Rozumiem Cię w 100 %, ja w drugiej ciąży tez za późno dowiedziałam się o wadach, nie było żadnej radości z ciąży tylko siedzenie na bombie, bo nikt nie był w stanie mi powiedzieć co będzie po porodzie. Spędziliśmy rok w szpitalu, głównie intensywna terapia, to co tam widziałam to najgorsze piekło jakie może sobie wyobrazić człowiek. Gdybym dziś miała taka wiedzę jaka mam, nie zdecydowalabym się na żadne leczenie dziecka, bo przy tych wadach nie miało to sensu. Ale w szpitalach brakuje jakiejś sensownej rozmowy z rodzicami, lekarze są chamscy, nie maja czasu ani empatii do rodziców. Jeśli mogę coś doradzić od siebie to kontakt z hospicjum dziedziecym ( mogę polecić jeśli jesteś z małopolski). Jeśli wada serca będzie bardzo poważna to rozważałabym sens leczenia, można wtedy zabrać dzieciątko do domu pod właśnie opieka takiego hospicjum, jest lekarz i pielęgniarka na telefon, Psycholog, dużo pomagają i człowiek nie zostaje z tym sam. Jakieś komentarze typu ze to dar od Boga i trzeba je przyjąć z pokora itp są od osób które najpewniej nigdy nie widziały ciężko chorego dziecka, bo niestety zd ma różne odmiany, nie zawsze będzie tak jak w dzieciakach cudakach, szczególnie przy rozległej wadzie serca. Przytulam mocno i zycze Ci naprawdę bardzo dużo siły.