reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W lipcu na testy sikamy ⏸️ 🎉 i swoje marzenie spełniamy 🤰🏼👶🏻

Wiecie co.. ja się tak zastanawiam nad mężczyznami, jak oni tak naprawdę przezywają kolejny nieudany cykl. Czy tak naprawde łatwo im przychodzi pogodzenie się z tą sytuacją czy może jednak udają twardzieli a wewnątrz jest im ogromnie przykro...

Ja np. zawsze zazdrościłam mojemu mężowi podejścia do życia. Jestem typem osoby, która zamartwia się na zapas. Zawsze zazdrościłam mojemu mężowi tkiego stoickiego spokoju. Zawsze mówi, że jak się coś nie uda, coś się może spieprzyć na co wpływu nie mamy to trudno. trzeba żyć dalej, rozczulanie się and sobą i płacz nic nie da. Trzeba cieszyć się z tego co mamy, a mamy bardzo dużo.
Mój mąż przeżywa razem ze mną.. nawet obawy przed spotkaniami za znajomymi ma te same, ze ktoś zaraz ogłosi ciążę. Tak jak i ja nie ma ochoty na spotkania, gdzie są dzieci, wolimy zostać razem w domu.
Smuci się razem ze mną, czyta w necie różne porady, szuka lekarzy. Od początku namawiał mnie na badania, na inseminacje. Mi na to wszystko było szkoda kasy i już dawno bym się poddała, ale mąż napędza mnie do działania.
 
reklama
Wiecie co.. ja się tak zastanawiam nad mężczyznami, jak oni tak naprawdę przezywają kolejny nieudany cykl. Czy tak naprawde łatwo im przychodzi pogodzenie się z tą sytuacją czy może jednak udają twardzieli a wewnątrz jest im ogromnie przykro...

Ja np. zawsze zazdrościłam mojemu mężowi podejścia do życia. Jestem typem osoby, która zamartwia się na zapas. Zawsze zazdrościłam mojemu mężowi tkiego stoickiego spokoju. Zawsze mówi, że jak się coś nie uda, coś się może spieprzyć na co wpływu nie mamy to trudno. trzeba żyć dalej, rozczulanie się and sobą i płacz nic nie da. Trzeba cieszyć się z tego co mamy, a mamy bardzo dużo.
Mój ma podejście, że posiadanie dzieci to totalna loteria i niewiele można zrobić, żeby poprawić swoje szanse, chciałby mieć dzieci, nawet więcej niż ja, ale też widzę, że on totalnie wyobraża sobie życie bez posiadania dziecka. Orientacyjnie pyta kiedy mam płodne dni, później pyta czy robiłam test, ale jaka by nie była odpowiedź to jego reakcja jest raczej obojętna. Ale na tyle ile z nim rozmawiałam to raczej wiem, że jak będzie trzeba podejmować bardziej radykalne działania to to zrobi
 
Zgadnijcie kto dziś pije koktajl z ananasem i truskawkami 😅😋😋
 

Załączniki

  • 20230703_113801.jpg
    20230703_113801.jpg
    521,6 KB · Wyświetleń: 60
Ja co prawda obowiązki domowe to i strój domowy ale juz od 6.30 rano piżama zamieniła się w czarne kolarki i koszulke w biało-czarny komiks....i tak do wieczora. W domu tez noszę klapeczki, kiedyś tylko boso, ale odkąd mamy psy, to fuj, odrazu widzę milion klaków na stopach a potem na łożku czy pufie. Więc teraz niekomfortowo czuję się bez klapek.
U mnie w domu dwie nieduże suczki. Drzwi na podwórko otwarte przez większą część dnia... Takie piach i psie kłaki wszędzie. A ja i tak lubię na bosaka.. chłop ciągle warczy i mówi załóż ciapki, załóż ciapki..
Pojechałam po płytki więc strój poranny zmieniłam...IMG_20230703_111504440_HDR.jpg

Mój partner rzadko jakiekolwiek emocje pokazuje. Taki typ, już nawet przywykłam, nawet zazwyczaj wiem w jaki jest nastroju. Trochę trwały nasze starania o pierwsze dziecko. W sumie na badania poszedł sam z siebie, jakieś suplementy jadł. Internety czytał, szukał co jeszcze można zrobić. Poronienie jakoś oboje dobiło, ale potem już było lepiej. Teraz przy córeczce widać ile w nim emocji ukrytych, przy niej to inny człowiek.
 
Mój mąż nie przeżywa okresu bo po prostu uznaje że kiedyś się uda a że wydaje mi się że boi się trochę odpowiedzialności która przecież niesie za sobą dziecko, to mu się aż tak nie spieszy 😅 choć widzę że coraz częściej o tym myśli i pyta. Wczoraj przed zaśnięciem dopytywał co się stanie jeśli jeden z dziadko-plemnikow zapłodni (mieliśmy seksu dopiero w dzień piku po 14dniowej abstynencji 🤦🏻‍♀️)

W każdym razie wydaje mi się że nie ma parcia i bardzo się cieszę bo mega by mnie to stresowało.

Za to wczoraj spędziliśmy rodzinny dzień z jego rodzicami, bratem i żona którym urodził się miesiąc temu drugi chłopczyk (mają 41 lat). Teściowa nie mogła przestać mówić by nam zostawiali rzeczy, że przydał by się kuzyn i że chyba nie chcemy być jedną z tych par co ma psa zamiast dziecka 😠 całe szczęście że jestem obecnie w lepszym stanie psychicznym bo by mnie to wszystko złamało! A to bylo akurat spotkanie z okazji naszych urodzin ...
 
U mnie w domu dwie nieduże suczki. Drzwi na podwórko otwarte przez większą część dnia... Takie piach i psie kłaki wszędzie. A ja i tak lubię na bosaka.. chłop ciągle warczy i mówi załóż ciapki, załóż ciapki..
Pojechałam po płytki więc strój poranny zmieniłam...Zobacz załącznik 1543040

Mój partner rzadko jakiekolwiek emocje pokazuje. Taki typ, już nawet przywykłam, nawet zazwyczaj wiem w jaki jest nastroju. Trochę trwały nasze starania o pierwsze dziecko. W sumie na badania poszedł sam z siebie, jakieś suplementy jadł. Internety czytał, szukał co jeszcze można zrobić. Poronienie jakoś oboje dobiło, ale potem już było lepiej. Teraz przy córeczce widać ile w nim emocji ukrytych, przy niej to inny człowiek.
Masz taki widok na ogródek? 😍
 
Ja tak samo zazdroszczę mojemu mężowi podejścia do życia. Dzięki niemu wyszłam z załamania nerwowego (spowodowanego pracą tak w skrócie) na początku naszej znajomosci i nie załamałam się ponownie, kiedy rok temu znów bardzo brzydko ze mną w pracy postąpili. Mąż uczy mnie też zdrowego egoizmu i asertywności bo inaczej moja rodzina by bez limitu wykorzystywała moje dobre serce 😬
Myślałam też, że i w tych staraniach udaje mu się być nastawionym pozytywnie i nadto nie przejmować.
Myliłam się.
Wspominałam Wam chyba nawet, że od jakiego czasu występowały u niego dziwne objawy. Typu te koitalne bóle głowy czy jak to się tam zwie. Niby jest zdrowy i wszystko ma „wyprostowane” a jednak czuł(może czuje?) się źle.
W zeszłym tygodniu neurolog powiedział, że to są objawy prawdopodobnie na podłożu stresowym. I wtedy się przyznał, że on bardzo przeżywa nasze niepowodzenia. Przy czym jego największym zmartwieniem nie jest to, że nie ma dziecka, tylko to, że ja jestem nieszczęśliwa 😪😪😪
Ta neurolog ponoć zasugerowała mu nawet psychoterapię.
Także wiem na pewno, że mój mąż również cierpi z powodu naszej niepłodności 😪
Zgaduję, że to sięga jeszcze głębiej - na razie wiemy, ze problem w czynniku męskim, co dodatkowo może potęgować jego zle samopoczucie. Myślę nawet, że on się za to obwinia 😓
Bardzo mi przykro :( może rzeczywiście warto pomyśleć o terapii, skoro tak się to odbija na jego zdrowiu.
Mężczyźni jeszcze bardziej przezywają, jeśli problem jest po ich stronie.
Widziałam po swoim jak sie bał, gdy czekał na wyniki badań i jak analizował każdy wynik..
 
reklama
Do góry