@Marciątko staram się ogarniać wszystko, czasami nie wiem jak to robię....Bywa, że nie jestem w stanie zrobić nic, tylko się snuje, płacze i robię przy Tosi. I masz rację, że czas szybko ucieka, każdą chwila jest ważna, bo nigdy się nie powtórzy.
Dziś we dwoje leżelismy i patrzylismy na Nią. Spała po kąpieli, najedzona. Mruczala, chrapala, śmiała się i zapłakała - przez sen. A my wpatrzeni w Nią w ciszy. Tylko myśli milion. Jak, dlaczego, co dalej.....
Życie nas nigdy nie rozpieszczalo. Teraz wręcz zostaliśmy pokopani.
Mimo to, każdego dnia wstajemy. Opiekujemy się córeczką jak najlepiej potrafimy. Nikt niczego nas nie uczył. Nie było szkoły rodzenia, doświadczonej ciotki czy pomocnej mamy. Nie mam koleżanki z dzieckiem, która by wspomogla dobrą radą. Dajemy z siebie wszystko. Mamy w sobie takie pokłady miłości dla Tosi, że nie umiem tego opisać. Wiemy, że tu nie będzie happy endu. Dajemy z siebie 150%, przede wszystkim miłość. Ciepło. Bezpieczeństwo. Opiekę. Chcemy dać jej to, czego najbardziej potrzebuje. Mleko
czyste pieluchy
i miłość miłość miłość
Minęło to zmęczenie podróży, Tosia coś się odblokowala i znowu zaczęła szybciej i więcej jeść.... Z Nią to nigdy nie wiadomo.... Czy to wpływ rehabilitacji, czy pogody?
A w ogóle, to zrobiła się taka ruchliwa.... Od urodzenia była.mega spokojna, obniżone napięcie mięśniowe itd... Wszystko można było z nią zrobić. A teraz? Odpycha mi się tymi nóżkami przy zmianie pieluchy, jak chce jej oczko przemyc czy zakroplic, to wszystko wokół pochlapane, czasami to wkurza, ale patrząc z perspektywy, jest to fajne
@Destino dziękuję
będziemy się niebawem orientować w temacie, czekamy na orzeczenie, wtedy złożę dokumenty i się okaże, co dalej....