To nie jest tak hop siup dostać psychologa tym bardziej jak mama jest w izolacji z dzieckiem. Psychologowie są owszem, ale bardziej na oiom czy na oddziałach gdzie są dzieci z nowotworami. Tam przychodzą sami do rodziców, bo o taka pomoc ciezko nieraz poprosić, a lekarze tez się nie zapytają. Kolejna sprawa ja byłam w tej sytuacji i mnie w pierwszej kolejności był potrzebny odpoczynek, dom, własne łóżko, zjedzenie ciepłego domowego posiłku, wierz mi po takim czasie w szpitalu ma się inne priorytety. Na rozmowę z psychologiem tez musza być odpowiednie warunki, napewno nie sala szpitalna i dziecko na rękach :/
Dokładnie. Co mi bylo z rozmowy z psychologiem w szpitalu przy płaczącym niemowlaku.
I tak jak mowisz najbardziej byl mi potrzebny odpoczynek i przede wszystkim sen,bo moje dziecko ma zaburzenia snu i sie budzi co pół godziny. Nie ma przy nik jak spac. W domu wartujemy na zmiane ja, maz, moj tata. A w szpitalu nikogo nie obchodziło (choc ciagle zglaszalam, blagalam o pomoc) ze w ciagu 5 dni spałam łącznie okolo 7h. Jest covid, nikt nie mógł mnie zmienić. Mialam sie przewrócić. Zdana sama na siebie. Raz z przemęczenia, o maly włos nie przewrocilabym sie z dzieckiem na rękach. Takie mialam zawroty, pielegniarki zmierzyly mi ciśnienie, mialam jakies nienormalnie niskie. Dopiero to skłoniło ordynatorke do głębszych przemyśleń i wymienił mnie mąż.
I myślicie, że jak sie czułam w domu? Odpoczywalam i mialam wyrzuty, ze nie jestem przy cierpiącym dziecku, w rozłące.
Wystarczyłoby, gdyby maż mnie zmienial w nocy. Zrobilismy nawet test prywanie na covid, maz wziął wolne, z nikim nie mial kontaktu. To byla wyjątkowa sytuacja. Nikt, nikt nie pomógł.
A jeszcze ciekawoste dodam, ze jedne rodzine sie wymieniali (czyżby znajomi pani ordynator? Albo dali łapowke). Jak widać są równi i równiejsi.
Po tej sytuacji mam strach na myśl o szpitalu. A dziecko mam przewlekle chore. Znow mozemy tam trafic w kazdej chwili. Ciagle sie tego boje.
Chciałabym być taka odważna i silna jak autorka postu. Brak słów żeby wyrazić jak zdumiona jestem gdy czytam wpisy. Zdumiona jak mądrą, silną, cierpliwą, dobrą i wytrzymałą mamą jest Pani.
To nie jest tak hop siup dostać psychologa tym bardziej jak mama jest w izolacji z dzieckiem. Psychologowie są owszem, ale bardziej na oiom czy na oddziałach gdzie są dzieci z nowotworami. Tam przychodzą sami do rodziców, bo o taka pomoc ciezko nieraz poprosić, a lekarze tez się nie zapytają. Kolejna sprawa ja byłam w tej sytuacji i mnie w pierwszej kolejności był potrzebny odpoczynek, dom, własne łóżko, zjedzenie ciepłego domowego posiłku, wierz mi po takim czasie w szpitalu ma się inne priorytety. Na rozmowę z psychologiem tez musza być odpowiednie warunki, napewno nie sala szpitalna i dziecko na rękach :/