Dla mnie to jest niepojęte, jak można z dorosłych mężczyzn takie kaleki robić.
Najgorzej, że mój mąż naprawdę był tak nauczony, najpierw przez mamę, później przez przyjaciółkę, że zawsze ktoś za niego myśli. I na początku był w lekkim szoku, że np. zrobiłam obiad, postawiłam na stole, usiedliśmy i okazało się, że nie przyniosłam sztućców. Więc pyta, czy mógłby dostać sztućce. A ja na to, że oczywiście, przecież to jego dom, więc wie gdzie są i żeby mi od razu też przyniósł
Albo gdzieś jechalismy i pytal czy mu coś wzięłam, a ja na to, że dlaczego ja mialam to brać, skoro to jemu powinno na tym zależeć
Początki były trudne, dla niego chyba trudniejsze