reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada Serca Zespół Downa u Plodu

W PL też można terminować taką ciążę, bez żadnych konsekwencji

Współczuję, tak po ludzku współczuję i podziwiam, bo widzę że jesteś bardzo silna.
Po 24 tygodniu nie można, przecież autorka wątku pisała, ze dowiedziała się o wadach dopiero w 27 tygodniu.
 
reklama
Można tak powiedzieć, zajmuje się wszystkim żeby tylko nie myśleć więc o odpoczynku nie ma mowy a to też nie dobre, ale jak siedze albo leże to tylko o tym myślę więc chwytam się czego popadnie.
Myślałam że dłużej jeżeli lekarze tak późno wykryli wadę.
Lepiej się trochę psychicznie czujesz ?
 
Ogarnelam ubranka bez większego entuzjazmu, wszystko po starszakach tylko wyjąć z szafki ale i tak mi to trochę zajęło, a w moim stanie naprawde szybko się męczę choć to dopiero początek ósmego miesiaca.Dziwnie trochę bo nawet nie wiem co się z tego przyda bo niewiadomo kiedy i w jakim stanie dziecko wyjdzie domu, kwestia operacji serca pewnie wyklaruje się dopiero po porodzie.
Rozumiem Cię choć trochę co czujesz....ja będąc w ciąży z Amelką wiedziałam, że mała ma wady i to poważne i tez nie wiedzialam, jak to się potoczy. I czy mała skorzysta z ubranek i kiedy. To była jedna wielka niewiadoma.
Podziwiam Cię, współczuję poniekąd życia w niepewności i życzę Ci wiele sił.
 
Jeszcze wyprawke do szpitala zakupić, kosmetyki już są, ale radości z przygotowań brak, straszaki dają w kość, jak decydowaliśmy się na trzecie córka jeszcze tak nie dawała popalić, teraz piszczy i płacze dłuższą chwilę z byle bzdury, choćby o to że jej ubiore nie ten podkoszulek, żałuję że nie pomyślałam te osiem miesięcy temu, w dodatku lato i cały ogród do ogarnięcia, wolałbym żeby było już po, teraz czekam na niewiadomo jaki scenariusz, a brzuch też mnie męczy, jakkby był za mały dla tego dziecka, takie ma dziwne ruchy.
Rozumiem Cię w 100 %, ja w drugiej ciąży tez za późno dowiedziałam się o wadach, nie było żadnej radości z ciąży tylko siedzenie na bombie, bo nikt nie był w stanie mi powiedzieć co będzie po porodzie. Spędziliśmy rok w szpitalu, głównie intensywna terapia, to co tam widziałam to najgorsze piekło jakie może sobie wyobrazić człowiek. Gdybym dziś miała taka wiedzę jaka mam, nie zdecydowalabym się na żadne leczenie dziecka, bo przy tych wadach nie miało to sensu. Ale w szpitalach brakuje jakiejś sensownej rozmowy z rodzicami, lekarze są chamscy, nie maja czasu ani empatii do rodziców. Jeśli mogę coś doradzić od siebie to kontakt z hospicjum dziedziecym ( mogę polecić jeśli jesteś z małopolski). Jeśli wada serca będzie bardzo poważna to rozważałabym sens leczenia, można wtedy zabrać dzieciątko do domu pod właśnie opieka takiego hospicjum, jest lekarz i pielęgniarka na telefon, Psycholog, dużo pomagają i człowiek nie zostaje z tym sam. Jakieś komentarze typu ze to dar od Boga i trzeba je przyjąć z pokora itp są od osób które najpewniej nigdy nie widziały ciężko chorego dziecka, bo niestety zd ma różne odmiany, nie zawsze będzie tak jak w dzieciakach cudakach, szczególnie przy rozległej wadzie serca. Przytulam mocno i zycze Ci naprawdę bardzo dużo siły.
 
reklama
Wiem troszke jakie jest podejście lekarzy bo jak byłam z synem dwa tygodnie na zakaźnym, miał bakterie, a większość dzieci tylko rotawirusa i po kilku dniach wychodzili, i miał osiem miesięcy i jeszcze nie siedział sam a urodę też ma po tatacie, więc duza główka to od razu mnie traktowano jak wyrodna matkę a syna jak conajmniej niepełnosprawnego, nawet pani co przygotowała posilki miała takie podejście, a z synem wszystko dobrze choć ma zaburzenia ze spektrum autyzmu, i to też różnie bo są dni lepsze i gorsze, i przez przerośnięty migdal ma problemy z mówieniem, a nie da sobie go narazie zoperować, już jak miał zabieg jeden w szpitalu w wieku trzech lat to ledwo się mu udało krew pobrać a kroplówki to sobie wyrywał, nawet ta opaska z nazwiskiem na ręce też mu przeszkadzała.Wiec tak boje się tego wszystkiego, lekarzy, wizyt, patrzenia krzywym okiem, niestety nie mieszkam w wielkim mieście, teraz już na echo serca muszę jechać dwie godziny w jedną stronę, boje się szukania specjalistow, w dodatku teraz przed wirusa ciezko się dostać gdziekolwiek. Nie wiem z kim zostawie syna o córkę w takim wypadku i czy starczy mi na to sił.Jesli pozwolisz bo nie czytałam a może czytałam jak się skończyła historia z Amelka bo z tego nawału informacji z różnych źródeł gubią mi się wątki.
Rozumiem Cię w 100 %, ja w drugiej ciąży tez za późno dowiedziałam się o wadach, nie było żadnej radości z ciąży tylko siedzenie na bombie, bo nikt nie był w stanie mi powiedzieć co będzie po porodzie. Spędziliśmy rok w szpitalu, głównie intensywna terapia, to co tam widziałam to najgorsze piekło jakie może sobie wyobrazić człowiek. Gdybym dziś miała taka wiedzę jaka mam, nie zdecydowalabym się na żadne leczenie dziecka, bo przy tych wadach nie miało to sensu. Ale w szpitalach brakuje jakiejś sensownej rozmowy z rodzicami, lekarze są chamscy, nie maja czasu ani empatii do rodziców. Jeśli mogę coś doradzić od siebie to kontakt z hospicjum dziedziecym ( mogę polecić jeśli jesteś z małopolski). Jeśli wada serca będzie bardzo poważna to rozważałabym sens leczenia, można wtedy zabrać dzieciątko do domu pod właśnie opieka takiego hospicjum, jest lekarz i pielęgniarka na telefon, Psycholog, dużo pomagają i człowiek nie zostaje z tym sam. Jakieś komentarze typu ze to dar od Boga i trzeba je przyjąć z pokora itp są od osób które najpewniej nigdy nie widziały ciężko chorego dziecka, bo niestety zd ma różne odmiany, nie zawsze będzie tak jak w dzieciakach cudakach, szczególnie przy rozległej wadzie serca. Przytulam mocno i zycze Ci naprawdę bardzo dużo siły.
 
Do góry