Fluoxetine
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 29 Maj 2020
- Postów
- 20
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Kochanie najlepiej nie szukać winnych. Oczywiście jeśli czujesz, że lekarze zawiedli zawsze możesz wszcząć postępowanie o błąd w sztuce lekarskiej. Choć ustawa samarytanina raczej ci nie pomoże bo oczyszcza lekarzy z błędu przy covidzie i myślę, że na to zwala byle nikt się do niczego nie przyczepił.Jest na respiratorze dalej, jej stan jest stabilny chociaż w nocy miała przyspieszona akcja serca ale dostała jakieś leki na uspokojenie. Od dziś będą próbować ją karmić przez sondę, posiew z płuc bo miała dużo wydzieliny jej pobrali i wiem że rosna jakieś bakterie więc pewnie będzie miała antybiotyk. Czy jeśli umrze lub nie da się jej odłączyć od respiratora to będę mogła miec pretensje tylko do kardiologów że przez brak diagnozy przez jakieś półtorej tygodnia jej stan się pogorszył aż do tego stopnia ze operacja była operacja ratująca życie, czy gdyby została zdiagnozowana tydzień wcześniej gdyby ktoś prawidłowo rozpoznał objawy czy mogłaby mieć operację przeprowadzoną na spokojnie,w lepszym stanie a nie wtedy kiedy organizm jej niczego już nie tolerował nawet leków, czy będę mieć pretensje do siebie że myślałam że jest w dobrych rękach i zamiast się postarać żeby trafiła na OIOM to czekałam aż oni na kardiologii coś z nią zrobią i jej pomogą, a oni bagatelizowali objawy....sama muszę iść do lekarza i zrobić badania, bo teraz jak wstaję rano to przez dwie godziny boli mnie serce z tych nerwów stresu braku snu jedzenia, chyba pójdę do psychologa bo nie mogę sobie poradzić z z tą sytuacją która miała miejsce na kardiologii i z tym że ona teraz może umrzeć bo za długo czekała na ratunek na oddziale gdzie powinni jej pomóc.
Myślę, że szukanie winnych nic nie pomoże, skup się na tym co jest teraz. Jak córka będzie nadal stabilna to kolejnym krokiem jest wybudzenie jej i rozintubowanie. Jeżeli się nie uda, to znów intubacja i za jakiś czas ponownie rozintubowanie. Córka musi zwalczyć infekcję płuc. Ciężko jest ufać lekarzom, kiedy na większość pytań nie otrzymujesz odpowiedzi, ale u córki sytuacja może się zmieniać z godziny na godzinę i lekarze są i będą ostrożni w diagnozach, rokowaniach. Nie będzie Ci łatwo, bo czuć, że chcesz działać, ale w tej sytuacji nic nie zaplanujesz. Może pojedź do domu?Jest na respiratorze dalej, jej stan jest stabilny chociaż w nocy miała przyspieszona akcja serca ale dostała jakieś leki na uspokojenie. Od dziś będą próbować ją karmić przez sondę, posiew z płuc bo miała dużo wydzieliny jej pobrali i wiem że rosna jakieś bakterie więc pewnie będzie miała antybiotyk. Czy jeśli umrze lub nie da się jej odłączyć od respiratora to będę mogła miec pretensje tylko do kardiologów że przez brak diagnozy przez jakieś półtorej tygodnia jej stan się pogorszył aż do tego stopnia ze operacja była operacja ratująca życie, czy gdyby została zdiagnozowana tydzień wcześniej gdyby ktoś prawidłowo rozpoznał objawy czy mogłaby mieć operację przeprowadzoną na spokojnie,w lepszym stanie a nie wtedy kiedy organizm jej niczego już nie tolerował nawet leków, czy będę mieć pretensje do siebie że myślałam że jest w dobrych rękach i zamiast się postarać żeby trafiła na OIOM to czekałam aż oni na kardiologii coś z nią zrobią i jej pomogą, a oni bagatelizowali objawy....sama muszę iść do lekarza i zrobić badania, bo teraz jak wstaję rano to przez dwie godziny boli mnie serce z tych nerwów stresu braku snu jedzenia, chyba pójdę do psychologa bo nie mogę sobie poradzić z z tą sytuacją która miała miejsce na kardiologii i z tym że ona teraz może umrzeć bo za długo czekała na ratunek na oddziale gdzie powinni jej pomóc.
Dobrze mi to czytać. Ja pamiętam jak moja córka była na respiratorze, a ja w domu. Mieli dzwonić nawet w nocy jakby coś, i dzwonili kiedy musieli mieć zgodę na przetoczenia płytek krwi. A jak jeździłam do niej, to na intensywnej terapii były odwiedziny tylko między 12:00-14:00. Sypiasz normalnie? Dajesz radę bez leków uspokajających? Są takie doraźne, nie uzależniają. Rodzinny może wypisać. Ewentualnie hydroksyzyna ale to już do brania codziennie.Jestem w domu, w szpitalu nie mogę z nią być.
Składanie pozwu to sprawa kosztowna i niełatwa, zbieranie świadków, dowodów, sądy? Czy to teraz potrzebne? Przy skomplikowanych przypadkach musi być komisja lekarska. Trzeba mieć kopie dokumentacji lekarskiej, to ani szybkie ani proste.Ja uważam, że jeżeli czujesz, że lekarze zawiedli powinnaś wyciągnąć z tego konsekwencje. To są osoby odpowiedzialne za pacjentów i dla mnie oczywistym jest szukanie winnych, skoro istniałaby szansa na szybką pomoc córeczce. O ile tak faktycznie jest.
Życzę ci kochana dużo siły, dobrze że jesteś w domu, to chociaż trochę dla ciebie łatwiejsze o ile można mówić o łatwości w takiej sytuacji.