reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada Serca Zespół Downa u Plodu

Współczuje Ci autorko :(
Nie będę Cię oceniać. To Twoja decyzja. Nie napiszę też że będzie dobrze, bo zapewne wyniki nie kłamią.
Życzę Ci żeby wszystko potoczyło się tak jak chcesz.

Ja też nie chciałabym chorego dziecka i jeśli dowiem się, że jest chore to mam nadzieję, że natura sama zadecyduje a jak nie to usunę ( Mam nieprawidłowy kariotyp, możliwe, że stane kiedyś przed takim wyborem).
 
reklama
@NewMom Przeczytałam Twoje posty z jesieni 2017. Pilnie poszukaj profesjonalnej opieki psychologicznej dla siebie.
Ja przeczytałam z ciekawości,i nie widze w nich nic nadzwyczajnego,po prostu matka zmęczona życiem z małym dzieckiem,w ciazy z kolejnym do tego. Ja sama jestem mama rocznego dziecka i przynajmniej raz dziennie czuje się podobnie,mam dość,chciałabym uciec,chciałabym swoje życie „przed” dzieckiem. I wiem,z rozmów z koleżankami które tez maja małe dzieci,ze nie jestem sama. Wiem ze to trochę nie na temat wątku, choć trochę tak,bo myśle ze jego autorka ma prawo tym bardziej czuć się przerażona sytuacja. Wydaje mi się ze każdy jest czasem zmeczony życiem z dzieckiem/dziećmi,ale może faktycznie po pierwsze,są osoby które lepiej to znoszą,bardziej się odnajdują w macierzyństwie,a po drugie wiele matek woli wypierać te mysli i wmawiać sobie ze dla dziecka się trzeba poświęcać itd.ja kocham swoje dziecko i jest dla mnie najważniejsze na swiecie,ale przyznaje ze ostatni rok dał mi w kosc strasznie. A autorka postu ma prawo czuć się przerażona na czekająca ja rzeczywistość z chorym dzieckiem. I wcale nie musi brać się w garść,może szukać pomocy, w rodzinie i spotkaniach z psychologiem,a może i we wsparciu lekami,i do tego napewno można ja zachęcać. Ale nie musi być dzielna,uważam ze to szczere i odważne pokazać swoją słabość,nawet anonimowo na forum.
 
Ja przeczytałam z ciekawości,i nie widze w nich nic nadzwyczajnego,po prostu matka zmęczona życiem z małym dzieckiem,w ciazy z kolejnym do tego. Ja sama jestem mama rocznego dziecka i przynajmniej raz dziennie czuje się podobnie,mam dość,chciałabym uciec,chciałabym swoje życie „przed” dzieckiem. I wiem,z rozmów z koleżankami które tez maja małe dzieci,ze nie jestem sama. Wiem ze to trochę nie na temat wątku, choć trochę tak,bo myśle ze jego autorka ma prawo tym bardziej czuć się przerażona sytuacja. Wydaje mi się ze każdy jest czasem zmeczony życiem z dzieckiem/dziećmi,ale może faktycznie po pierwsze,są osoby które lepiej to znoszą,bardziej się odnajdują w macierzyństwie,a po drugie wiele matek woli wypierać te mysli i wmawiać sobie ze dla dziecka się trzeba poświęcać itd.ja kocham swoje dziecko i jest dla mnie najważniejsze na swiecie,ale przyznaje ze ostatni rok dał mi w kosc strasznie. A autorka postu ma prawo czuć się przerażona na czekająca ja rzeczywistość z chorym dzieckiem. I wcale nie musi brać się w garść,może szukać pomocy, w rodzinie i spotkaniach z psychologiem,a może i we wsparciu lekami,i do tego napewno można ja zachęcać. Ale nie musi być dzielna,uważam ze to szczere i odważne pokazać swoją słabość,nawet anonimowo na forum.
Moje wypowiedzi w tym wątku nie są w kontrze ani do Twojego samopoczucia, ani do Twojej opinii. Są wręcz w kilku miejscach zgodne niemalże co do każdego słowa.
 
Ale to się już dzieje dziecko ma stwierdzone zd
Ja przeczytałam z ciekawości,i nie widze w nich nic nadzwyczajnego,po prostu matka zmęczona życiem z małym dzieckiem,w ciazy z kolejnym do tego. Ja sama jestem mama rocznego dziecka i przynajmniej raz dziennie czuje się podobnie,mam dość,chciałabym uciec,chciałabym swoje życie „przed” dzieckiem. I wiem,z rozmów z koleżankami które tez maja małe dzieci,ze nie jestem sama. Wiem ze to trochę nie na temat wątku, choć trochę tak,bo myśle ze jego autorka ma prawo tym bardziej czuć się przerażona sytuacja. Wydaje mi się ze każdy jest czasem zmeczony życiem z dzieckiem/dziećmi,ale może faktycznie po pierwsze,są osoby które lepiej to znoszą,bardziej się odnajdują w macierzyństwie,a po drugie wiele matek woli wypierać te mysli i wmawiać sobie ze dla dziecka się trzeba poświęcać itd.ja kocham swoje dziecko i jest dla mnie najważniejsze na swiecie,ale przyznaje ze ostatni rok dał mi w kosc strasznie. A autorka postu ma prawo czuć się przerażona na czekająca ja rzeczywistość z chorym dzieckiem. I wcale nie musi brać się w garść,może szukać pomocy, w rodzinie i spotkaniach z psychologiem,a może i we wsparciu lekami,i do tego napewno można ja zachęcać. Ale nie musi być dzielna,uważam ze to szczere i odważne pokazać swoją słabość,nawet anonimowo na forum.
To wszystko prawda tylko pisać że ma się nadzieje na śmierć dziecka jeszcze w łonie jest nie na miejscu, jaka matka zyczy śmierci władnemu dziecku jakie by nie było to maleństwo nie jest niczemu winne.
 
Poczytajcie sobie dziewczyny wątek o wadzie letalnej Tosi. Jej mama jest wspaniałą matką waleczną i silną. Podziwiam jej determinację i przede wszystkim ogromną miłość do swojej córeczki.
 
Ale to się już dzieje dziecko ma stwierdzone zd
To wszystko prawda tylko pisać że ma się nadzieje na śmierć dziecka jeszcze w łonie jest nie na miejscu, jaka matka zyczy śmierci władnemu dziecku jakie by nie było to maleństwo nie jest niczemu winne.

Nikt go przecież nie obwinia. To nie jest „życzenie komuś śmierci”, raczej chciałaby zaoszczędzić tragicznego życia i cierpienia.
Jaka matka ma takie życzenie ? Taka, która nie chce cierpienia ani męczarni własnego dziecka.
Jak możesz w ogóle pisać o tym tak, jakby te emocje pojawiły się z błahej przyczyny jak na przykład kolor oczu ? „jakie by nie było to maleństwo”.

Wiem, że są rodziny poświęcające wiele dla opieki nad terminalnie chorymi dziećmi lub dziećmi wegetującymi, ale pamiętaj, że Autorka ma już 2 i zwyczajnie nie ma warunków, aby poświecić życie całej rodziny.
 
Poczytajcie sobie dziewczyny wątek o wadzie letalnej Tosi. Jej mama jest wspaniałą matką waleczną i silną. Podziwiam jej determinację i przede wszystkim ogromną miłość do swojej córeczki.
Też ją podziwiam, mimo wszystko jeśli mi się trafi taka Tosia ( przepraszam za porównanie) to usunę ( o ile jeszcze nie będzie za późno).
Jeśli mam mieć chore dziecko, wolę żeby umarło. Wiem, że będę ryczeć jak bobr i długo dochodzić do siebie. To wcale nie znaczy, że nie kochałam tego dziecka. W moim sercu będzie zawsze. Ja nie jestem gotowa na poświęcenie swojego życia żeby bez przerwy opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem.
Uważam usunięcie za mniejsze zło.
 
Moje wypowiedzi w tym wątku nie są w kontrze ani do Twojego samopoczucia, ani do Twojej opinii. Są wręcz w kilku miejscach zgodne niemalże co do każdego słowa.
[/QUOTE
Ok,trochę chyba pochopnie odebrałam to co napisałaś. A moja odpowiedz była zbiorcza do kilku wypowiedzi w stylu”kobieto,jak możesz tak myśleć,co z ciebie za matka”itd.
 
Ale ja zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji to jest poważna wada nieuleczalna. A Ty miałaś kiedyś fp czynienia z osobą z zd? Piszecie tu o tym jakbyście conajmniej znaly temat. Nie twierdzę że jest łatwo ze wszystkim, ale ludzie z zd zasługują na życie normalne życie a tu jak widać panuje ciemnogród i brak tolerancji na odmienność. Przecież przy porodzie tez może się coś złego wydarzyć i np dziecko będzie miało porażenie mózgowe . Rozumiem że wtedy najlepiej je porzucić bo nie jest zdrowe. Bo przecież rodziny nie można poświęcić dla jednego chorego dziecka.
Nikt go przecież nie obwinia. To nie jest „życzenie komuś śmierci”, raczej chciałaby zaoszczędzić tragicznego życia i cierpienia.
Jaka matka ma takie życzenie ? Taka, która nie chce cierpienia ani męczarni własnego dziecka.
Jak możesz w ogóle pisać o tym tak, jakby te emocje pojawiły się z błahej przyczyny jak na przykład kolor oczu ? „jakie by nie było to maleństwo”.

Wiem, że są rodziny poświęcające wiele dla opieki nad terminalnie chorymi dziećmi lub dziećmi wegetującymi, ale pamiętaj, że Autorka ma już 2 i zwyczajnie nie ma warunków, aby poświecić życie całej rodziny.
 
reklama
Ale ja zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji to jest poważna wada nieuleczalna. A Ty miałaś kiedyś fp czynienia z osobą z zd? Piszecie tu o tym jakbyście conajmniej znaly temat. Nie twierdzę że jest łatwo ze wszystkim, ale ludzie z zd zasługują na życie normalne życie a tu jak widać panuje ciemnogród i brak tolerancji na odmienność. Przecież przy porodzie tez może się coś złego wydarzyć i np dziecko będzie miało porażenie mózgowe . Rozumiem że wtedy najlepiej je porzucić bo nie jest zdrowe. Bo przecież rodziny nie można poświęcić dla jednego chorego dziecka.

A czy ktoś (bo ja na pewno nie) napisał, że osoby z ZD nie zasługują na normalne życie? Naprawdę realną ocenę sytuacji nazywasz ciemnogrodem i brakiem tolerancji na odmienność? Czy ktoś krytykował integrację i rehabilitację? Bo ja po prostu napisałam, że nie u każdego da to efekty w postaci ukończenia studiów czy kariery aktorskiej. Porównanie zespołu wad wrodzonych do nabytego kalectwa to już w ogóle argument z wyższego poziomu absurdu. Każdemu może się to przytrafić. Porzucenie? W ogóle czy oprócz Ciebie ktoś coś pisał o porzuceniu ?
Co do pytania - tak, uczyłam dzieci i nastolatków z ZD i to nie jest bajkowy świat.
 
Do góry