reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

Hej dziewczyny!
Podobnie jak Wy borykam sie (no, nie zawsze jest tak zle) z pasierbem.
Nils bedzie mial wkrotce 15 lat a w wieku 8 lat stracil mame...
Nie moge powiedziec ze jest okropnie ( to juz chyba mam za soba) ale rozowo tez nie jest ;o)
Najgorsze jest to ze aby powetowac strate mamy rodzina meza on sam no i oczywiscie rodzice jego mamy rozpieszczali go wrecz do nieprzyzwoitosci...wiec wyrasta mi tu maly facet bez ...kergoslupa ;o(
Chlopak jest wlasciwie dla mnie jak "moj wlasny" ...i moze dlatego tak bardzo boli kiedy rani...

Izyda - dziekuje za polecenie mi tego ciekawego forum .

Pozdrawiam Was serdecznie
 
reklama
Loren- a jak się pasierb do ciebie zwraca, jak traktuje, np. przychodzi porozmawiać tak o życiu, problemach czy raczej traktuje jak mąż tzn jak tanią w utrzymaniu pomoc domową? ps mam nadzieję że razem coś zaradzimy żeby ci pomóc, tu jest dużo dziewczyn związanych z obcokrajowcami czy mieszkających za granicą to może coś podpowiedzą.
 
Witam o poranku :o)
Z Nilsem bywa roznie i podroznie...
Jesli chodzi o szkole i o jego relacje z rowiesnikami to pierwsza osoba kontaktowa jestem ja.
Generalnie problemy jakie mi sprawia sa typowe dla wieku dojrzewania (glownie chodzi o sprzatanie i mniejsze obowiazki domowe).
Gorzej jest kiedy naprawde postawi sie okoniem lub na jego liscie zyczen pojawia sie nowa zabawka.
Wtedy biegnie do tatusia i wyplakuje sie jaka to z niego biedna sierotka a ja - macocha - nie pozwalam mu tego czy owego (np.szlaban na komputer za zle oceny, dodatkowych pare stron w codziennej lekturze ktora tez miu zreszta narzucilam), badz zmuszam go do niewolniczej pracy ( wyniesienie smieci, oproznienié zmywarki).
Tatus wtedy pelen wspolczucia dla synka urzadza mi jazde na calego i najczesciej wtedy dochodzi do sytuacji opisanych na innym forum...
Moj tesc uwaza ze najwieksza z przyczyn mojego horroru z mezem jest wlasnie Nils. Dlugo nie moglam a wlasciwie nie chcialam w to wierzyc poki nie potwierdzila mi tego pani psycholog do ktorej chlopak chodzil w ramach terapii dla sierot... Potem oczywiscie moj maz wypisal go z tych "zajec" bo Nils nie znosi krytyki pod zadnym wzgledem...
Chyba cos w tym jest bo kiedy "mlody" jest pare dni poza domem dla mnie to naprawde wyjatkowe dni : spokoj , normalne relacje miedzy mna a mezem ...
Przyznam sie Wam szczerze ze kazdoroczne szkolne wycieczki sa dla mnie najwspanialszym okresem w roku a kazde ferie to dla mnie podwujny stres...
Pre razy chcialeismy z mezem spedzic krotki urlop we dwoje ale ... jakos nigdy do tego nie doszlo.Nawet tzw podroz poslubna odlozylismy na tzw czas nieokreslony bo chlopak jest tak "samodzielny" i "niezalezny" ze nie ma mowy o tym bysmy pojechali gdzies sami...
Niestety na codzien po szkole tez nie mam mozliwosci wyslac go by szalal z kolegami bo ... no coz - jego koledzy zadaja sie z nim tylko wtedy gdy juz niema naprawde nikogo innego...
Cholernie to dla mnie bolesne ale nie dlatego ze Nils siedzi calymi dniami w domu - on nie ma pojecia co to znaczy przyjazn i jak tak dalej pojdzie to orzez zycie bedzie musial przejsc naprawde samotnie :(
Moglabym dluuugo mnozyc przyklady dla ktorych chlopak siedzi dniami sam przed tv lub komputerem ale takich rozwleklych postow nie chcialoby sie Wam czytac ;o)
Wracajac wiec do pytania - jak dlugo ojca nie ma w zasiegu reki dogaduje sie z nim. On respektuje warunki a przedwszyskim granice jakie wytyczylam przede wszystkim dlatego ze z czasem sie nauczyl ze "nie popuszcze". ;o)
Sam kiedys powiedzial ze dzieki temu jestem "przewidywalna" ;o)
Wie co mnie doprowadzi do szalu i wie ze na "extra" musi zaluzyc.
Jesli jednak chce cos natychmiast - wprowadza do akcji tatusia.
Pozdrawiam Was serdecznie
 
Hej:) witam serdecznie. Ja co prawda mężatką (a więc prawdziwą :p macochą) jeszcze nie jestem. Bardzo Ci współczuje tego, że ralcje między Tobą a mężem psują się z powodu dzieciaka. U siebie też to obserwuję, co prawda w znacznie mnniejszym nasileniu. Głowa do góry, jak napisała Izyda - nie damy Ci zginąć:)
pozdrawiam

ps. ja dzisiaj zamiast zajmować się Mała, i gotowac obiad bo łaskawie eksiowa zgodziła się, żeby M. ją zabrał na sobotą, poszłam na basem. I już czuję, że dobrze mi to zrobiło:)
 
;-)czesc dziewczynki WITAJ LOREN :-) My prawie sasiadki,300 km z hakiem mamy do siebie :-D
Gratuluje rowniez,zauwazylam ze spodziewasz sie dzidzi.Tzn,pewnie jestes teraz na etapie wiszenia nad kiblem,ale do wrzesnia powinno minac :ninja2:
Na poczatku myslalam ze nie masz tak zle.Ale gdy doszlam do momentu gdzie piszesz ze nie masz meza za soba to pomyslalam ze gorzej byc nie moze.:-(Rozmawialas z mezem o tym ze podwaza Twoj autorytet? Moze powinnas zrobic experyment.Nie "zmuszaj" mlodego do jego obowiazkow.Poprostu niech nie wynosi smieci,ty tylko dokladaj kolejne worki,brudne gary ukladaj w zlewie,jak w zmywarce braknie miejsca.Sama dobrze wiesz co i jak zastosowac w swoim domu.Moze powinnas postawic meza przed faktem dokonanym i wykupic jakies wczasy tylko dla was.To ostatnia szansa zebyscie mogli wyjechac naprawde SAMI.Niedlugo przyjdzie na swiat wasze malenstwo i dopiero zaczna sie problemy z urwaniem sie z domu.
Loren ile Nils ma lat?
Twoim mezem jest niemiec?Tak? Ja mam za meza holendra ;-)
 
;-)czesc dziewczynki WITAJ LOREN :-) My prawie sasiadki,300 km z hakiem mamy do siebie :-D
Gratuluje rowniez,zauwazylam ze spodziewasz sie dzidzi.Tzn,pewnie jestes teraz na etapie wiszenia nad kiblem,ale do wrzesnia powinno minac :ninja2:
Na poczatku myslalam ze nie masz tak zle.Ale gdy doszlam do momentu gdzie piszesz ze nie masz meza za soba to pomyslalam ze gorzej byc nie moze.:-(Rozmawialas z mezem o tym ze podwaza Twoj autorytet? Moze powinnas zrobic experyment.Nie "zmuszaj" mlodego do jego obowiazkow.Poprostu niech nie wynosi smieci,ty tylko dokladaj kolejne worki,brudne gary ukladaj w zlewie,jak w zmywarce braknie miejsca.Sama dobrze wiesz co i jak zastosowac w swoim domu.Moze powinnas postawic meza przed faktem dokonanym i wykupic jakies wczasy tylko dla was.To ostatnia szansa zebyscie mogli wyjechac naprawde SAMI.Niedlugo przyjdzie na swiat wasze malenstwo i dopiero zaczna sie problemy z urwaniem sie z domu.
Loren ile Nils ma lat?
Twoim mezem jest niemiec?Tak? Ja mam za meza holendra ;-)

Witam po weekendzie :o)

Hej Kindzia - dziekuje za gratulacje ;o)
Naleze do tych szczesliwych ktore nie musza sie zaprzyjazniac z Panem Kibelkiem.
Troche mdlosci - owszem - ale przede wszystkim moglabym spac:o)
Nils skonczy w czerwcu 15 lat - jest wiec typowym przykladem nastolatka w okresie dojrzewania ;o) Jesli zas chodzi o wspomniana przez Ciebie metode "przetrzymania" to nie da rady - konczy sie to wtedy awantura ze strony malza. Rozkazywac mu tez nigdy nie mialam zamiaru - to raczej metoda typu "jak mi pomozesz bede miala dla ciebie wiecej czasu". Czasem dziala - czasem nie : wszystko zalezy od humoru
Wspolny urlop z mezem ... to raczej niemozliwe...nie przejdzie...nie z moim mezem i nie z Nilsem...
i owszem - moj maz jest Niemcem

Pozdrawionka
 
Cześć dziewczyny
Po krótkim pobycie w szpitalu, siedzę w domku i odliczam dni?godziny? do porodu.
Poczytałam Wasze ostatnie posty, powiem szczerze, że zasmuciła mnie sytuacja LorenB. Ja na szczęście nie mam takiego problemu, bo mój mężczyzna "ma obowiązek" zawsze mnie popierać i nigdy nie podważamy wzajemnie swego autorytetu. Moim zdaniem aby Twoja sytuacja się poprawiła, jedynym wyjściem jest rozmowa z mężem i uświadomienie mu problemu. Bo problem tkwi w nim. Dziecko potrafi doskonale dostosować się do sytuacji..a jeszcze lepiej wykorzystać słabe strony rodziców i wszelkie nieporozumienia pomiędzy nimi.
Mężczyźni zwykle nie lubią psychologów, psychoterapeutów itp...dlatego i Twój może nie mieć ochoty na sesje terapeutyczne, ale to Ty go najlepiej znasz i myslę, że znajdziesz sposób,żeby w końcu do niego dotrzeć. Strata matki w tak młodym wieku to tragedia, ale nie można robić z dziecka Małego Księcia - kaleki, bo został skrzywdzony przez los. Między nami mówiąc, los się w koncu do Ciebie uśmiechnął, bo ma CIebie...ale tego nie mów mężowi - sam do tego powienien dojść.
Proponuję Ci zacząć działać, zanim urodzi się Wam drugi dzidziuś, bo ( nie chcę CIę staszyć) może być coraz gorzej, a przynajmniej Twoje samopoczucie będzie gorsze.
Pozdrawiam gorąco, Anka
 
A my mamy jutro wizytę z wiki u psychologa, ciekawe jak będzie.Chciałam iść z mężem, ale maluszek jest chory i nie chce go ciągnąć na to spotkanie, bo z tego co wiem to trwa ok 2 godzin, więc mąż zostanie z dzidzą a ja pójdę z wiki. Trochę mam obawy co to pomoże, prześledziłam tą psycholog na nk- młoda z malutkim dzieckiem- a jak się ma jedynie dzidziusia to głowa jest pełna ideałów że wszystkie dzieci są cudowne, że nigdy mu się nie da klapsa itp- no ale chyba jakieś doświadczenie już ma, spróbować warto... bo nie mam pomysłu już jak dotrzeć do tego dziecka, mam dosyć wiecznego ryczenia i naburmuszenia, bo trzeba odrabiać lekcje, bo trzeba po sobie posprzątać, a gdybyśmy ją kochali to mogłaby cały dzień przeleżeć z dupskiem na kanapie i oglądać tv a i to nawet to krzywda bo powinniśmy codziennie zapewniać jej atrakcje typu zakupy, kino, basen- babcie ją naprawdę kochają, bo jedna kupuje jej co ona sobie zarzyczy, a druga jest kukiełką w jej rękach- co wiki każe to ta zrobi.
 
reklama
Powiem wam że olałam już jej naukę- bo widzę że ja jestem kozłem ofiarnym, babcie opisałam wyżej, tatuś przyjdzie wielce zmęczony z pracy więc nie będzie sprawdzał jej lekcji- czyli to zadanie spada na mnie- a ja nie mam do tego nerwów, ma np nauczyć się czytać-- no to do tej pory z nią siedziałam póki nie czytała w miarę ładnie a po jednym przeczytaniu tekstu nie ma szans żeby było dobrze, więc mówię jej czytaj jeszcze raz i od razu momentalnie płacz, szlochanie i mądrowanie się ze ona dobrze czytała a ja się nie znam. Tabliczka mnożenia do 50- pytam a jak są 3 błędy to musi posiedzieć i sobie powtórzyć- od razu płacz i mądrowanie się że ona umie tylko jej się pomyliło, szlochanie przerywane lamentowaniem że inne dzieci mama spyta raz i już nie muszą powtarzać. A za jakie grzechy ja mam sobie flaki wyprówać i być jeszcze tą najgorszą- bo babcie tańczą jak im zagra, mąż zmęczony a ja mam wielce ją uczyć. Jak ktoś ma w głowie że na złość się nie nauczy to się nie nauczy. Teraz jak przyjdzie ze szkoły to mówię jej tylko odrób lekcje i tyle.
 
Do góry