I jaka decyzja podjeliscie z mężem? Jeśli można?
Dla mnie to też dwie równie sytuacje. Kiedy dziecko rodzi się chore albo zachoruje po jakimś czasie to po prostu trzeba stawić temu czoła. Jeśli już w ciąży się wie o poważnej chorobie, która wpłynie na calutkie życie, spowoduje samotność i cierpienie tego dziecka i bardzo obciąży rodziców fizycznie i psychicznie, to jest się w innej sytuacji, bo z pewnym świadomym wyborem się to dziecko na świat sprowadza (o ile człowiek dowiaduje się w odpowiednim momencie). Sama piszesz, że ze względu na chorobę swojego dziecka masz opory żeby starać się o kolejne, mówisz, że to ciężki chleb- to już pokazuje skalę zaangażowania, gdy dziecko cierpi. Tylko kiedy ono już jest na świecie i coś się przytrafia to po prostu się walczy, a i tak niektórzy nie wytrzymują i oddają niektóre chore dzieci... Kiedy jesteś w ciąży możesz zadecydować: czy mniej bolesne dla tego malucha i rodziny będzie nieistnienie czy życie, które jego i Was czeka z chorobą. To są poważne dylematy, zahaczające nie tylko o kwestie moralności, sumienia, religii, ale o ogólną istotę człowieczeństwa i dobrego życia. Tu nie ma dobrych rozwiązań, są tylko te, które subiektywnie wydają się mniej złe. A pytanie dlaczego ja chyba każdemu się nasuwa naturalnie... choć jakby na to spojrzeć tak od strony czystej biologii to... dlaczego NIE ja? Każdy z nas jest takim samym, po prostu człowiekiem. Każdego to może spotkać. Dlatego ja się nauczyłam ogromnej pokory przed ocenianiem czyjegoś życia i decyzji, nigdy do końca nie wiemy jaką drogę ktoś przeszedł.
żebym nie została źle odebrana: Bardzo, bardzo mi przykro, że Twoja malutka choruje. Mogę się tylko domyślać jak Ci czasem ciężko. Żadna z nas nie powinna przez takie rzeczy przechodzić, żaden człowiek.