mama05
prrrryy szaaaalona :))
kochane trochę mnie nie było,ale przygotowywałam się na odejście przyjaciólki...
wczoraj pożeganliśmy Nestę-naszego psiaka..
przyjechała pani weterynarz o 20.15 i pojechała o 21.15
Nesta odchodziła długo...nie cierpiała,ale długo odchodziła........
przez cały czas przy Niej byłam,trzymałam za łapkę,głaskałam,całowałam ..mówiłam jak bardzo Ją kochamy ,że bedziemy pamiętać..że dziekujemy za miłość....
po pierwszym zastrzyku po chwili zaczęła mnie lizać po ręku....popłakałam się tak bardzo ,że nie mogłam się uspokoić
(((((((((((((((((
ale odebrałam to jak słowa DZIĘKUJĘ ,ŻE POZWALASZ MI ODEJŚĆ..
Nesta miała raka..nie było ratunku..za dużo przerzutów..
ja ryczałam,Tom ryczał i pani weterynarz z nami..
odeszła godnie..pani "włożyła" w zabieg serce i było to czuć-mówiła do Niej ,głaskała...płakała..
najgorsze było jak Tom kopał dół....myślała,że zwymiotuję z żalu...
odszedł członek naszej rodziny i trochę minie zanim się pozbieram emocjonalnie.....
dziś tak pusto bez Nesty...nikt nie wybiegł mnie przywitać...
muszę jeszcze Jej zabawki z ogrodu pozbierac ,ale nie dziś...jeszcze nie mam siły..
pochowaliśmy Ją na ogrodzie między brzozami....
tęsknię za Nią..tak mi źle..........
Boże dzieczyny sama nie wiedziałam ,że tak bardzo będą przeżywać..że to tak boli
(((
Wisieńka telefon mi się rozładował i dlatego nie odpisałam..
wczoraj pożeganliśmy Nestę-naszego psiaka..
przyjechała pani weterynarz o 20.15 i pojechała o 21.15
Nesta odchodziła długo...nie cierpiała,ale długo odchodziła........
przez cały czas przy Niej byłam,trzymałam za łapkę,głaskałam,całowałam ..mówiłam jak bardzo Ją kochamy ,że bedziemy pamiętać..że dziekujemy za miłość....
po pierwszym zastrzyku po chwili zaczęła mnie lizać po ręku....popłakałam się tak bardzo ,że nie mogłam się uspokoić
ale odebrałam to jak słowa DZIĘKUJĘ ,ŻE POZWALASZ MI ODEJŚĆ..
Nesta miała raka..nie było ratunku..za dużo przerzutów..
ja ryczałam,Tom ryczał i pani weterynarz z nami..
odeszła godnie..pani "włożyła" w zabieg serce i było to czuć-mówiła do Niej ,głaskała...płakała..
najgorsze było jak Tom kopał dół....myślała,że zwymiotuję z żalu...
odszedł członek naszej rodziny i trochę minie zanim się pozbieram emocjonalnie.....
dziś tak pusto bez Nesty...nikt nie wybiegł mnie przywitać...
muszę jeszcze Jej zabawki z ogrodu pozbierac ,ale nie dziś...jeszcze nie mam siły..
pochowaliśmy Ją na ogrodzie między brzozami....
tęsknię za Nią..tak mi źle..........
Boże dzieczyny sama nie wiedziałam ,że tak bardzo będą przeżywać..że to tak boli
Wisieńka telefon mi się rozładował i dlatego nie odpisałam..