Witam o poranku
)
Z Nilsem bywa roznie i podroznie...
Jesli chodzi o szkole i o jego relacje z rowiesnikami to pierwsza osoba kontaktowa jestem ja.
Generalnie problemy jakie mi sprawia sa typowe dla wieku dojrzewania (glownie chodzi o sprzatanie i mniejsze obowiazki domowe).
Gorzej jest kiedy naprawde postawi sie okoniem lub na jego liscie zyczen pojawia sie nowa zabawka.
Wtedy biegnie do tatusia i wyplakuje sie jaka to z niego biedna sierotka a ja - macocha - nie pozwalam mu tego czy owego (np.szlaban na komputer za zle oceny, dodatkowych pare stron w codziennej lekturze ktora tez miu zreszta narzucilam), badz zmuszam go do niewolniczej pracy ( wyniesienie smieci, oproznienié zmywarki).
Tatus wtedy pelen wspolczucia dla synka urzadza mi jazde na calego i najczesciej wtedy dochodzi do sytuacji opisanych na innym forum...
Moj tesc uwaza ze najwieksza z przyczyn mojego horroru z mezem jest wlasnie Nils. Dlugo nie moglam a wlasciwie nie chcialam w to wierzyc poki nie potwierdzila mi tego pani psycholog do ktorej chlopak chodzil w ramach terapii dla sierot... Potem oczywiscie moj maz wypisal go z tych "zajec" bo Nils nie znosi krytyki pod zadnym wzgledem...
Chyba cos w tym jest bo kiedy "mlody" jest pare dni poza domem dla mnie to naprawde wyjatkowe dni : spokoj , normalne relacje miedzy mna a mezem ...
Przyznam sie Wam szczerze ze kazdoroczne szkolne wycieczki sa dla mnie najwspanialszym okresem w roku a kazde ferie to dla mnie podwujny stres...
Pre razy chcialeismy z mezem spedzic krotki urlop we dwoje ale ... jakos nigdy do tego nie doszlo.Nawet tzw podroz poslubna odlozylismy na tzw czas nieokreslony bo chlopak jest tak "samodzielny" i "niezalezny" ze nie ma mowy o tym bysmy pojechali gdzies sami...
Niestety na codzien po szkole tez nie mam mozliwosci wyslac go by szalal z kolegami bo ... no coz - jego koledzy zadaja sie z nim tylko wtedy gdy juz niema naprawde nikogo innego...
Cholernie to dla mnie bolesne ale nie dlatego ze Nils siedzi calymi dniami w domu - on nie ma pojecia co to znaczy przyjazn i jak tak dalej pojdzie to orzez zycie bedzie musial przejsc naprawde samotnie
Moglabym dluuugo mnozyc przyklady dla ktorych chlopak siedzi dniami sam przed tv lub komputerem ale takich rozwleklych postow nie chcialoby sie Wam czytac ;o)
Wracajac wiec do pytania - jak dlugo ojca nie ma w zasiegu reki dogaduje sie z nim. On respektuje warunki a przedwszyskim granice jakie wytyczylam przede wszystkim dlatego ze z czasem sie nauczyl ze "nie popuszcze". ;o)
Sam kiedys powiedzial ze dzieki temu jestem "przewidywalna" ;o)
Wie co mnie doprowadzi do szalu i wie ze na "extra" musi zaluzyc.
Jesli jednak chce cos natychmiast - wprowadza do akcji tatusia.
Pozdrawiam Was serdecznie