reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada Serca Zespół Downa u Plodu

reklama
@NewMom- u niego niedosłuch był konsekwencją długotrwałych katarów, płynu w uszach itp. Miał mieć zabieg i dosłownie na kilka dni przed się mu uszy odblokowały. Chodzimy na WWR i ma tam zajęcia z logopedą, do tego w przedszkolu też zajęcia logopedyczne. Bardzo nadgonił przez rok, buduje rozbudowane zdania, ma duży zasób słów. Niemniej jednak droga była kręta.
 
Jutro rano jadę do szpitala, mąż się poplakal.Ja wszystko poogarnialam, przegląd torby ostanie porządki, bardziej niż o siebie martwię się jak oni sobie beze mnie poradzą bo mąż to bardzo przeżywa ta rozłąkę, choć napewno da sobie rady. A ja nie wiem kiedy wroce i w jakim stanie psychicznym i fizycznym wrócę.... smutne bo dalej mam nadzieję, na coś za co każdy by mnie zlinczował, że dziecko jakimś cudem odejdzie po porodzie z tego swiata a moje życie dalej będzie jakie było, ostatnio dużo mi dało do myślenia, że jednak decyzja o trzecim dziecku to był błąd, bo powoli odzyskuje czas i siebie odkąd syn chodzi do przedszkola i ma się tam dobrze.Ja zostaje z córką która też za rok pójdzie do przedszkola i mam więcej czasu nawet żeby coś jechać zalatwic, nawet mogła bym się za pracą jakąś rozejrzeć, a teraz znowu wszystko od nowa..znowu nie będę mieć czasu znowu wyjście choćby na spacer to bedzie nie do ogarnięcia, syna z przedszkola pewnie nie dam rady odbierać i zawozić rano, tylko mąż.Znowu utknę w domu lub w szpitalu i na rehabilitacjach.Strasznie jestem zdołowana, zaluje strasznie i nie chce tego dziecka....ale będę musiala je zaakceptować...czy pokochac dam radę to tego nie wiem....
 
Jutro rano jadę do szpitala, mąż się poplakal.Ja wszystko poogarnialam, przegląd torby ostanie porządki, bardziej niż o siebie martwię się jak oni sobie beze mnie poradzą bo mąż to bardzo przeżywa ta rozłąkę, choć napewno da sobie rady. A ja nie wiem kiedy wroce i w jakim stanie psychicznym i fizycznym wrócę.... smutne bo dalej mam nadzieję, na coś za co każdy by mnie zlinczował, że dziecko jakimś cudem odejdzie po porodzie z tego swiata a moje życie dalej będzie jakie było, ostatnio dużo mi dało do myślenia, że jednak decyzja o trzecim dziecku to był błąd, bo powoli odzyskuje czas i siebie odkąd syn chodzi do przedszkola i ma się tam dobrze.Ja zostaje z córką która też za rok pójdzie do przedszkola i mam więcej czasu nawet żeby coś jechać zalatwic, nawet mogła bym się za pracą jakąś rozejrzeć, a teraz znowu wszystko od nowa..znowu nie będę mieć czasu znowu wyjście choćby na spacer to bedzie nie do ogarnięcia, syna z przedszkola pewnie nie dam rady odbierać i zawozić rano, tylko mąż.Znowu utknę w domu lub w szpitalu i na rehabilitacjach.Strasznie jestem zdołowana, zaluje strasznie i nie chce tego dziecka....ale będę musiala je zaakceptować...czy pokochac dam radę to tego nie wiem....
tak strasznie mi przykro... nie wiem nawet co powiedzieć, ale trzymam kciuki za twoją siłę, żebyś się nie załamała.
 
@NewMom - przepraszam, że to napiszę, ale czy rozważaliście z mężem kwestię adopcji? Twój mąż zna Twoje obawy?

Myślę, że ta miłość w Tobie do tego dziecka jest, tylko poprzykrywana strachem i zniechęceniem.
 
Kurcze... ja w 3 cieze zaszlam niechcacy, wlasnie w momencie, gdy dzieci podrosly , zapisalam sie na prawko i zaczelam w koncu szukac pracy... a mialam juz 40 na karku! Ciaza mnie zalamala, wydawalo mi sie , ze to taki wstyd, wpasc i to w takim wieku, juz pewnie nigdy nie pojsc do pracy .. nie mialam sil , nie umialam wykrzesac radosci z nowego zycia ... balam sie , ze bedzie chore ... serio nic pozytywnego z tego nie umialam zauwazyc.
Pokochalam synka nad zycie, jestem z niego dumna , wstyd znikl....
Doskonale rozumiem twoje uczucia i obawy , mialam podobnie... chociaz jednak inaczej.
Dlatego trzymam kciuki by tobie ulozylo sie najlepiej jak moze.
Czekam tu na wiesci od ciebie , zycze duzo sil i szczescia!
 
Córka przez pół godziny dzisiaj płakała nieludzko bo jej zdjelam sukienkę w której byłyśmy na zakupach i chciałam ubrać podkoszulek i dresy na plac zabaw.Wlasnie się drze bo jej wzięłam kredkę która sobie wkładała do ucha.Mam serdecznie dość dzieci, z tą dwójką jakoś sobie dam radę bo bardzo ich kocham i już do nich przywykłam.Ale przez tą ciążę zmieniłam się strasznie, jestem bardziej nerwowa, nie umiem odczuwać emocji, wyłączyłam się, żyje bo muszę bo dzieci mnie potrzebuja, choć nieraz chciałabym umrzeć...nie ma chwili żebym nie myśla o tym że nie chce tego dziecka, choć je wychowany i niczego mu nie zabraknie, trzeba bym konsekwentnym, ale mogę zycie już dawno się skończyło, szczęście i radość w nim umarły i ja umarłam, teraz jestem całkiem inna osoba, już mi nie zależy, choć wszystko robię dużo lepiej i staranniej i więcej ale tylko po to żeby nie myśleć...
 
Jutro rano jadę do szpitala, mąż się poplakal.Ja wszystko poogarnialam, przegląd torby ostanie porządki, bardziej niż o siebie martwię się jak oni sobie beze mnie poradzą bo mąż to bardzo przeżywa ta rozłąkę, choć napewno da sobie rady. A ja nie wiem kiedy wroce i w jakim stanie psychicznym i fizycznym wrócę.... smutne bo dalej mam nadzieję, na coś za co każdy by mnie zlinczował, że dziecko jakimś cudem odejdzie po porodzie z tego swiata a moje życie dalej będzie jakie było, ostatnio dużo mi dało do myślenia, że jednak decyzja o trzecim dziecku to był błąd, bo powoli odzyskuje czas i siebie odkąd syn chodzi do przedszkola i ma się tam dobrze.Ja zostaje z córką która też za rok pójdzie do przedszkola i mam więcej czasu nawet żeby coś jechać zalatwic, nawet mogła bym się za pracą jakąś rozejrzeć, a teraz znowu wszystko od nowa..znowu nie będę mieć czasu znowu wyjście choćby na spacer to bedzie nie do ogarnięcia, syna z przedszkola pewnie nie dam rady odbierać i zawozić rano, tylko mąż.Znowu utknę w domu lub w szpitalu i na rehabilitacjach.Strasznie jestem zdołowana, zaluje strasznie i nie chce tego dziecka....ale będę musiala je zaakceptować...czy pokochac dam radę to tego nie wiem....
Strasznie się czyta to wszystko. Chore dziecko nie zasługuje na miłość? Jakby okazało się po porodzie, że będzie zdrowe to byś pokochała i zaakceptowała? Nie pojmuję takiego rozumowania. Są różne rodzaje stopni upośledzenia i nie jest powiedziane, że to dziecko nie będzie mogło w miarę normalnie funkcjonować
 
reklama
Ja mam dziecko z wada serca i zespołem Downa więc to dużo inaczej.....
Kurcze... ja w 3 cieze zaszlam niechcacy, wlasnie w momencie, gdy dzieci podrosly , zapisalam sie na prawko i zaczelam w koncu szukac pracy... a mialam juz 40 na karku! Ciaza mnie zalamala, wydawalo mi sie , ze to taki wstyd, wpasc i to w takim wieku, juz pewnie nigdy nie pojsc do pracy .. nie mialam sil , nie umialam wykrzesac radosci z nowego zycia ... balam sie , ze bedzie chore ... serio nic pozytywnego z tego nie umialam zauwazyc.
Pokochalam synka nad zycie, jestem z niego dumna , wstyd znikl....
Doskonale rozumiem twoje uczucia i obawy , mialam podobnie... chociaz jednak inaczej.
Dlatego trzymam kciuki by tobie ulozylo sie najlepiej jak moze.
Czekam tu na wiesci od ciebie , zycze duzo sil i szczescia!
 
Do góry