcji tatusia.
Pozdrawiam Was serdecznie
 
Hej:) witam serdecznie. Ja co prawda mężatką (a więc prawdziwą :p macochą) jeszcze nie jestem. Bardzo Ci współczuje tego, że ralcje między Tobą a mężem psują się z powodu dzieciaka. U siebie też to obserwuję, co prawda w znacznie mnniejszym nasileniu. Głowa do góry, jak napisała Izyda - nie damy Ci zginąć:)
pozdrawiam

ps. ja dzisiaj zamiast zajmować się Mała, i gotowac obiad bo łaskawie eksiowa zgodziła się, żeby M. ją zabrał na sobotą, poszłam na basem. I już czuję, że dobrze mi to zrobiło:)
 
;-)czesc dziewczynki WITAJ LOREN :-) My prawie sasiadki,300 km z hakiem mamy do siebie :-D
Gratuluje rowniez,zauwazylam ze spodziewasz sie dzidzi.Tzn,pewnie jestes teraz na etapie wiszenia nad kiblem,ale do wrzesnia powinno minac :ninja2:
Na poczatku myslalam ze nie masz tak zle.Ale gdy doszlam do momentu gdzie piszesz ze nie masz meza za soba to pomyslalam ze gorzej byc nie moze.:-(Rozmawialas z mezem o tym ze podwaza Twoj autorytet? Moze powinnas zrobic experyment.Nie "zmuszaj" mlodego do jego obowiazkow.Poprostu niech nie wynosi smieci,ty tylko dokladaj kolejne worki,brudne gary ukladaj w zlewie,jak w zmywarce braknie miejsca.Sama dobrze wiesz co i jak zastosowac w swoim domu.Moze powinnas postawic meza przed faktem dokonanym i wykupic jakies wczasy tylko dla was.To ostatnia szansa zebyscie mogli wyjechac naprawde SAMI.Niedlugo przyjdzie na swiat wasze malenstwo i dopiero zaczna sie problemy z urwaniem sie z domu.
Loren ile Nils ma lat?
Twoim mezem jest niemiec?Tak? Ja mam za meza holendra ;-)
 
;-)czesc dziewczynki WITAJ LOREN :-) My prawie sasiadki,300 km z hakiem mamy do siebie :-D
Gratuluje rowniez,zauwazylam ze spodziewasz sie dzidzi.Tzn,pewnie jestes teraz na etapie wiszenia nad kiblem,ale do wrzesnia powinno minac :ninja2:
Na poczatku myslalam ze nie masz tak zle.Ale gdy doszlam do momentu gdzie piszesz ze nie masz meza za soba to pomyslalam ze gorzej byc nie moze.:-(Rozmawialas z mezem o tym ze podwaza Twoj autorytet? Moze powinnas zrobic experyment.Nie "zmuszaj" mlodego do jego obowiazkow.Poprostu niech nie wynosi smieci,ty tylko dokladaj kolejne worki,brudne gary ukladaj w zlewie,jak w zmywarce braknie miejsca.Sama dobrze wiesz co i jak zastosowac w swoim domu.Moze powinnas postawic meza przed faktem dokonanym i wykupic jakies wczasy tylko dla was.To ostatnia szansa zebyscie mogli wyjechac naprawde SAMI.Niedlugo przyjdzie na swiat wasze malenstwo i dopiero zaczna sie problemy z urwaniem sie z domu.
Loren ile Nils ma lat?
Twoim mezem jest niemiec?Tak? Ja mam za meza holendra ;-)

Witam po weekendzie :o)

Hej Kindzia - dziekuje za gratulacje ;o)
Naleze do tych szczesliwych ktore nie musza sie zaprzyjazniac z Panem Kibelkiem.
Troche mdlosci - owszem - ale przede wszystkim moglabym spac:o)
Nils skonczy w czerwcu 15 lat - jest wiec typowym przykladem nastolatka w okresie dojrzewania ;o) Jesli zas chodzi o wspomniana przez Ciebie metode "przetrzymania" to nie da rady - konczy sie to wtedy awantura ze strony malza. Rozkazywac mu tez nigdy nie mialam zamiaru - to raczej metoda typu "jak mi pomozesz bede miala dla ciebie wiecej czasu". Czasem dziala - czasem nie : wszystko zalezy od humoru
Wspolny urlop z mezem ... to raczej niemozliwe...nie przejdzie...nie z moim mezem i nie z Nilsem...
i owszem - moj maz jest Niemcem

Pozdrawionka
 
Cześć dziewczyny
Po krótkim pobycie w szpitalu, siedzę w domku i odliczam dni?godziny? do porodu.
Poczytałam Wasze ostatnie posty, powiem szczerze, że zasmuciła mnie sytuacja LorenB. Ja na szczęście nie mam takiego problemu, bo mój mężczyzna "ma obowiązek" zawsze mnie popierać i nigdy nie podważamy wzajemnie swego autorytetu. Moim zdaniem aby Twoja sytuacja się poprawiła, jedynym wyjściem jest rozmowa z mężem i uświadomienie mu problemu. Bo problem tkwi w nim. Dziecko potrafi doskonale dostosować się do sytuacji..a jeszcze lepiej wykorzystać słabe strony rodziców i wszelkie nieporozumienia pomiędzy nimi.
Mężczyźni zwykle nie lubią psychologów, psychoterapeutów itp...dlatego i Twój może nie mieć ochoty na sesje terapeutyczne, ale to Ty go najlepiej znasz i myslę, że znajdziesz sposób,żeby w końcu do niego dotrzeć. Strata matki w tak młodym wieku to tragedia, ale nie można robić z dziecka Małego Księcia - kaleki, bo został skrzywdzony przez los. Między nami mówiąc, los się w koncu do Ciebie uśmiechnął, bo ma CIebie...ale tego nie mów mężowi - sam do tego powienien dojść.
Proponuję Ci zacząć działać, zanim urodzi się Wam drugi dzidziuś, bo ( nie chcę CIę staszyć) może być coraz gorzej, a przynajmniej Twoje samopoczucie będzie gorsze.
Pozdrawiam gorąco, Anka
 
A my mamy jutro wizytę z wiki u psychologa, ciekawe jak będzie.Chciałam iść z mężem, ale maluszek jest chory i nie chce go ciągnąć na to spotkanie, bo z tego co wiem to trwa ok 2 godzin, więc mąż zostanie z dzidzą a ja pójdę z wiki. Trochę mam obawy co to pomoże, prześledziłam tą psycholog na nk- młoda z malutkim dzieckiem- a jak się ma jedynie dzidziusia to głowa jest pełna ideałów że wszystkie dzieci są cudowne, że nigdy mu się nie da klapsa itp- no ale chyba jakieś doświadczenie już ma, spróbować warto... bo nie mam pomysłu już jak dotrzeć do tego dziecka, mam dosyć wiecznego ryczenia i naburmuszenia, bo trzeba odrabiać lekcje, bo trzeba po sobie posprzątać, a gdybyśmy ją kochali to mogłaby cały dzień przeleżeć z dupskiem na kanapie i oglądać tv a i to nawet to krzywda bo powinniśmy codziennie zapewniać jej atrakcje typu zakupy, kino, basen- babcie ją naprawdę kochają, bo jedna kupuje jej co ona sobie zarzyczy, a druga jest kukiełką w jej rękach- co wiki każe to ta zrobi.
 
reklama
Powiem wam że olałam już jej naukę- bo widzę że ja jestem kozłem ofiarnym, babcie opisałam wyżej, tatuś przyjdzie wielce zmęczony z pracy więc nie będzie sprawdzał jej lekcji- czyli to zadanie spada na mnie- a ja nie mam do tego nerwów, ma np nauczyć się czytać-- no to do tej pory z nią siedziałam póki nie czytała w miarę ładnie a po jednym przeczytaniu tekstu nie ma szans żeby było dobrze, więc mówię jej czytaj jeszcze raz i od razu momentalnie płacz, szlochanie i mądrowanie się ze ona dobrze czytała a ja się nie znam. Tabliczka mnożenia do 50- pytam a jak są 3 błędy to musi posiedzieć i sobie powtórzyć- od razu płacz i mądrowanie się że ona umie tylko jej się pomyliło, szlochanie przerywane lamentowaniem że inne dzieci mama spyta raz i już nie muszą powtarzać. A za jakie grzechy ja mam sobie flaki wyprówać i być jeszcze tą najgorszą- bo babcie tańczą jak im zagra, mąż zmęczony a ja mam wielce ją uczyć. Jak ktoś ma w głowie że na złość się nie nauczy to się nie nauczy. Teraz jak przyjdzie ze szkoły to mówię jej tylko odrób lekcje i tyle.
 
Do góry