reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Urlop macierzyński-rodzicielski, co dalej? Nie chce żłobka

Psychiatra i półroczne zwolnienie na depresję ;) Można nawet ciągnąć dłużej, znam osobę co tak robiła przez 2 lata na zmianę z L4 na dziecko i urlopem (żeby nie było ciągłości dłuższej już 6mscy).
Btw sama byłam pół roku na takim zwolnieniu, bo nie wyobrażałam sobie wrócić już do pracy i corka poszła do żłobka mając 1,5 roku. To była najlepsza decyzja ever! Obie dojrzalysmy do tej decyzji i mimo że żłobek to było dla mnie zło konieczne, zmieniłam zdanie o 180 stopni i za tydzień jak córka będzie odchodziła będę ryczeć jak bóbr 😁
To wstyd, ze moderatorka forum daje takie podpowiedzi...
 
reklama
Ja tam uważam, że mój syn jest zadowolony, że chodzi.dovzlobka, czy 5 czy 10 h nie robi to różnicy. Chodził tam, gdy ja nie pracowalam i uważam, że żłobek mu dal takie atrakcje, których ja nigdy nie byłabym w stanie.mu dać.

To drugie zapewne.

Na pewno zależy od sytuacji. Moje 12 miesięczne dziecko nawet nie umiało chodzić więc dla mnie zostawienie go na 10h nawet w super żłobku jaki miało było by nieludzkie. Oczywiście też zależy co robisz z dzieckiem po wyjściu z placówki - jeżeli wracacie do domu i ono się samo sobą zajmuje to tak, pewnie lepiej w żłobku gdzie ktoś na niego zerka i ma kontakt z innymi dziećmi (choć 12 miesięczne dziecko ich nie potrzebuje, tu odsyłam do różnych publikacji z psychologii dziecięcej). U mnie dalej spędzamy czas aktywnie, często na jakiś zajęciach czy po prostu w parku bądź z braku pogody w domu ale jednak razem więc dla mnie ten kontakt mój z dziećmi jest bardzo ważny

Myślę, że dla Kocki też mniej więcej znając jej historię :) nie każdemu zależy na tym by widzieć swoje dziecko 2h na dobę :)

Cześć. Ja byłam i nadal jestem w takiej sytuacji że nie wiem co dalej. Żłobek państwowy nie dostaliśmy miejsca. Zostałam na 6 miesięcy na wychowawczym. Dodatkowo w ciąży jak przeszłam na L4 to się wyprowadziłam daleko i o powrocie do starej pracy nie ma mowy więc szukam nowej. Najlepsze rozwiązanie to praca na pół etatu ( zależy od pracodawcy) i tak powoli przyzwyczajać i siebie i dziecko do separacji.

Ja z jednej strony wolałabym żłobek ( więcej osób większą kontrola co się dzieje niż z niania która jest sama z dzieckiem i nie wiesz co z nim robi... Może nic...) Z drugiej jednak w żłobku nie ma szans na podejście indywidualne... Kiedy dziecko ma gorszy dzień nikt mu nie da taryfy ulgowej. Może żłobek kilka razy w tygodniu i niania?
A może warto pomyśleć nad wychowawczym. Ja nie żałuję. Trochę zacisnelismy pasa ale wielogodzinne spacery i pikniki i wąchanie kwiatów w parku i pierwszy spacer w deszczu po kałużach są więcej warte niż nowa sukienka czy wygody w mieszkaniu. jaka jest twoja sytuacja finansowa?

Tu jeszcze można dodać z takiego prawnego punktu widzenia, że przy UOP jeżeli karmi się piersią przysługuje przerwa. Zależy oczywiście jak się człowiek dogada, ale zazwyczaj wychodzi się lub przychodzi później o ten czas przerwy. Czas jest zależny od czasu pracy powyżej 6h są to dwie przerwy po *30 minut, poniżej 4h do 6h to jedna 30 minutowa przerwa. Jeżeli czas pracy jest poniżej 4h to nie przysługuje.
Pracodawca po macierzyńskim nie może też odmówić zmniejszenia etatu i potem przez rok jest się chronioną przed zwolnieniem więc jak się uda dogadać to można mieć 7/8 (wiadomo, ciut mniej kasy ale nie aż tak dużo) plus godzina przerwy to wychodzi 6h

*Przy bliźniętach jedna przerwa trwa 45minut więc można zyskać 1.5h :)

Nie będę ciągnąć tej dyskusji z osobą która twierdzi że depresja to bycie „nie w pełni sił umysłowych”… Przykre takie zaściankowe myślenie i właśnie przez to wiele kobiet boi się poprosić o pomoc…
To czy mi się zwolnienie należało czy nie pozostaw już mojemu lekarzowi do decyzji, a to że inni to wykorzystują jak mogą to zupełnie inna sprawa.

Nie wiem jak Ty, ale ja też choruję i tak są dni kiedy nie mam siły wstać z łóżka wiec zupełnie nie rozumiem Twoje oburzenia bo w takim dniu mi jest bardzo ciężko realizować rzeczy założone na cały dzień. Dodatkowo autorka wątku nic nie wspomniała o depresji. I jakby nie patrzeć to depresja jest chorobą psychiczną, a zwolnienie wystawia lekarz psychiatra więc nie widzę tu stygmatyzacji. Wręcz przeciwnie dla mnie Ty stygmatyzujesz udając, że to coś innego
 
Na pewno zależy od sytuacji. Moje 12 miesięczne dziecko nawet nie umiało chodzić więc dla mnie zostawienie go na 10h nawet w super żłobku jaki miało było by nieludzkie. Oczywiście też zależy co robisz z dzieckiem po wyjściu z placówki - jeżeli wracacie do domu i ono się samo sobą zajmuje to tak, pewnie lepiej w żłobku gdzie ktoś na niego zerka i ma kontakt z innymi dziećmi (choć 12 miesięczne dziecko ich nie potrzebuje, tu odsyłam do różnych publikacji z psychologii dziecięcej). U mnie dalej spędzamy czas aktywnie, często na jakiś zajęciach czy po prostu w parku bądź z braku pogody w domu ale jednak razem więc dla mnie ten kontakt mój z dziećmi jest bardzo ważny

Myślę, że dla Kocki też mniej więcej znając jej historię :) nie każdemu zależy na tym by widzieć swoje dziecko 2h na dobę 
Dokładnie, postaram się tak przeorganizowac nasze rodzinne życie, żebym nie musiała na bardzo długo rezygnować z pracy, ale jednoczesnie nie wracac do pracy kosztem kontaktu z dziećmi :) taki ambitny plan, a zobaczymy co przyniesie życie
Mam koleżankę, która była zagorzala przeciwniczka żłobków, nian- mówiła, że nikt nie zadba tak o rozwój jej dziecka jak ona sama. Potem widziałam ja zmęczona, znudzona, dziecko gapilo się w telewizor godzinami, bo ona już nie miała sił, żeby się nim zajmować. Była sama, bo partner za granicą. I czy tutaj nie lepiej byłoby przekazać dziecko w inne ręce na kilka godzin, żeby ona mogła wrócić do niego steskniona, chetna do zabaw i przytulania? Na szczęście sama doszła do tego wniosku i mały ostatecznie poszedł do żłobka na kilka godzin dziennie.
 
Ja rozwiązałam to tak, że wróciłam na cześć etatu + przerwa na karmienie. Do opieki wzięliśmy nianie. Dodatkowo częściowo pracowałam na home office, więc odpadł czas na dojazd. Uważam, że to było super rozwiązanie, bo ja wróciłam do pracy i trochę odżyłam psychicznie, miałam kontakt z ludźmi, a młoda miała zapewnioną opiekę, a jak pracowałam z domu to zawsze mogła przyjść i się potulić. Czasem trochę żałuję, że nie daliśmy do żłobka, bo jednak po dzieciach znajomych widzę, że one super w żłobku się rozwinęły, ale nic straconego, niebawem pójdzie.
 
Nie będę ciągnąć tej dyskusji z osobą która twierdzi że depresja to bycie „nie w pełni sił umysłowych”… Przykre takie zaściankowe myślenie i właśnie przez to wiele kobiet boi się poprosić o pomoc…
Zaściankowe myślenie? Choroba psychiczna to też choroba. Jak o kimś ze złamaną nogą powiem, że jest nie w pełni sił fizycznych, to też uznasz za obraźliwe?
Czasem trochę żałuję, że nie daliśmy do żłobka, bo jednak po dzieciach znajomych widzę, że one super w żłobku się rozwinęły, ale nic straconego, niebawem pójdzie.
Jakie widzisz różnice między swoim dzieckiem a tymi ze żłobka? Ja swojego synka nie wysłałam, a różnic nie widzę między tymi chodzącymi, dlatego pytam.
 
Jakie widzisz różnice między swoim dzieckiem a tymi ze żłobka? Ja swojego synka nie wysłałam, a różnic nie widzę między tymi chodzącymi, dlatego pytam.
Dzieciaki żłobkowe moim zdaniem są bardziej otwarte, odważniejsze do ludzi. Lepiej sobie radzą np z jedzeniem sztućcami. Ładniej radzą sobie z zabawami manualnymi. To takie przykłady, które ja zauważyłam. To nie jest jakaś przepaść, ale uważam, że jednak dzieci bardzo dużo uczą się poprzez obserwowanie innych dzieci. Z rozmów ze znajomymi najczęściej wynikało, że wszystkich tych rzeczy nauczyły się właśnie po pójsciu do żłobka. Aha no i kilkoro dzieciaków pięknie ruszyło wtedy z mową.
 
Zaściankowe myślenie? Choroba psychiczna to też choroba. Jak o kimś ze złamaną nogą powiem, że jest nie w pełni sił fizycznych, to też uznasz za obraźliwe?

Jakie widzisz różnice między swoim dzieckiem a tymi ze żłobka? Ja swojego synka nie wysłałam, a różnic nie widzę między tymi chodzącymi, dlatego pytam.
Ja nic takiego nie napisałam że to obraźliwe, tylko osoba do której się odniosłam sugerowała że osoba z depresją nie nadaje się do zajmowania dzieckiem bo jest nie w pełni sił umysłowych.
I tylko o to mi chodzi, abstrahując od hejtu który się na mnie wylał za to że potrafiłam zaproponować coś co jest niezgodne z waszą moralnością.
 
Dzieciaki żłobkowe moim zdaniem są bardziej otwarte, odważniejsze do ludzi. Lepiej sobie radzą np z jedzeniem sztućcami. Ładniej radzą sobie z zabawami manualnymi. To takie przykłady, które ja zauważyłam. To nie jest jakaś przepaść, ale uważam, że jednak dzieci bardzo dużo uczą się poprzez obserwowanie innych dzieci. Z rozmów ze znajomymi najczęściej wynikało, że wszystkich tych rzeczy nauczyły się właśnie po pójsciu do żłobka. Aha no i kilkoro dzieciaków pięknie ruszyło wtedy z mową.

Ja mam dwoje dzieci żłobkowych. Dziś to już duże dzieciaki - 11 i 7 lat i jedno jest tak jak opisujesz bardziej otwarte, lepsze manualnie itd. a drugie nie. Chodziły/chodzą do tych samych prywatnych placówek edukacyjnych. Po prostu mają inne charaktery i zdolności
 
Ja nic takiego nie napisałam że to obraźliwe, tylko osoba do której się odniosłam sugerowała że osoba z depresją nie nadaje się do zajmowania dzieckiem bo jest nie w pełni sił umysłowych.
I tylko o to mi chodzi, abstrahując od hejtu który się na mnie wylał za to że potrafiłam zaproponować coś co jest niezgodne z waszą moralnością.

Serio uważasz, że hejtem jest zwrócenie uwagi że namawiasz do przestępstwa? (tak wyłudzanie lewego zwolnienia to przestępstwo). I dziwi Cię, że to nie jest zgodne z naszą moralnością?
 
reklama
Dzieciaki żłobkowe moim zdaniem są bardziej otwarte, odważniejsze do ludzi. Lepiej sobie radzą np z jedzeniem sztućcami. Ładniej radzą sobie z zabawami manualnymi. To takie przykłady, które ja zauważyłam. To nie jest jakaś przepaść, ale uważam, że jednak dzieci bardzo dużo uczą się poprzez obserwowanie innych dzieci. Z rozmów ze znajomymi najczęściej wynikało, że wszystkich tych rzeczy nauczyły się właśnie po pójsciu do żłobka. Aha no i kilkoro dzieciaków pięknie ruszyło wtedy z mową.

Takie rzeczy tez mozna "osiagnac" zostawiajac dziecko w domu tylko trzeba podejsc do tego odpowiednio i poswiecic odpowiednia ilosc czasu.
Takie roznice wynikaja z indywidualnych predyspozycji dzieci oraz checi doroslych do nauczenia ich tych rzeczy ☺️
 
Do góry